Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Gdy skończyliśmy pocałunek powiedziałam..

- Jeff muszę już iść... - zwróciłam wzrok w stronę samochodu, w którym siedział Tom.

- Nie idź, chodź ze mną, a nie z tym pedałem...

- czemu pedałem, nie mógł byś mówić milej...

- No ale to pedał - powiedział i wybuchnął śmiechem, co mi się nie podobało.

- skąd niby o tym wiesz... Znowu mnie śledziłeś ??

- Nieeee... - powiedział dając wzrok do góry.

- ohhh... Dobra Jeff ja idę..

- No dobrze tylko uważaj... Na tego pe... - spiorunowałam go wrokiem więc nie dokończył.

- Dobra będę uważać, ty zgredzie.

- łał ty to masz disy... - powiedział i zaśmiał się

- Takie same jak twoje... Tylko lepsze..

- No tak oczywiście... - powiedział z sarkazmem...

- dobra, dobra nie będę się kłóciła z pięcio latkiem - zachichotałam - idę - powiedziałam dając mu szybkiego całusa.

- cześć - odpowiedział mi i zniknął.

Szłam więc w kierunku samochodu.. Otworzyłam drzwi i wsiadłam na przednie siedzenie obok kierowcy.

- No wkońcu jesteś...

- sorki - odpowiedziałam i zapiełam pas.

- Kto to był ???

- Mój... Były - nie wiedziałam co mu powiedzieć, a to była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy

- aha.. No.. Dobra.. To co jedziemy ?? - powiedział, a ja tylko potwierdzająco kiwnełam głową.

*****


Pół godziny później byliśmy już pod moim domem pożegnałam się z Tomem i poszłam w kierunki drzwi ... Weszłam do salonu i przywitałam się z Carlosem, który pierwszy raz od dłuższego czasu jest w domu..

- cześć - dałam mu całusa w policzko.

- Cześć.. - powiedział i westchnął, na tyle głośno, że mogłam to usłyszeć.

- coś się stało ?...

- nie... Muszę tylko powstawiać parę faktur.. Wiesz papierkowa robota i te sprawy..

- a ekhmm... Wiesz co?.. Niedługo będę szła do pracy..

- do pracy ??? ... Gdzie ??... Przecież ty masz dopiero 17 lat... Skąd taki pomysł ?

- Jeszcze się nie zastanawiałam gdzie...

-Ale skąd ten pomysł..?

- No bo ty jesteś taki zapracowany i trochę mi jest głupio jak musisz tak pracować..

- ohhh Kate... Jesteś kochana... Ale naprawdę nie potrzebuje pomocy... Spokojnie poradzę sobie... Nie jestem zapracowany, może trochę... Ale nie obwiniaj siebie - powiedział i pocałował mnie w czoło

- Jesteś pewny..??

- Tak.. Dobra a teraz zmykaj do pokoju.. Bo jutro będziesz miała kaca.. - zaczął się śmiać

- Ale, ja nic nie piłam... !!!! - okłamałam go.

- tak, tak pewnie.. - uśmiechnął się..

- boże ja kiedyś z tobą nie wytrzymam.. - uśmiechnęłam się

- ja też...

- dobra idę do góry się położyć..

- dobranoc

-dobranoc

Poszłam do góry do pokoju ściągnełam wszystko co na sobie miałam i podreptałam do łazienki wziąść prysznic... Zmyłam z siebie makijaż, a włosy związałam w kucyk.. Poszłam z powrotem do pokoju i gdy zapaliłam światło podskoczyłam ze strachu w miejscu, gdy zobaczyłam Jeffa z rękami za głową na moim łóżku.. Jednak to nie był Jeff.. ten sam Jeff, jego wygląd choć bardziej "normalny" przeraża mnie to nie był on..

- dupek

- twój dupek..

- No chyba nie..

- a co coś ci się nie podoba?? - wstał i rękami zaczął pokazywać swoją sylwetkę..

- tak.. Weź idź do Slendera proszę.. Bo jak nie zmienisz z powrotem swojego wyglądu to już nigdy do ciebie nie wrócę..

- Wiesz, że to nie prawda..

-niby co??

- że nie wrócisz, ty zawsze do mnie wrócisz bo jesteś kochana..

- wiem o tym wiec idź do Slendera, żebym nie musiała kłamać - uśmiechnęłam się

O boże... - powiedział i wyszedł przez okno.

20 minut później

-

Jestem - powiedział wchodząc przez okno ze swoim starym wyglądem.. Teraz mi się o wiele bardziej podobał i pociągał... Tamta wersja Jeffa też nie była zła, ale do tej jestem o wiele bardziej przyzwyczajona... Podeszłam do niego i wzięłam jego twarz w rękę patrząc na nią od lewej do prawej

- nie masz.. - przerwał mi

- blizny.. tak, wiem - powiedział smutny - jej nie mógł mi przywrócić, ale wiesz zawsze mogę sobie ją na nowo wyciąć - zaczął wyciągać z kieszeni mieniący się nóż.

- nie rób tego - złapałam go za rękę

- dlaczego?? - popatrzył na mnie zdezorientowany

- Bo to sprawia Ci ból - czułam jak w oczach zbierają mi się łzy

- Tobie też to sprawiło ból - złapał za rękę i obrócił ją tak, że było widać moje nacięcia.. Szybko ja wyrwałam i zasłoniłam druga ręką małe blizny

- To już nie ważne..

- dobrze... Więc zawrzyjmy układ jak ja nie wytne sobie uśmiechu to ty nigdy nie zrobisz tego - powiedział patrząc na moją rękę.

- zgadzam się - powiedziałam i uśmiechnęłam się

Powoli do niego podeszłam i powiedziała mu na ucho..

- zdaj sobie sprawę z tego, że nawet bez niej jesteś bardzo seksowny

- o tym dawno wiedziałem odpowiedział mi i zaczął mnie namiętnie całować.

Nasze usta były do siebie idealnie dobrane, pragnęłam go, tak samo jak on mnie, błądził dłońmi po moim ciele, w końcu przestał i tylko mocno przyciągnął mnie do siebie, a ja wskoczyłam i oplotłam go nogami w pasie poczym po raz kolejny zaczęłam go zachłannie całować, Jeff podszedł do mojego łóżka i położył mnie tak, że wisiał nade mną, nie przerywając pocałunku. Creepepasta zaczął schodzić pocałunkami na moją szyję po czym na mój dekolt na moje piersi, jęknełam cicho..

- Jeff...

- tak?? - popatrzył się na mnie

- nie myśl, że po tym co zrobiłeś pozwolę ci na takie rzeczy... - uśmiechnęłam się i powoli zaczęłam wstawać..

- ehmmm- krząknął nie zadowolony.

- i jeszcze jedno.. I tak wiem, że wytniesz sobie ten uśmiech - powiedziałam z krzywym uśmiechem

- ja też - pocałował mnie w nos

Już więcej z nim nie gadałam tylko poszłam się położyć..

- dobra to ja już pójdę - powiedział, gdy położyłam się do łóżka..

- zostań - powiedziałam cicho

Jeff uśmiechnął się ściągnął swoją bluzę odsłaniając swój tors, a ja zaczęłam się rumienić..

- mówiłem Ci coś..

- co?

- nie rumień mi się - powiedział, a ja zachichotalam

Gdy Jeff był już w samych bokserkach położył się obok mnie tak, że byłam tłem do niego, odwróciłam się do niego twarzą .

- Chciałabym cię uświadomić, że jestem teraz bez bielizny.

- A ja chciałbym cię uświadomić, że zaraz mogę ta piżamkę z ciebie zerwać - powiedział, a ja zachichotałam

Odwróciłam się plecami do Jeffa, a on objął mnie w talii przyciągając do siebie, zaczęłam się śmiać gdy poczułam jego wybrzuszone przyrodzenie na moim tyłku. ...

- co cię tak śmieszy ??

- aż tak się dzięki mnie podniecasz??

- trudno by nie - powiedział, pocałował mnie w głowę, a ja się zaśmiałam

-dobranoc

-dobranoc

______________________________________

No i kolejny, jak się podoba ??

Hehe Jeff się podniecił 😏😏

Jeśli dotrwałeś do końca zostaw po sobie ślad 💬🌟

I pseplasam za błędy 😂😂

Do kolejnego... 💝💝

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro