#4 I teoreytycznie też nie...
Mary pov's
Po wysłaniu ostatniego sms'a do Zayna, usłyszałam walenie w drzwi.
-Otwieraj smarkulo! Chce sie zabawić!-ojciec wali i kopię w drzwi.
Ja:Zayn. Nie przyjeżdżaj. On zrobi wam krzywdę.
Zayn: Nie interesuje mnie to. Zresztą jesteśmy już w połowie drogi.
Skuliłam sie bardziej za łóżkiem, słysząc jak drzwi wypadają z zawiasów. Zakryłam usta dłonią żeby nie krzyczeć, a mój oddech znacznie przyspieszył.
-Maarryy!!! Kochanie! Nie bój się!Wyłaź!-ojciec krzyczał i usłyszałam że jest coraz bliżej mojej kryjówki.
Ja: To jeśli już chcesz być tym rycerzem na białym koniu to proszę.... pośpiesz się... ale i tak zadzwonie do Luke'a
Zayn: co się dzieję?
Nie odpisałam, gdyż poczułam wielkie dłonie na moim karku i ramieniu.
-Z-zostaw mnie.. p-prosze- zaszlochałam, próbując sie wydostać, od dotyku ochydnych łap.
-O nie.-zaśmił się, a ja usłyszałam tupot nóg na drewnionych schodach.
-Weś ją zostaw.- ktoś warknał, a jego głos był głęboki, niski i miły dla ucha. Spojrzałam na osobnika, jednak nie był to mulat, tylko brązowooki chłopak. Dość wysoki w brązowych włosach.
-A ty kim jesteś?!-ojciec mną rzucił na podłogę i zaczął podchodzić do Liama.
-Przyjacielem jej chłopaka.-warknął, a mi posłał przepraszające spojrzenie, które mówiło ze później wytłumaczy.
-To moja dziwka! Nie jakiegoś tam pedałka!-zaśmial się obrzydliwie, a moje ręce i nogi zaczęły drżeć. Zaczęłam wystukiwać numer do Luke'a, po jednym sygnale odebrał.
-Hej. Co jest różyczko?-zapytał i słyszałam chichot obok. Pewnie jest z Zack'iem. Trudno.
-Z...zabierz m...mn..mnie stąd... B...błagam- zaszlochałam do słuchawki.
-Zaraz będziemy. Zack kochanie zbieramy sie.- połączenie zostało zerwane, a do pokoju wbiegł mulat o czekoladowych oczach i loczek.
-Mary?!-Zayn podszedł.
-Zostaw ją kurwa!-usłyszałam jak Zack i Luke wybiegają do pokoju, a Zack odpycha ode mnie Zayna. Na szczęście byli u Zack'a po drugiej stronie ulicy. Nie znam Zayna na tyle żeby mu zaufać. Niestety.
-A ty kim do chuja jesteś?!-Zayn krzyknął, a ja zobaczyłam jak Luke siedzi okrakiem na ojcu moim i Zack'a i okłada go pięściami. Jego blond włosy opadły mu na czoło, a z kostek na rękach płynęła krew.
-Chłopakiem jej przyjaciela i bratem zarazem. A ty czekoladko?-zapytał Zack, podniósł mnie z ziemi i przytulił mocno do siebie, na co sie od razu w niego wtuliłam. Kocham mojego brata tylko już sie wyprowadził. Miał dość tego jak ojciec codziennie gwałcił mnie i jego. Miał depresję, ale znalazł Luke i jego zespół który pozwolił mu szybko powrócić do normalnego życia.
-Nie czekoladka, tylko Zayn Malik. Mary nie mówiłaś że twój Luke to Luke Hemmings.- zacisnął pięści kiedy Zack próbował mnie odsunąć jak najdalej od niego.
-A...a po co m...mialam c..ci m..mowić?-mòj głos cały czas drżał, a ja czułam że mogę zaraz dostać ataku paniki.
-Luke wystarczy, bo go zabijesz idioto!- Harry odciągnął mojego przyjaciela, ktory szybko podszedł do mnie i do Zacka i przytulił.
-W porzadku skarby?-zapytał Luke, a ja pokreciłam głową na nie i zaszlochalam w jego koszulke.
-No juz. Kochanie. Nic ci się nie stanie.- brat szeptał mi do ucha, przez co sie uspokałam.
-I po co przyjeżdżaliśmy Zenek?- Liam jęknął.
-Nie widzisz co sie dzieję? Ślepy jesteś Payno?-zapytał drwiąco.
-Nie no,nie. Tylko jesli ma swoich wybawcow to po co my tu?- zapytal, a Zaym poslal mu mordercze spojrzenie i nie odpowiedzial na pytanie, a Harry tlumil smiech. Liam zabawnie poruszyl brwiami w kierunku Harry'ego na co ten wybuchnal smiechem.
-Przestancie sie smiac kretyni!- warknal Luke i zacisnal uscisk na mnie i Zack'u.
-Lukey dusisz...-zachichotal moj brat, a blondyn z kolczykiem rozlunil uscisk.
-Wybacz...-szpenal i zasmial sie, a ja przewrocilam oczami. Sa mega slodcy, ale czasem mam ich dosc. Ciesze sie ich szczesciem, ale wkurza mnie ze nigdy nikt mnie tak nie bedzie traktowal, jak ta dwojka traktuje siebie.
-To co my tu robimy Zenek?-zapytal Harry
-Stoimy nie widzisz?-mulat usiadl na moim lozku i zaczal bawic sie palcami.
-Nie rozgaszczaj sie bo jedziemy... zabieram moja siostre do mnie i Luke'a.-powiedzial Zack, lapiac mnie za reke i patrzac na blondyna.
-Wlasnie-potwierdzil niebieskooki.
-Ale jak to?- Zayn zmarszczyl brwi i wstal.
-Tak to.- moj brat sie spial i puscil moja reke. Zayn otworzyl usta zeby sie klucic, ale Liam mu przerwal.
-Stary wes sie ogarnij... praktycznie jej nie znasz-powiedzial.
-I teoretycznie tez nie- mruknal pod nosem lokowaty chlopak.
-Dobra wescie sie zamknijcie... Napisze Mary...-powiedzial i ruszyl z przyjaciolmi do wyjscia, a ja wiedzialam ze czeka mnie przeprowadzka, przesluchanie u brata itd. I najwazniejsze znodzenie zespolu Luke'a co nie jest latwe. Niestety...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro