Part 4
- Mad. Madison. Mads! - usłyszałam krzyk za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna biegnącego w moją stronę.
- Leo? - popatrzyłam na zdyszanego chłopaka który ledwo łapał oddech - Coś się stało?
- Chciałem Cię przeprosić za Melody wczoraj miała jakiś humor nie zby... co do cholery? - popatrzył na coś za mną więc się odwróciłam i zobaczyłam Mel z grupką tych popularnych. Ten widok zdziwił mnie równie bardzo jak Leo.
- O co chodzi? Przecież mówiła że nigdy nie będzie po ich stronie.
- Wczoraj też się ze mną pokłóciła ale nie sądziłem że oleje nad całkiem i dołączy do tamtych - powiedział i oparł się o moje ramię - W ogóle nie sądziłem że ona potrafi się tak ubrać.
Miał rację. Pierwszy raz widzę ją w takim stroju czyli w naprawdę krótkiej spódnicy prawie odslaniajacej tyłek, obcisłej bluzce z dużym dekoltem i wysokich szpilkach. Nie spodziewała bym się po niej.
Pociągnęłam przyjaciela za rękę i poszliśmy od razu pod salę. Wpadliśmy do klasy i usiedliśmy w ostatniej ławce przy ścianie. Leo rzucił plecak na podłogę i odwrócił się do mnie. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co mogło spowodować tą nagłą zmianę Melody. Nic logicznego nie wymyśliliśmy. Leo coś wspomniał o tym że kosmici ją porwali i mózg wyprali, ale Leo, to Leo.
- A może prądem ją popieścić?
- Leo głupku! - uderzyłam go w ramie śmiejąc się.
- No co? Tato jest policjantem, mogę załatwić paralizator - uśmiechnął się. - Co planujesz po szkole? - zmienił temat.
- Iść do pracy. A ty?
- Też. Tato chciał mnie wziąć na komisariat ale wolę być seksownym kelnerem w jakiejś restauracji - przeczesał włosy dłonią a ja zaczęłam się śmiać.
- A ty gdzie idziesz do pra... - nie dokończył bo do sali wszedł nauczyciel.
- Dzień dobry wszystkim! Taki piękny dzień... co powiecie N kartkóweczkę? - powiedział z uśmiechem nauczyciel. Cała klasa zaczęła marudzić i mówić "nie".
- A może nie? - odezwałam się.
- Od kiedy ty mówisz na mojej lekcji? - zdziwił się mężczyzna.
- Od kiedy nikt mi nie przerywa - uśmiechnęłam się.
- W takim razie dziś nie robię karkówki, a że mamy lekcje trochę do przodu to macie wolną godzinę. Róbcie co chcecie ale nie za głośno - powiedział spadając przy biurku.
*
- Co ty masz z tymi jabłkami? Ty chyba serio jesteś na diecie - powiedział Leo zajmując jedno z miejsc przy stoliku na stołówce.
- Ba! Na trzech!
- Co? Po co?
- Bo jedną się nie najem - uśmiechnęłam się. On jedynie uderzył głową o stolik po czym się podniósł i zaczął jeść swoją kanapkę.
Zaczęłam jeść swój owoc a tato ze swoim cudownym wyczuciem czasu musiał do mnie napisać.
Tato: Co robisz po lekcjach?
Ja: Nie wiem
Tato: Przyjdź do radia
Ja: Po co?
Tato: Po prostu przyjdź
Ja: Mogę z Leo?
Tato: Chce porozmawiać o twojej pracy w radiu
Ja: To przyjdę z Leo
Tato: Dobraaaa
Schowałam telefon i popatrzyłam na blondyna.
- Idziesz ze mną do radia po lekcjach? - zapytałam a on zaczął się ksztusić jedzeniem.
- Ty tak serio? Nigdy nas tam nie zapraszałaś - powiedział a jego oczy się świeciły.
- Tato chce ze mną pogadać ale musisz mi obiecać że to co tam usłyszysz zostanie między nami - zaczęłam mu machaj palcem przed oczami z poważną miną.
- Obiecuję - powiedział prostujac się i kładąc prawą rękę w miejsce gdzie jest serce a lewą podniósł do góry. W momencie gdy Leo opuścił ręce do stolika dosiedli się Jack, Zoe i Zack czyli troje najważniejszych osób ze szkolnej elity. Oni czegoś chcą inaczej by się do nas nie dosiedli. Nie jesteśmy z tych których traktują najgorzej ale nie jesteśmy też z tych którzy starają się być na ich poziomie. Po prostu jesteśmy normalni i mamy daleko gdzieś elite.
- Cześć - powiedział Jack. Jest miły. Na pewno coś chce.
- Co chcecie? - zapytal od razu Leo wywracając oczami.
- Ty się nie odzywaj - powiedział Zack do blondyna.
- Leo chodź - powiedziałam do przyjaciela i wstałam z miejsca.
- Czekaj mamy sprawę - odezwała się Zoe.
- Pewnie z radiem tak? - zapytałam.
- Dokladniej z Madison... - zaczął Zack.
- O nie. Ona chciała pozostać nierozpoznawalna i nie mam zamiaru jej ujawniać z resztą ja nie mieszam się w sprawy radia. Nic się ode mnie nie dowiecie - powiedziałam i odeszłam z Leo od stolika.
*
- Ostatnio twój tato Cię często potrzebuje - Leo zaczął rozmowę gdy byliśmy w drodze do radia.
- Wszystkiego się dowiesz jak będziemy na miejscu. Ale spróbuj komuś pisnąc słówkiem O tym co usłyszysz to skrócę Cię o głowę - powiedziałam z uśmiechem a on popatrzył na mnie z przerażeniem.
- To chyba musi być poważne jak już tak mi grozisz.
Przrz resztę drogi nie zmieniliśmy słowa tylko słuchaliśmy muzyki lecącej z mojego telefonu.
Jak byliśmy już na miejscu, weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się na trzecie piętro do gabinetu taty. Weszliśmy do pomieszczenia gdzie tato rozmawiał przez telefon ale gdy nas zobaczył zakończył rozmowę i z uśmiechem podszedł do nas przytulając.
- No więc cóż ode mnie chciałeś? - zapytałam siadajac na krześle na przeciwko niego a blondyn obok mnie na drugim.
- Pogadać o twojej pracy tu.
- Myślałam że wszystko jasne.
- No niby tak ale pozostała jedna sprawa - powiedział krzyrzujac ręce na klatce piersiowej. Spojrzałam na niego pytająco - Twoja anonimowość.
- Co z tym nie tak?
- Zaczniesz tu pracować, jak polubi Cię więcej osób to będą stali pod radiem do póki się nie pokażesz czy cokolwiek.
- Przecież potrafię być ostrożna.
- Wiem ale w końcu będziesz musiała się ujawnić - powiedział opierając się o biurko.
- Tato ja nawet jeszcze nie zaczęłam tu pracować. Mam jeszcze czas żeby to przemyśleć.
- Wiem ale...
- Nie ma się co martwić trzy wygodnie wstecz. Czasami jesteś gorszy niż mama - uśmiechnęłam się.
- Aż tyle to ja nie marudzę - powiedział robiąc minę obrażonego dziecka.
- Chwila - przerwał Leo - czyli ty to jednak ona? Znaczy tamta Madison to ty? - patrzył na mnie z wielkimi oczami.
- Tak dokładnie. Więc nikomu ani słowa bo zrobię ci to co mówiłam w drodze.
- Nie dam sobie obciąć głowy!
- Groźby są karalne - powiedział do mnie ojciec z powagą.
- Ale skuteczne - uśmiechnęłam się do niego.
- Macie ochotę iść do mnie na audycję? - zapytał wstajac z miejsca i chowając telefon do kieszeni.
- Od kiedy prowadzisz audycję?
- To tylko dziś bo Alex musiał załatwić parę spraw - odpowiedział. Spojrzałam na przyjaciela na co on się uśmiechnął więc podnieśliśmy się z miejsc i ruszyliśmy za moim tatem.
***
Heeeej
Wróciłam!
Nie wiem czy to dobra wiadomość ale no. Tak właśnie.
Chcę tylko dodać że rozdziały z tego ff no nigdy nie są sprawdzane otóż iż ponieważ gdyż są pisane po nocach.
Dobrej nocy 💓💓💓
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro