#8 Bojka i lzy w starbuksie...
Mary pov's
Siedzielismy wszyscy na kanapie. Ash gral w piwnicy, ktora do cholery nie byla wyciszona.
-ASHTON DO CHUJA PANA! PRZESTAN JUZ!-krzyknelam, a Louis wygladal jakby mial sie poplakac z bolu glowy. Harry wzial go w ramiona, jednak to malo dawalo. Zbieglam do piwnicy.
-ASHTON PIZDOGLUCIE!! Louisa boli glowa wiec chociaz na chwile przestan walic w perkusje!-kerzyknelam, a muzyka ucichla.
-Idzcie moze na spacer?-zaproponowal.
-Dobry pomysl. I jak wrocimy ma tu byc kurwa cisza.-warknelam, a on przytaknal. Wrocilam na gore ubierajac po drodze bialy adidasy.
-Idziemy do parku czy starbucksa?- zapytalam, a reszta odpowiedziala chórem.
-Starbucks!
~~~
Weszlismy do kawiarni i usiedlismy na brazowej kanapie. Louis wtulil sie w Harry'ego z caly czas bolaca glowa. Ja zamowilam karnelowe frappucino, Zayn i Liam czekolade na cieplo, Harry i Niall po owocowej herbatce, a Louis biala kawe. Zayn poszedl odebrac zamowienia, a grupka jakis kolesi dosiadla sie do nas.
-Pedaly. Jak ty mozesz spedzac z nimi czas?- warknal jeden w moja strone, a niebieskie oczka Louisa zeszklily sie.
-Czego chcesz Stan?!-warknelam w odpowoedzi.
-Ja? Niczego. Tylko sie milo pytam na chuj spedzasz czas z pedalami?- podniosl troche glos, a slone lzy splynely po policzkach Lou. Harry przycisnal go bardziej do siebie, zaciskajac zeby i piesci na ciemniej koszulce szatyna.
-Ty sie kurwa nie interesuj. I lepiej stad odejdz jesli nie chcesz znowu wyladaowac w szpitalu.-powiedzialam spokojnie, zaciskajac piesci.
-Oj Mary, Mary. Zlosc pieknosci szkodzi- zasmial sie obrzydliwie.
-To juz wiem dlaczego jestes taki brzydki-odpyskowalam, a Liam i Niall parskneli smiechem. Stan uderzyl mnie z liscia w policzek, wstajac i odchadzac. Liam wstal, a Niall mnie przytulil mocno. Payno uderzyl Stan'a z piesci w twarz, rozpoczynajac tym bojke w starbuksie. Ja zaczelam plakac, nie mogac na to patrzec i z tego powodu ze ktos kolejny raz mnie uderzyl. Zayn wkurzony do granic mozliwosc wlaczyl sie do bojki. Ludzie stali i nagrywali niektorzy mowili do telefonow ''Slawny Liam Payn i Zayn Malik staja w obronie dziewczyny tego drugiego''. Stan lezal nieprzytomny pod Zaynem, a Liam bil jego kumpli.
-Zayn dosc! Zabijesz go!- Harry odczepil sie od Lou, ktory usiadl kolo mnie z drugiej strony otaczajac ramionami. Harry zaczal odciagac mulata sila od Parkera. (Od aut. Stan Parker.) W tym momencie do kawiarni wbiegla policja i lekarze z noszami. Zayn krzyczal ze takie skurwiele nie zasluguja na szpital. Policja trzymala mocno dwoch brozowookich jakby byli przestepcami. Skuli ich i wyprowadzili. Kilka dziewczyn podeszlo do nas.
-Um hej... Niall i Lou. Nie przeszkadzamy?- zapytala niska szatynka o zielonych oczach.
-Idiotko. Nie widzisz ze LouLou i ta dziewczyna placza?- blondynka warknela na nia. Niall jako jedyny nie placzacy wstal i podszedl do malych fanek.
-Nie nie przeszkadzacie. Ale moge wam zaufac?- powiedzial tajemniczym glosem, a trzy dziewczynki przytaknely. Niall nachylil sie do nich.
-Ale to tajemnica. Obiecacie ze nikomu, ale to nikomu nie powiecie?-zapytal jeszcze ciszej. One pokiwaly energicznie glowami, ja natomiast na ich gest usmiechnelam sie.
-Larry is Real-powiedzial szeptem, a one pisnely podekscytowane. Harry wzial Louis'a na rece.
-Patrzcie. Jaki real.-powiedzial loczek i musnal usta szatyna. Dziewczynki sie zarumienily uroczo.
-To zyczymy szczescia i mamy nadzieje ze modest pozwoli sie wam ujawnic.-powiedziala cichutko trzcia dziewczynka, ktora jest niska murzynka. Dziewczynki zaczely odchidzic, ale Louis zatrzymal je.
-Ale ja chce z wami zdjecie-powiedzial uroczo. One zarumienily sie mocno, a Lou wyciagnal telefon i wlaczyl aparat. Zrobil sobie z nimi kilka selfie i poprosil o nazwy twittera. Dziewczynki podaly swoje nazwy, a niebieskooki dal im fallow. One zachwycone i zarunienione odeszly.
-To co? Teraz jedziemy na komisariat po tych dwoch wariatow?- zapytal Harry, a my przytaknelismy.
XXX
Jak rozdzial? Licze na wasze.opinie. O ile jeszcze ktos to czyta :/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro