Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👼ROZDZIAŁ 14👼

Perspektywa: Theo

Nie mogłem spać w nocy przez to, co powiedziała mi Lydia.
Ona żartowała, nie?

W sumie jeśli to była by prawda i na serio podobam się Liamowi, to nie dziwię się, że tak szybko wybaczył mi te wszystkie złe rzeczy, które zrobiłem.

Potrząsnąłem głową, starając się już o tym nie myśleć. W końcu jestem tutaj po to by wymyślić plan przeciwko Lestat'owi! Co z tego, że stoję w kącie i pragnę zniknąć.

Spojrzałem na resztę w momencie gdy Stiles pocałował Newt'a. To było...urocze?
Mimowolnie zerknąłem na Liama.

Lubiłem go. Nawet bardzo. Zaufał mi jako jedyny i powoli przekonał do tego samego Scotta.
Uwielbiałem uczyć się z Liamem, który wymyślał niestworzone, śmieszne rzeczy, dzięki którym lepiej zapamiętywałem materiał do szkoły. Byłem pod wrażeniem, że tak dobrze rozumie tematy z klasy wyżej, ponieważ on był młodszy o rok ode mnie. Uwielbiałem również to, jak bardzo chronimy siebie nawzajem, a szczególnie ostatnio to zauważyłem. Gdy walczyłem z Lestat'em, który skończył z metalową rurką w brzuchu, Liam chronił mnie przed atakiem ze strony podwładnych Lestat'a. I na odwrót. Gdy Lestat zaatakował Scotta, Liam ruszył mu na pomoc, a ja chroniłem nieświadomie jego. Uwielbiam naszą przyjaźń.

Uśmiechnąłem się lekko pod nosem.

Liam pojawił się gdy nie miałem nikogo i nigdy o tym nie zapomnę.

- To się porobiło. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Isaaca.

- Nie komentujmy już tego. Każdy wie co robić, więc do domu i na jutro wszyscy dzielimy się tym co wymyśliliśmy. - nakazał Scott.

O kurczę....Nie wiem o co chodzi, bo nie słuchałem.

A kit z tym! Zapytam potem Lydii!

* * *

Siedziałem na łóżku. Wokół walały się podręczniki od historii, bo w poniedziałek mam test. Czytam jeden temat już od godziny i nic nie zapamiętałem, bo za każdym razem moje myśli idą w kierunku Liama.

- Kurwa, Liam wypierdalaj z mojej głowy, bo niezaliczę tej historii przez ciebie! - wkurzyłem się i rzuciłem podręcznik na podłogę.

Schowałem twarz w dłonie i siedziałem tak dopóki nie usłyszałem dźwięku telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. Nie chciało mi się z nim gadać, ale odebrałem i naprawdę to nie była moja wina, że jak tylko usłyszałem jego głos, uśmiechnąłem się lekko.

- Hej, Theo. Mam pytanie takie jedno malutkie. - oznajmił Liam.

- Jakie? - uśmiechnąłem się szerzej, bo uwielbiałem gdy tak tworzył zdania, to coś dziwnego?

- Jest u ciebie Stiles i Newt? - spytał.

Zmarszczyłem brwi w zdziwieniu.

- Liam, wiesz przecież, że jestem ostatnią osobą do której poszedł by Stiles. - upomniałem.

- No tak. - westchnął - Stilinski dzwonił do Scotta, Scott do Lydii, a Lydia do mnie. Podobno Stiles nie wrócił do domu z Newt'em.

- Liam...- zacząłem, nie wiedząc jak to powiedzieć - Wiesz...oni są parą, nie? Pewnie robią różne rzeczy i no ten...

- Jesteś zboczony. - przerwał mi, na co się zaśmiałem.

Spojrzałem na półkę gdzie leżała książka, którą muszę dać Newt'owi. To tylko opowieść o dwóch chłopakach i dużo w niej treści erotycznych. I nie...nie czytałem jej! Trochę zajrzałem.

- Jesteś? Trzeba będzie ich poszukać. Ciemno już się robi.

Znowu się zamyśliłem! Co jest ostatnio ze mną nie tak?!

- Scott robi jakieś spotkanie w klinice w związku z tym? - zapytałem.

- Tak. O dziewiątej. Będziesz?

- Nie wiem. - skłamałem, bo uwielbiałem gdy mnie o coś prosił.

- Theooooo nooooo...- zaczął błagalnie.

- No dobra. - odparłem jakby od niechcenia.

- Super! Widzimy się na miejscu! - powiedział i zakończył połączenie.

Uwielbiam gdy pierwszy się rozłącza, bo ja nigdy nie wiem kiedy to zrobić.

Ubrałem na siebie bluzę i wyszedłem z domu. Po dziesięciu minutach parkowałem już pod kliniką.

W środku byli wszyscy oprócz Stilinskiego. No i Stilesa oraz Newt'a oczywiście.

- Scott, może Stiles bał się rozmowy z ojcem? - wywnioskowała Lydia.

- To nie w jego stylu. - odparł cicho.

Oparłem się o szafkę i spojrzałem na Liama. Wychwycił mój wzrok i uśmiechnął lekko.

Uwielbiam gdy się do mnie uśmiecha.

- Nie mam pojęcia gdzie ich szukać. - załamał się Scott.

Nie dziwiłem mu się. Stiles to jego przyjaciel. Gdyby zniknął tak Liam, to zachowywałbym się tak samo albo gorzej.

- Znajdziemy ich. Przeszukamy ulubione miejsca Stilesa. - powiedział pocieszająco Liam do Scotta.

Wspominałem o tym, że uwielbiam jego troskę? Nie? To ją uwielbiam!

- Czy tylko mi się wydaje, że zamieszany jest w to Lestat? - odezwał się Isaac.

- Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. - upomniał go Deaton.

- Ludzie znikają, bo Lestat ich przemienia. Stiles to człowiek. Newt też. - uparł się.

- Jeśli on coś zrobił Stilesowi, zabiję go. - wyszeptał Scott.

- To nie Lestat! Myślę, że chcieli zostać sami na dłużej. - oznajmiła Lydia.

- Czy to ważne dlaczego ich nie ma? Nie ma ich i to jest ważne, a nie po co i dlaczego! - zirytowała się Allison.

Przewróciłem oczami. Nie lubiłem ich kłótni.

- Jak już przestaniecie drzeć japy, to zawołajcie mnie. - wtrąciłem.

Wszedłem do pokoju obok. Miałem nadzieję, że moje zachowanie jakoś na nich wpłynie i zamiast się bezsensownie kłócić, zaczną działać.

Odparłem ręce o stół. Patrzyłem przez chwilę w jeden punkt nad oknem.

- Theo? - usłyszałem za plecami.

Uwielbiam kiedy się skrada tak, że go nie słychać.

- Przestali już się wygłupiać? - spytałem.

- Rozmawiałeś ostatnio z Lydią? - zignorował moje pytanie.

Serce zaczęło bić mi szybciej z zdenerwowania. On nie wie co Lydia mi powiedziała, prawda?

- Nie. Nie miałem okazji. - skłamałem szybko - A co?

- Emm...nic. Tak pytam. - odrzekł - I tak, skończyli się już kłócić. Planują zacząć poszukiwania, więc lepiej będzie jak dołączysz. - dodał.

Odwróciłem się do niego, ale Liam właśnie wychodził z pokoju.

I nawet uwielbiam sposób w jaki ode mnie odchodzi.

Również ruszyłem jego śladami. Wszedłem do pomieszczenia w momencie gdy do kliniki wpadła jakaś dziewczyna.

- Zamknięte. Jeśli chcesz przyjść ze zwierzakiem...- zaczął Deaton.

- Wiem gdzie jest Stiles i Newt! - przerwała mu.

Liam stał najbliżej niej, więc złapał ją za ramię.

- Serio? - niedowierzał.

Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła lekko. I czemu kurwa patrzy na niego maślanymi oczami?!

- Jestem Hayden. - przedstawiła się.

Już cię nie lubię, Hayden. Wypierdalaj.

- Uciekłam od Lestat'a po rozmowie ze Stilesem, który przemówił mi do rozsądku. - wyjaśniła.

- W takim razie prowadź nas do niego. - nakazał Scott.

- To bardzo daleko w lesie. - dodała Hayden.

- Bierzcie samochody i jedziemy. Jadę pierwszy z Hayden, Allison i Liamem. - zdecydował Scott.

- I Isaacem. Ja jadę z Theo. - poprawił go Liam.

Uśmiechnąłem się pod nosem.

Uwielbiam jego stanowczość.

W sumie po co ja wymieniam to co w nim uwielbiam?

Krócej będzie jeśli powiem, że uwielbiam w nim wszystko.

- Obojętnie! Tylko się ruszmy! No dalej! - popędził nas Scott.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro