Rozdział 6
Jeff zaczął do mnie podchodzić a ja z jego każdym krokiem, z jego każdym oddechem coraz bardziej się stresowałam.
- Cześć...- powiedział Jeff
-Yyy cześć..... - odpowiedziałam mu, byłam bardzo skrępowania po wczorajszym zdarzeniu, nie wiedziałam jak mam z nim rozmawiać.
- Słuchaj nie chce ciągnąć tego w nieskończoność poprostu...bardzo cię lubię rozumiesz...Tak bardzo, bardzo
-Wiesz co, coś podejrzewałam po tym jak.... no wiesz o co mi chodzi - powiedziałam lekko skrępowana
- Naprawdę - powiedział z ironią i lekko się uśmiechnął.
- Ty po prostu jesteś jakaś inna... gdy przyszłem do ciebie pierwszej nocy w ogóle się mnie nie bałaś... a przynajmniej nie widziałem twojego strachu. Byłaś taka spokojna, co się w mojej "branży" często nie zdaża, no i jeszcze jedno przepraszam cie za ten brzuch już z tobą wszystko wporządku? ... wybacz mi po prostu nie mogłem się powstrzymać gdy cie zobaczyłem... jednak jestem mordercą... - powiedział... smutniejąc?
- Wszystko jest wporządku.... poniekąd trochę cię rozumiem.... więc nie mam ci tego za złe.... - powiedziałam lekko zmieszana
Co ty Kate bredzisz ten koleś wbił ci nóż w brzuch i ty go niby rozumiesz, wybaczasz mu.... Jesteś nie normalna!!! przed tobą stoi seryjny morderca!!!! Uciekaj, dzwoń na policję, co kolwiek !!!!
Biłam się z swoim umysłem, wiedziałam, że to o czym myśle jest słuszne ale nie robiłam żadnej z tej czynności, nie chciałam, nie mogłam...
- Serio?.... Widzisz? ty nie jesteś normalna jesteś inna kto normalny wybaczył by zabójcy, że wbił mu w brzuch nóż o mało go nie zbijając!?... Chyba nikt...
- No dzięki czyli jestem nie normalna?! To ja nie wiem czy cie jednak lubię... - powiedziałam lekko zirytowana i rozbawiona.
- Czyli jednak mnie lubiłaś!?... wygadałaś się....
-Nie, znaczy tak, nie ważne, nie zrozumiesz tego....
- Dobrze nie musze tego rozumieć, chce ci zadać jedno pytanie chcesz być ze mną, chcesz być moją?
- Jeff nie potrafię Ci na to odpowiedzieć.... idź już proszę..... - powiedziałam do niego zasmucona i zamyślona...
Oczywiście, że nie
- Dobrze pójdę, ale pamiętaj będę na ciebie czekał.... -po tych słowach wyskoczył przez okno, a ja prychnełam.
-Ta jasne... - zamknęłam okno.
_________________________________
Hej to ja (raczej wiecie kto Xd) przepraszam za taką długą nieobecność jednak muszę się przyznać jestem strasznym leniem i bardzo długo zbierałam się do napisania tego rozdziału....
Drugi będzie szybciej (mam nadzieję) i ostrzegam mogą być błędy nie oceniacie mnie XD :<
I pamiętajcie zabójcy, mordercy, creepypasty też mogą mieć uczucia....
Do następnego rozdziału papatki ❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro