Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 4

- Mad. Madison. Mads! - usłyszałam krzyk za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna biegnącego w moją stronę.

- Leo? - popatrzyłam na zdyszanego chłopaka który ledwo łapał oddech - Coś się stało?

- Chciałem Cię przeprosić za Melody wczoraj miała jakiś humor nie zby... co do cholery? - popatrzył na coś za mną więc się odwróciłam i zobaczyłam Mel z grupką tych popularnych. Ten widok zdziwił mnie równie bardzo jak Leo.

- O co chodzi? Przecież mówiła że nigdy nie będzie po ich stronie.

- Wczoraj też się ze mną pokłóciła ale nie sądziłem że oleje nad całkiem i dołączy do tamtych - powiedział i oparł się o moje ramię - W ogóle nie sądziłem że ona potrafi się tak ubrać.

Miał rację. Pierwszy raz widzę ją w takim stroju czyli w naprawdę krótkiej spódnicy prawie odslaniajacej tyłek, obcisłej bluzce z dużym dekoltem i wysokich szpilkach. Nie spodziewała bym się po niej.

Pociągnęłam przyjaciela za rękę i poszliśmy od razu pod salę. Wpadliśmy do klasy i usiedliśmy w ostatniej ławce przy ścianie. Leo rzucił plecak na podłogę i odwrócił się do mnie. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co mogło spowodować tą nagłą zmianę Melody. Nic logicznego nie wymyśliliśmy. Leo coś wspomniał o tym że kosmici ją porwali i mózg wyprali, ale Leo, to Leo.

- A może prądem ją popieścić?

- Leo głupku! - uderzyłam go w ramie śmiejąc się.

- No co? Tato jest policjantem, mogę załatwić paralizator - uśmiechnął się. - Co planujesz po szkole? - zmienił temat.

- Iść do pracy. A ty?

- Też. Tato chciał mnie wziąć na komisariat ale wolę być seksownym kelnerem w jakiejś restauracji - przeczesał włosy dłonią a ja zaczęłam się śmiać.

- A ty gdzie idziesz do pra... - nie dokończył bo do sali wszedł nauczyciel.

- Dzień dobry wszystkim! Taki piękny dzień... co powiecie N kartkóweczkę? - powiedział z uśmiechem nauczyciel. Cała klasa zaczęła marudzić i mówić "nie".

- A może nie? - odezwałam się.

- Od kiedy ty mówisz na mojej lekcji? - zdziwił się mężczyzna.

- Od kiedy nikt mi nie przerywa - uśmiechnęłam się.

- W takim razie dziś nie robię karkówki, a że mamy lekcje trochę do przodu to macie wolną godzinę. Róbcie co chcecie ale nie za głośno - powiedział spadając przy biurku.

*

- Co ty masz z tymi jabłkami? Ty chyba serio jesteś na diecie - powiedział Leo zajmując jedno z miejsc przy stoliku na stołówce.

- Ba! Na trzech!

- Co? Po co?

- Bo jedną się nie najem - uśmiechnęłam się. On jedynie uderzył głową o stolik po czym się podniósł i zaczął jeść swoją kanapkę.

Zaczęłam jeść swój owoc a tato ze swoim cudownym wyczuciem czasu musiał do mnie napisać.

Tato: Co robisz po lekcjach?

Ja: Nie wiem

Tato: Przyjdź do radia

Ja: Po co?

Tato: Po prostu przyjdź

Ja: Mogę z Leo?

Tato: Chce porozmawiać o twojej pracy w radiu

Ja: To przyjdę z Leo

Tato: Dobraaaa

Schowałam telefon i popatrzyłam na blondyna.

- Idziesz ze mną do radia po lekcjach? - zapytałam a on zaczął się ksztusić jedzeniem.

- Ty tak serio? Nigdy nas tam nie zapraszałaś - powiedział a jego oczy się świeciły.

- Tato chce ze mną pogadać ale musisz mi obiecać że to co tam usłyszysz zostanie między nami - zaczęłam mu machaj palcem przed oczami z poważną miną.

- Obiecuję - powiedział prostujac się i kładąc prawą rękę w miejsce gdzie jest serce a lewą podniósł do góry. W momencie gdy Leo opuścił ręce do stolika dosiedli się Jack, Zoe i Zack czyli troje najważniejszych osób ze szkolnej elity. Oni czegoś chcą inaczej by się do nas nie dosiedli. Nie jesteśmy z tych których traktują najgorzej ale nie jesteśmy też z tych którzy starają się być na ich poziomie. Po prostu jesteśmy normalni i mamy daleko gdzieś elite.

- Cześć - powiedział Jack. Jest miły. Na pewno coś chce.

- Co chcecie? - zapytal od razu Leo wywracając oczami.

- Ty się nie odzywaj - powiedział Zack do blondyna.

- Leo chodź - powiedziałam do przyjaciela i wstałam z miejsca.

- Czekaj mamy sprawę - odezwała się Zoe.

- Pewnie z radiem tak? - zapytałam.

- Dokladniej z Madison... - zaczął Zack.

- O nie. Ona chciała pozostać nierozpoznawalna i nie mam zamiaru jej ujawniać z resztą ja nie mieszam się w sprawy radia. Nic się ode mnie nie dowiecie - powiedziałam i odeszłam z Leo od stolika.

*

- Ostatnio twój tato Cię często potrzebuje - Leo zaczął rozmowę gdy byliśmy w drodze do radia.

- Wszystkiego się dowiesz jak będziemy na miejscu. Ale spróbuj komuś pisnąc słówkiem O tym co usłyszysz to skrócę Cię o głowę - powiedziałam z uśmiechem a on popatrzył na mnie z przerażeniem.

- To chyba musi być poważne jak już tak mi grozisz.

Przrz resztę drogi nie zmieniliśmy słowa tylko słuchaliśmy muzyki lecącej z mojego telefonu.

Jak byliśmy już na miejscu, weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się na trzecie piętro do gabinetu taty. Weszliśmy do pomieszczenia gdzie tato rozmawiał przez telefon ale gdy nas zobaczył zakończył rozmowę i z uśmiechem podszedł do nas przytulając.

- No więc cóż ode mnie chciałeś? - zapytałam siadajac na krześle na przeciwko niego a blondyn obok mnie na drugim.

- Pogadać o twojej pracy tu.

- Myślałam że wszystko jasne.

- No niby tak ale pozostała jedna sprawa - powiedział krzyrzujac ręce na klatce piersiowej. Spojrzałam na niego pytająco - Twoja anonimowość.

- Co z tym nie tak?

- Zaczniesz tu pracować, jak polubi Cię więcej osób to będą stali pod radiem do póki się nie pokażesz czy cokolwiek.

- Przecież potrafię być ostrożna.

- Wiem ale w końcu będziesz musiała się ujawnić - powiedział opierając się o biurko.

- Tato ja nawet jeszcze nie zaczęłam tu pracować. Mam jeszcze czas żeby to przemyśleć.

- Wiem ale...

- Nie ma się co martwić trzy wygodnie wstecz. Czasami jesteś gorszy niż mama - uśmiechnęłam się.

- Aż tyle to ja nie marudzę - powiedział robiąc minę obrażonego dziecka.

- Chwila - przerwał Leo - czyli ty to jednak ona? Znaczy tamta Madison to ty? - patrzył na mnie z wielkimi oczami.

- Tak dokładnie. Więc nikomu ani słowa bo zrobię ci to co mówiłam w drodze.

- Nie dam sobie obciąć głowy!

- Groźby są karalne - powiedział do mnie ojciec z powagą.

- Ale skuteczne - uśmiechnęłam się do niego.

- Macie ochotę iść do mnie na audycję? - zapytał wstajac z miejsca i chowając telefon do kieszeni.

- Od kiedy prowadzisz audycję?

- To tylko dziś bo Alex musiał załatwić parę spraw - odpowiedział. Spojrzałam na przyjaciela na co on się uśmiechnął więc podnieśliśmy się z miejsc i ruszyliśmy za moim tatem.

***

Heeeej

Wróciłam!

Nie wiem czy to dobra wiadomość ale no. Tak właśnie.

Chcę tylko dodać że rozdziały z tego ff no nigdy nie są sprawdzane otóż iż ponieważ gdyż są pisane po nocach.

Dobrej nocy 💓💓💓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro