Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👼ROZDZIAŁ 12👼

Wszedłem do kliniki i pierwsze co, to uśmiechnąłem się szeroko, widząc Newt'a.

- Stiles! - wykrzyczał i zerwał się z krzesełka by po chwili przytulić mnie mocno.

Nie zwracając uwagi na nikogo, wtuliłem się w niego, oparłem głowę o jego ramię i zamknąłem oczy.

- Obiecałem, że wrócę. - wyszeptałem.

- Awwwww! - usłyszałem rozczulone zawodzenie Lydii.

Mentalnie przewróciłem oczami.

Odsunąłem się nieznacznie od blondyna tylko po to aby spojrzeć mu w oczy.

- Chodźmy do domu. - zdecydowałem.

Pożegnałem się z przyjaciółmi i Deatonem, po czym wziąłem Newt'a za rękę i wyszedłem z kliniki.

- Theo powiedział mi, że byłeś zrobić pułapkę na złego człowieka. - powiedział cichutko blondyn.

- Theo za dużo mówi. - westchnąłem - Ten zły człowiek się nie pojawił. - dodałem po chwili.

- Stiles? - zaczął niepewnie - A czy ty mnie lubisz? - spytał.

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko.

- Skąd w ogóle takie pytania? Oczywiście, że cię lubię. Bardzo cię lubię, Newtie. - odrzekłem.

- Rozumiem. - wyszeptał, smutniejąc, a ja kompletnie nie rozumiałem czemu.

Przecież powiedziałem, że go lubię, to dlaczego jest smutny?

- Powiedziałem coś nie tak? - zmartwiłem się.

- To nic. - odparł cicho i spuścił głowę.

Serce mi pękało gdy patrzyłem teraz na niego. Nie miałem pojęcia o co może chodzić blondynowi, ale zrobię wszystko aby poprawić mu humor.

- Wystąpimy do sklepu. Kupię ci czekoladę. - zdecydowałem, na co Newt spojrzał na mnie z małym uśmiechem.

Boże, czy można kochać kogoś aż tak bardzo mocno jak ja kocham jego?

* * *

Siedziałem na krześle w kuchni i zamiast jeść swoją kolację, patrzyłem na Newt'a, opierając głowę o rękę. Chłopak ubrudził się masłem koło ust. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem dłoń by zetrzeć delikatnie maślaną kropkę z jego twarzy.
Spojrzał mi w oczy.

- Co robisz? - zachichotał.

- Ubrudziłeś się trochę, ale już jesteś czysty. - powiedziałem miękko z rozmarzeniem.

- Smacznego. - do kuchni wszedł na chwilę ojciec.

- Dzięki. - mruknąłem, nie spuszczając oczu z blondyna.

Zauważyłem, że jego talerz jest pusty, więc podsunąłem mu swój. Ja nie jestem głodny, żyję miłością.

Gdy blondyn skończył jeść, zabrałem talerze i wrzuciłem do zlewu.

- Idź się umyj, a ja pozmywam. - powiedziałem do mojego Aniołka, na co przytaknął i podszedł do mnie.

Dał mi krótkiego buziaka w usta. Uśmiechnąłem się szeroko. Patrzyłem jak wchodzi na górę po schodach. Nawet gdy już straciłem go z oczu, wpatrywałem się w jeden punkt i szczerzyłem.

- Stiles?

Potrząsnąłem głową i spojrzałem na ojca, który stał i aż podniósł wysoko brwi ze zdziwienia.

- Z czego się śmiejesz? - spytał.

- Przypomniało mi się coś. - odwróciłem się w stronę zlewu i zacząłem myć naczynia.

- Wyglądałeś jakby była ci potrzebna pomoc psychiatryczna. - skomentował.

Dobrze, że nie przyszedł tutaj wcześniej. Chyba źle zrobiłem, mówiąc Newt'owi, że może mnie całować kiedy chce. Co jakby ojciec to zobaczył?!

A w sumie....mam wyjebane.

- I co? Deaton wymyślił jak odesłać tego chłopaka do domu czy tam nieba? - zaciekawił się tata.

- Nie. - odparłem krótko.

Nie miałem ochoty rozmawiać akurat o tym.

- Cóż...- zaczął, ale przerwało mu wołanie z góry.

- Stiles? Pomożesz umyć mi głowę? - usłyszałem.

O Bosz...

- Już biegnę! - wykrzyczałem, upychając naczynia w szafce byle jak.

- Spokojnie. Gdzie ci się tak spieszy? Przecież to tylko mycie włosów. - zdziwił się ojciec.

- Tak, tak. - wymamrotałem pod nosem i pobiegłem na górę.

Wpadłem do łazienki.

- Więc ci pomóc, co? - wyszczerzyłem się jak upośledzony.

- Tak. Wolę jak ty mi myjesz głowę. - stwierdził cichutko blondyn.

- Super. - ucieszyłem się i przekręciłem zamek w drzwiach.

Jeśli dane mi będzie oglądać go nago, to ja mogę myć mu głowę pięć razy dziennie.

* * *

- Stiles? - zaczepił mnie szeptem Newt, który wszedł do mojego pokoju.

- Tak, Aniołku? - uśmiechnąłem się szeroko.

W ogóle to dziś szczerzyłem się jak idiota.

Zjechałem wzrokiem na jego koszulkę i wcale nie przypomniał mi się nagi pod prysznicem.

Nie myśl o tym, Stiles, bo znowu ci stanie!

- Nie chcę spać sam. - zrobił smutną minkę na którą nie mogłem pozostać obojętny.

- Więc śpij ze mną. - podeszłem do niego i złapałem go za rękę.

Zaprowadziłem go w stronę łóżka. Położył się na miękką pościel. Ułożyłem się obok, podpierając głowę o rękę by lepiej mi było na niego patrzeć.

Nie mogąc się powstrzymać, pochyliłem się i musnąłem jego usta swoimi. Newt przybliżył się bliżej, więc zawisnąłem nad nim i przywarłem do jego warg. Nigdy nie sądziłem, że to akurat chłopak skradnie mi serce. Ale to nie jest zwykły chłopak. To Anioł.

Uśmiechnąłem się poprzez pocałunek, po czym oderwałem od jego ust, by zacząć składać małe pocałunki na jego szyi. Odchylił głowę na bok. Uszczęśliwiało mnie to, że on tak reaguje na to co robię.

Cmoknąłem skórę za jego uchem, po czym zacząłem obcałowywać całą twarz blondyna, na co zachichotał.

Jak ja cię kocham, Newtie.

Schyliłem się by znów go pocałować, ale w połowie zamarłem przez wypowiedziane przez Newt'a słowa.

- Kochasz mnie? - spytał z niedowierzaniem.

Czy ja powiedziałem to na głos?!

- Mówiłeś, że mnie lubisz. - upomniał cicho.

Zamyśliłem się na chwilę, zastanawiając się czy przypadkiem dla Newt'a słowa "lubić" i "kochać" są zupełnie inne i inaczej widzi różnice między nimi. Ale tłumaczenie mu tego, muszę zostawić na inny dzień, bo teraz mam ważniejszą rzecz to powiedzenia.

- Tak, kocham. - wyznałem - Nie wiem kiedy, ale stałeś się dla mnie całym światem. - zajrzałem mu w oczy, jednocześnie częściowo z nerwów, bawiąc się palcami w jego włosach.

- Ja też cię kocham, nie lubię. - uśmiechnął się nieśmiale.

Serce zabiło mi szybciej. Do tego zrobiło mi się gorąco i przez myśl przeszło mi, że chyba w tym momencie wpadłem na amen. Już nie było odwrotu. Zakochałem się i nigdy nie pozwolę mu odejść. Newt jest tylko mój.

Musnąłem jego czoło ustami, po czym przytuliłem się do chłopaka. Wyciągnąłem rękę by zgasić lampkę nocną.

- Dobranoc, mój Aniołku. - wyszeptałem mu do ucha, na co wtulił się we mnie tak, że poplątał nasze nogi ze sobą i mocno objął rękoma moją klatkę.

Nie mogłem się ruszyć, ale nie przeszkadzało mi to.
Usnąłem z uśmiechem na ustach.

Perspektywa: Lydia

Podeszłam do Theo gdy tylko wyszedł z kliniki chcąc jechać do domu. Usłyszał moje stukanie obcasami o beton, bo nie wsiadł do swojego auta, tylko oparł się o maskę.

- Stiles się przyznał, że zakochał się w Newt'cie! - powiadomiłam go z uśmiechem.

Chłopak spojrzał na mnie, żując gumę.

- To mamy problem, bo Newt powiedział mi, że nie lubi Stilesa. - odpowiedział.

- Jak to? - zdziwiłam się - Przecież widać, że go uwielbia. - stwierdziłam.

- Też nie wiem czemu kłamał. - wzruszył ramionami.

- Anioły raczej nie kłamią. - oznajmiłam.

- Nie wiem. Ale nie martw się, mam już plan. - posłał mi chytry uśmieszek.

- Czyli? - zaciekawiłam się.

- Dam po prostu pewną książkę Newt'owi w ramach nauki zachowań ludzkich. - zaśmiał się - A teraz się zbieram. - dodał.

- Okej. - przytaknęłam i patrzyłam jak Theo otwiera drzwi od samochodu.

Odwróciłam się z zamiarem pójścia do domu, ale przystanęłam jeszcze.

- Liam powiedział, że mu się podobasz. - wypaplałam, bo nie mogłam się powstrzymać.

Theo złapał się drzwi, zgiął w pół i zaczął głośno kasłać.

Podbiegłam do niego i poklepałam go po plecach.

- Ty, chyba gumę połknąłem. - wyksztusił ledwo.

- Nic ci nie będzie. To jesteśmy w kontakcie jakby co. - uśmiechnęłam się, klepnęłam chłopaka ostatni raz w plecy i ruszyłam w stronę domu.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro