Rozdział 16
Slenderman złapał mnie swoimi wielkimi mackami po czym wyskoczył przez okno, zacząłem się szarpać.... nie mogłem go ponownie stracić mojego kochanego brata... Pospiesznie wbiłem mu nóż w mackę licząc na to, że w jakiś sposób będę mógł uciec na daleką odległość. Nie udało się. Gdy wbiłem nóż w jego ciało macka momentalnie się schowała jednak zaraz złapał mnie drugą.... Ta walka była bez sensu, niestety muszę to przyznać, ale był silniejszy ode mnie.
- Puść mnie psycholu zacząłem się drzeć.... - przyciągnęło to uwagę mieszkańców, ponieważ zobaczyłem zapalające się światła w domach.
- Nie drzyj się tak idioto.... zaraz skończy się że przygwożdrzę cie do jakiegoś słupa, ludzie cie zabiorą i wyślą do psychiatryka.... - mówił szybciej się przemieszczając..
Uciszyłem się więc bo wiedziałem, że on był zdolny do takiego czynu....
-Dlaczego to robisz..?? - powiedziałem już bardziej spokojnie..
- Ale co ???...
-No dlaczego.. Zabrałeś mnie od L-ii-uu.... - głos zaczął mi się załamywać wypowiadając jego imię....
- To nie był Liu debilu - mówił speszony... - Liu przecież już nie żyje prawie 10 lat... - powiedział tym razem ze smutkiem....
- Raczej rozpoznałbym mojego brata... To był on, był po prostu identyczny....
- Może zbieg okoliczności...??
Wiedziałem, że kłamał znałem go już długo i potrafiłem to rozpoznać... Zawsze kiedy kłamał patrzył się do góry, bo gdy patrzył się komuś w oczy od razu zaczynała pojawiać się jego wielka "japa" jak ja to mówię.... Jakoś tak miał.. Poprostu ... Tłumaczył to tak, że gdy patrzy się komuś w oczy i kłamie, czuje poczucie winy więc ma ochotę.. Zjeść ta drugą osobę.. Proste??... Proste!!
-Wiem, że kłamiesz... - powiedziałem już z przekonaniem..
- Nie prawda... Jeszcze raz tak powiedz a stracisz tą swoją szpetną buźkę...
- Skoro nie kłamiesz... Hmm.. Popatrz mi się w oczy... - powiedziałem rozbawiony.
- Nie mogę.... Przecież nie mam jak się obrócić debilu, trzymam cie mackami...!!!!
- To mnie może puść !!!
- Nie bo uciekniesz...
- Nie uciekne... Ciekawi mnie co tam przedemną ukrywasz !!! - powiedziałem już cały roześmiany..
- Nie będę Ci niczego udowadniać.... Wiesz co??... Ty lepiej idź do swojej panienki i ją przeproś za siebie i za nas...!!!
- Po co niby.... Jest tylko trochę zła... Niech się podenerwuję.. - machnąłem ręką....
- Tak... Tylko poczekaj jak będziesz się tak dalej zachowywał to cię wywali na ten twój zbity pysk...
- Od kiedy ty masz takie doświadczenie jeśli chodzi o kobiety ??? - parsknąłem śmiechem...
- Wiesz za starych czasów jak się chodziło w nocy po parkach i zastraszało ludzi... No a potem zabijało .... No to nie powiem ale naoglądałem się dużo "par"....
- Wiesz co ??... pierwszy raz rozmawiamy i się tak jakby nie kłócimy... Zauważyłeś...!?!?
- Ta twoja "kobieta" ma ma nas zbawienny wpływ - powiedział i wybuchł śmiechem.
- Może tak... Hehe - zaśmiałem się prowizorycznym śmiechem.. - wiesz co chyba masz rację...
- Że jesteś idjotą - mruknął
- Nie!!!!
- A wiem to może chujem..?!?!?
- Nie!!!! - powiedziałem i wystawiłem mu środkowego palca... - Chociaż nie stałem do niego przodem wiedziałem, że to widział...
- To co...???
- Powinienem ją przeprosić...
____________________________________
A więc kolejny rozdział...!!!!
Slendiemu udało się przekierować rozmowę na inny temat.... Ciekawe o czo chodzi z Liu... hmm.... Tak wiem jestem głuptasem i dalej trzymam was w niepewności !!! ^^
Przepraszam, że nie było rozdziału w środę, ale jakoś tak wyszło.... Nie obiecuje, ale może jutro będzie kolejny rozdział.... Jeżeli będę miała internet *.*
Dzięki za uwagę!!!! <°×°>
PS. Sorki za błędy...!!!!
Ten rozdział DEDYKUJĘ @HeryyPau13 za regularne czytanie i ocenianie mojego opowiadania DZIĘKUJĘ !!! *.*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro