👼ROZDZIAŁ 21👼
Perspektywa: Liam
- Więc? - spytałem.
Theo siedział na blacie mojego biurka i patrzył w podłogę.
- Ładna dziś pogoda, nie? - uśmiechnął się niepewnie.
- Ychym. - przewróciłem oczami - Jesteś zazdrosny o Hayden czy jak? - ciągnąłem dalej.
Ja się nie poddam. Ma mi powiedzieć czemu do cholery mnie pocałował! Oczywiście podobało mi się to i chciałem tego już od dawna, ale muszę wiedzieć co nim kieruje.
- No co ty. - machnął ręką - Gdzie masz książkę z angielskiego? Mieliśmy się pouczyć. - przypomniał mi.
Zaraz go rozszarpię, okej?
- Czemu mnie pocałowałeś? - zapytałem.
- Wcale nie. - mruknął, patrząc w sufit.
Westchnąłem ciężko.
- Więc mam urojenia? - prychnąłem.
- Chyba tak. - odrzekł.
- Mówiłeś, że gadałeś z Lydią. Co ci powiedziała? - zapytałem, coraz bardziej zirytowany.
- Nic. - odparł.
- Czemu nie chcesz odpowiedzieć na moje pytania?! - wkurzyłem się.
- Przecież odpowiadam. - wzruszył ramionami.
- Theo...- westchnąłem i podeszłem do chłopaka - Możesz być ze mną szczery? - poprosiłem.
- A ty jesteś? Czemu o takich rzeczach muszę dowiadywać się od Lydii? - upomniał.
- Ponoć rozmawiałeś z nią o niczym. - wytknąłem - No ale dobra. Chcesz szczerości? Proszę bardzo! Podobasz mi się, okej? Odkąd wróciłeś do Beacon Hills coś we mnie się zmieniło. Nagle zacząłem postrzegać cię inaczej. Z dziwną łatwością przyszło mi wybaczenie tobie tych wszystkich złych rzeczy, które zrobiłeś. A potem gdy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, zauważyłem jak bardzo wspaniałym przyjacielem jesteś. A teraz mnie pocałowałeś i jedyne o czym mogę myśleć to to jak bardzo mi się to podobało. I nie, nie zamierzałem zgodzić się na tą kawę, którą zaproponowała mi Hayden. Wolę spędzać czas z tobą. Bo kurczę, zależy mi, dobra? - wyznałem.
Theo patrzył na mnie z lekko uchylonymi ustami.
- Dobrze, że nie mam gumy w buzi. - wyksztusił po chwili.
Zmarszczyłem brwi w zdziwieniu.
- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem. - stwierdziłem.
- No dobra, masz rację. Byłem zazdrosny o Hayden. Nie wiedziałem co zrobić i spanikowałem. Dlatego cię pocałowałem. - westchnął.
- Czyli ci się nie podobało? - spytałem.
- Tego nie powiedziałem. - odparł.
- Wiesz jak ciężko jest z tobą rozmawiać? Nie umiesz normalnie odpowiedzieć na pytanie. - wytknąłem mu.
- Bo zadajesz ich za dużo. - powiedział spokojnie.
- Chcę się tylko dowiedzieć na czym stoję. Jesteśmy nadal przyjaciółmi? Czy może...- zacząłem, ale Theo skutecznie uciszył mnie, złączając nasze usta.
Przymknąłem powieki, rozkoszując się tą chwilą. Chłopak przerwał pocałunek i spojrzał mi w oczy.
- Taka odpowiedź ci wystarczy? - zapytał.
Uśmiechnąłem się lekko i oparłem czoło o te jego.
- Wystarczy. - odpowiedziałem.
Perspektywa: Stiles
Otworzyłem szafę i zacząłem wybierać Newt'owi ciuchy do spania. Jakoś przez resztę dnia udało mi się unikać tematu związanego z książką, starając mu wyjaśnić jego nowe dane osobowe. Ale w końcu ta rozmowa nadejdzie i nie mogę jej unikać w nieskończoność.
Nawet nie wiedziałem jak zacząć. Co mam mu powiedzieć? Przecież ja się ze wstydu spalę!
Zabrałem ubrania i skierowałem się do łazienki gdzie czekał na mnie blondyn. Odłożyłem ciuchy na pralkę. Trzeba będzie kupić mu parę ubrań, ale zwlekałem z tym, bo za bardzo podobało mi się to, jak słodko wygląda w tych moich.
- Czemu jesteś smutny? - spytał cicho Newtie.
- Nie jestem smutny. Jestem zamyślony. - odpowiedziałem.
- Dlaczego? - zaciekawił się, przechylając głowę uroczo na bok.
- Nie wiem jak ci wyjaśnić w słowach tą rzecz z książki. - wyszeptałem, spuszczając wzrok na białe kafelki na podłodze.
- Nie musisz. - odrzekł.
Spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
- Nie muszę? - upewniałem się.
Blondyn podszedł do mnie i pocałował krótko w usta.
- Nie musisz mi tego tłumaczyć w słowach. - powtórzył i zaplótł ręce wokół mojej szyi - Po prostu mi to pokaż. - poprosił.
Serce zaczęło bić mi jak szalone. Szybko w głowie analizowałem wszystkie za i przeciw, ale usta Newt'a znów musnęły te moje i zapomniałem rzeczy, które były na przeciw.
Przywarłem bardziej do warg blondyna. Moje dłonie wsunęły się pod jego koszulkę by badać palcami delikatną skórę na biodrach chłopaka. Przerwałem pocałunek i zdjąłem jego bluzkę. Przyciągnąłem go do siebie, po czym zacząłem składać pocałunki na całej szyi mojego Aniołka. Zamruczał cicho, co jeszcze bardziej sprawiło, że przestałem myśleć racjonalnie.
Co on ze mną robi?!
Zahaczyłem palcami o jego zamek od spodni. Codziennie widziałem go nago gdy myłem mu głowę i to był najpiękniejszy, a jednocześnie najgorętszy widok na świecie. Rozpiąłem suwak i zsunąłem dolne ubranie z chłopaka.
- Będziesz mi myć głowę? - wyszeptał z lekko przyspieszonym oddechem.
- Coś w tym stylu. - musnąłem jeszcze raz jego szyję, po czym ugryzłem delikatnie w obojczyk na co zadrżał.
Odchyliłem głowę i złączyłem nasze usta. Wsunąłem mu język do buzi, bo dobrze wiedziałem jak bardzo lubi być tak całowanym. Przejechałem dłońmi po jego biodrach, przy okazji ściągając mu bokserki, które wylądowały wokół jego nóg na spodniach. Przestałem go całować, aby blondyn uwolnił kostki z owiniętych wokół nich ubrań.
Poprowadziłem go w stronę przysznica i odkręciłem ciepłą wodę, po czym znów przywarłem do ust Newt'a, stając z nim pod natryskiem wody.
- Stiles...- blondyn przerwał pocałunek - Jesteś mokry. - powiedział.
- Wiem. - odparłem szybko i przyssałem się do szyi chłopaka, na co jęknął cichutko.
Dopiero po chwili zrozumiałem, że Newt'owi chodziło o ciuchy, które na sobie mam. ( ¯\_ツ_/¯ )
Złapałem blondyna za biodra i przez moment zataczałem tam kółeczka kciukami, potem złączyłem nasze usta, dokładając do pocałunku język, a jedną z rąk objąłem penisa chłopaka.
Newtie sapnął w moje wargi na ten nieznany mu dotyk, ale po chwili jęknął cudownie i objął mnie rękoma tak, abym był jak najbliżej niego. Zrobiło mi się gorąco na taką reakcję z jego strony. Zacząłem kciukiem zataczać kółeczka na główce. Chłopak mruczał i jęczał naprzemian w moje wargi, więc rozłączyłem nasze usta by słyszeć go lepiej, bo to w jakiś sposób mnie nakręcało.
Na widok jaki zastałem, serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Z mokrych blond włosów kapała woda, tworząc ścieżki na twarzy Newt'a. Usta miał rozchylone i nabrzmiałe od moich pocałunków. Czekoladowe oczy świeciły intensywnie, wyrażając czystą przyjemność i porządanie. Boże, jaki on jest piękny.
Zacząłem składać pocałunki na jego szyi, na co odchylił głowę na bok, przymykając powieki. Jednocześnie zacząłem sunąć po jego penisie dłonią, po pewnym czasie przyspieszając ruchy nadgarstkiem.
- S-stiles...- wyjąkał niewyraźnie, dochodząc w moją rękę.
Spojrzałem mu w oczy i muszę przyznać, że po orgazmie jest jeszcze piękniejszy.
- To było...niesamowite. - wysapał cicho.
- To teraz umyję ci głowę. - uśmiechnąłem się.
Czego ja się bałem? Od teraz chyba rąk od niego nie oderwę! Chcę go dotykać wszędzie! I chcę żeby reagował na to tak jak przed chwilą.
Jak ja cię kocham, Newtie.
Kocham w tobie wszystko.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro