Rozdział 20
Zwróciliśmy równo wzrok w stronę Sary..
- Spokojnie już jest wszystko w porządku - uspokoił ja mój brat.
- Nie jest w porządku ktoś cię zaatakował... - wykrzyczała, po czym podeszła do Carlosa lekko go przytulając, aby nie sprawić mu bulu.
- Halo ja też tu jestem..?? - po wiedziałam uśmiechając się i wyciągając ręce w stronę Sary.
- Ohh... Przepraszam Kate - uśmiechnęła się po czym mnie przytuliła...
- Nie ma sprawy... Dobra no to ja zostawię was samych ja już sobie z braciszkiem pogadałam.. - puściłam Sarze oczko i wyszłam...
Poszłam już spokojniejsza do domu....
Gdy byłam w domu spakowałam się z niechęcią do szkoły po czym włożyłam słuchawki i zaczęłam słuchać mojej ulubionej muzyki...
- No cześć piękna - wszedł Jeff puszczając mi oczko..
Zdjełam z niechęcią słuchawki i popatrzyłam się na Jeffa wzrokiem typu "serio" i odpowiedziałam...
- Nie mów do mnie piękna...
- Oj przepraszam myślałem, że będziesz bardziej miła po tym jak uratowałem twojego brata chyba, że tego nie chciałaś, ale nie no spoko mogę iść do tego głupiego szpitala i go dobić to jak...????
- Ja porostu nie lubię jak ktoś mówi do mnie piękna, proste...
- Niby czemu...??
- Bo to mi się kojarzy z typowym podrywaczem, który chce przelecieć każdą laskę...
- Aha.... A tak w ogóle... to ty... Jesteś dziewicą ???
Popatrzyłam na Jeffa karcącym wzrokiem.
- Dlaczego pytasz mnie o tak prywatne sprawy ? W ogóle jak śmiesz!!! ...
- No jesteśmy razem więc chyba mogę wiedzieć.... Co nie ??...
- Po pierwsze nie jesteśmy razem, po drugie nie możesz o tym wiedzieć, a po trzecie po co się pytasz ty też chcesz mnie tylko przelecieć..???!!!
- Jak to nie jesteśmy razem??!?
- No nie.. proste..
- Aha no to fajnie... Nie jesteśmy razem... Hmmm pomyślmy... Ciekawe kto się żucił na mnie na łące jak jakiś popaprany?!??
- To nic nie znaczyło.... A po zatym jak popaprany???... Nie podobało ci się mhhh...???
- Podobało mi się jak chcesz to możemy powtórzyć - rzucił mi głupie spojrzenie ruszając brwiami.....
- Jesteś głupi... - powiedziałam marszcząc brwi i pokazując język jak małe dziecko...
- Jakoś wcześniej moja głupota ci nie przeszkadzała - uśmiechnął się zabawnie.
- Dobra weź już się zamknij... - powiedziałam po czym założyłam spowrotem słuchawki..
- To ty się zamknij.. Ty zaczęłaś kłótnie...
- Ja zaczęłam kłótnie???... Ty chyba jesteś jaki.... - nie mogłam dokończyć, ponieważ Jeff żucił się na łóżko, na którym siedziałam przywierając do mnie ciałem i całując namiętnie moje wargi i również lekko je przegryzając.... Gdy oderwał swoje usta od moich powiedziałam..
- Jesteś głupi.... - uśmiechnęłam się
- A ty jeszcze głupsza...
Powiedział po czym (tym razem ja) delikatnie go pocałowałam...
________________________________
No eloszki żuczki... No i jest kolejny rozdział pierwszy z pięciu... Uff.. No jeszcze trochę mi zostało. Xd
Mam nadzieję, że się podobał...
Uwaga na błędy...!!!!
I jeszcze jedno żuczki dziękuję wam za wszystkie gwiazdki, które daliście pod każdym rozdziałem.... Ale proszę leniuchy piszcie komy.... Bo one są o wiele lepsze ponieważ mogę zobaczyć co sądzicie o opowiadaniu 😙
I teraz wyzwanie proszę aby _Kiuu-Chan_ do_kyuu-senpai Kyuu-Senpai_ i jeszcze ile masz kont nie komentowała tego rozdziału bo ty każdy mi misiaku komentujesz rozdział... 😙❤😙❤😙
No... No to tyle do następnego 😙😀
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro