Rozdział 25
Gdy skończyłam jeść lody postanowiłam, że nie będę się dalej użalać tylko pójdę wziąć zimny prysznic lub się przejść...
Postanowiłam wziąć prysznic, dlatego, że bałam się, że spotkam gdzieś Jeffa. Poszłam więc do łazienki, zrzuciłam z siebie moje dwudniowe ubrania i weszłam żeby zmyć z siebie to wszystko... Byłam sama... Jak zwykle.. Nikogo nie ma... Carlos był u kolegi... Czasami się zastanawiam czy w ogóle ktoś mi został... To wszystko jest takie bez sensu, ciągle to samo, ta zasrana rutyna... Po pewnym czasie postanowiłam wyjść, z łazienki, aby coś zrobić.. Nie wiem co mną kierowało.. Taka.. bezsilność ?? .. Nie wiem.. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z pod prysznica kierując się w stronę salonu. Otworzyłam komodę, wyciągnęłam granatowe pudełko, a następnie wyjęłam z niego małe zawiniątko i wróciłam do łazienki. Pod prysznicem odwinęłam mały pakunek i wyciągnęłam z niego srebrną i błyszczącą żyletkę... Woda, woda, woda jedyna mi potrzebna rzecz...tylko ona ze mną była zawsze.. Wiem jak to brzmi... Dziwnie i to nawet bardzo dziwnie.. Każdy sobie teraz pewnie pomyśli... O japierdole zeschizowana chipiska, woda no lepszego tekstu nie mogła wymyślić..!!
Ale tak właśnie ona... Tylko ona potrafi zmyć wszystkie moje problemy.. Może nie zawsze, ale kto by się tam mną przejmował co nie..??
Po dłuższych przemyśleniach wzięłam mieniącą się w wodzie żyletkę i zacząłam robić swoją "robote" robiłam kilka nacięć w okolicy nadgarstka i na biodrach.. Ból ... Nie znam tego słowa... Jestem już odporna na ból.. Czułam tylko małe pieczenie, które z jednej strony jest przyjemne... Krew ciekła mi z ręki i kapała na mały brodzik pod moimi nogami... Woda spływała z krwią jak moje życie... marne życie... Gdy skończyłam dołożyłam żyletkę, wyszłam z prysznica i owinełam się ręcznikiem, poszłam do mojego pokoju i zamknęłam uchylone okno zasłaniając roletę... Czułam się jakby ktoś na mnie patrzył więc powtórzyłam ta czynność w całym domu. Gdy czułam się lepiej powędrowałam z powrotem w stronę łazienki aby opatrzeć małe rany, nie chciałam ich robić głębokich, ponieważ jutro jest bal, a w domu kręci się Carlos (dziwne jakby tego nie robił... Skoro tu mieszka)... Gdy opatrzyłam rany wróciłam do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia nic nie znalazłam ciekawego w lodówce więc położyłam się na kanapie, a po krótkim czasie zasnęłam..
______________________________________
No cześć, a więc kolejny rozdział.. No to co ??.. Zrobiła nam się chyba taka drama.. Jebnięty Jeff zepsuł całą atmosfere yhhhh -,- 😬
Mam do was takie pytanko czy chcecie rozdziały częste i krótkie czy żadkie i długie...
I po raz kolejny przepraszam za brak rozdziału, ale jakoś nie mam pomysłów... Zrozumcie mnie nie chce pisać rozdziałów na przymus, ponieważ będą one po pierwsze słabe, a po drugie nie będą takie z serduszka 💓💓
No to chyba tyle..
PS. Sorki za błędy !! 😘
Do następnego...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro