Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👼ROZDZIAŁ 5👼

Otworzyłem oczy i szybko wziąłem telefon do ręki na którym włączył się budzik i ustawiłem dziesięć minut drzemki. To takie moje stilesowe dziesięć minut spokoju zanim będę musiał wstać i iść do tego piekła zwanego szkołą.

Po wyżej wymienionym czasie, telefon znów się odezwał. Wyłączyłem tym razem budzik i wstałem, marudząc pod nosem. Z rana mój humor zawsze był zły. Ojciec już o tym wiedział i nie wchodził mi w drogę, szykując się do pracy.

Zamknąłem się w łazience, wykonując poranną toaletę. Gdy skończyłem myć zęby, wróciłem do pokoju i ubrałem na siebie ciemne jeansowe rurki, podkoszulek i na to tradycyjnie koszulę w kratę, którą wcześniej szybko przeprasowałem. Przyzwyczaiłem się już do tego. Nie było w domu kobiety, więc to ja prasowałem, robiłem pranie czy zmywałem naczynia, a czasami nawet gotowałem. No i naprawdę nie jestem zajebistym materiałem na chłopaka? Czemu żadna dziewczyna mnie nie chcę?

Miałem już schodzić na śniadanie i wtedy mi się przypomniało. Walnąłem się w czoło, idąc w stronę pokoju gościnnego.

Mam przecież Anioła pod dachem!

Zapukałem do drzwi.

- Newt? - po drugiej stronie panowała cisza.

Uchyliłem drzwi i niepewnie wszedłem do środka.

Już w progu zamarłem, widząc ten słodki widok.

Blondyn był odkryty, bo kołdrę zwinął w kłębek, przytulając się do niej. Wyglądał tak niewinnie i nie wiem jak jeszcze mam opisać kogoś tak pięknego! Szczerze? Zazdrościłem mu! Ja jestem przeciętny i nikt mnie nie zauważa.

Ocknąłem się, bo po brodzie pociekła mi ślina. Zamknąłem usta i wytarłem szybko podbródek.

Debil! Ślinisz się na widok chłopaka, Stiles! Ogarnij się!

Zbliżyłem się do łóżka i delikatnie szturchnąłem ramię blondyna.

Zamruczał coś niewyraźnie, po czym spojrzał na mnie tymi swoimi niezwykłymi oczami w kolorze czekolady.

- Rzeczywiście. Jakby się umarło na pięć sekund. - wyszeptał cicho.

- Wstawaj. Dam ci ciuchy do ubrania. Potem pokaże ci jak korzystać z łazienki i się umyjesz. Zjemy śniadanie i zwijam się do szkoły. - zdecydowałem, chociaż przez niego pewnie i tak się do niej spóźnię.

- Stiles? - zaczepił mnie gdy zacząłem szukać ubrań w stercie ciuchów, które mu wczoraj tu przyniosłem.

- Tak? - spytałem.

- Czasami nie rozumiem tego co do mnie mówisz. - wyznał nieśmiało.

- Jak czegoś nie rozumiesz, to po prostu pytaj. - zapewniłem.

- Więc...- usiadł wygodniej na łóżku po turecku - Co to znaczy "zwijać się do szkoły"? - spytał.

- Czyli iść do szkoły. - wyjaśniłem.

- A po co tam idziemy? - zapytał.

- Nie "idziemy". Ja idę. Ty zostajesz tutaj. Włączę ci film czy coś. Nie będziesz się nudził. - stwierdziłem.

- Nie zostawiaj mnie. - poprosił.

- Newt...- westchnąłem - Nie mogę opiekować się tobą przez cały czas. - upomniałem.

- Opiekujesz się mną? - zdziwił się.

- Daje ci jedzenie, ubrania, pomagam, odpowiadam na twoje dziwne pytania...Tak, opiekuję się tobą. - przytaknąłem.

- Czyli jesteś moim Aniołem? - spytał.

Oderwałem się od wykonywanej czynności i spojrzałem na blondyna.

- Emmm...nie. Ludzie pomagają sobie czasami i to nie oznacza, że są Aniołami. - wyjaśniłem.

- Rozumiem. Po prostu chciałbym też się kimś opiekować. Taka jest natura Anioła. - posmutniał.

- Możesz opiekować się mną. - palnąłem, sam nie wiedząc czemu to powiedziałem.

- Naprawdę? Mogę zostać twoim Aniołem? - poderwał się z miejsca i w tej chwili zobaczyłem najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem.


Serce zabiło mi szybciej na ten widok. Miałem cofnąć swoje wcześniejsze słowa, ale po tym co zobaczyłem, nie mogłem.

- Jasne. - zgodziłem się.

- Mam człowieka pod opieką! Jak prawdziwy pełnoprawny Anioł! - ucieszył się.

Uśmiechnąłem się, widząc, że blondyn jest szczęśliwy, a to nigdy nie zdarzało mi się z rana. Sam nie wiedziałem na czym polega ta opieka Anioła nad człowiekiem, ale ważne, że Newt już się nie smucił. No i chyba chłopak zapomniał o jednym małym szczególe. On już nie jest Aniołem.

Jedno jest pewne. Od teraz będę robił wszystko by widzieć ten uśmiech częściej, bo chyba się od niego uzależniłem. Sam nie wiem co się ze mną działo.

Dałem Newt'owi czyste ciuchy i zaprowadziłem go do łazienki. Wytłumaczyłem mu wszystko jak najlepiej umiałem i naprawdę miałem nadzieję, że on mi się nie utopi pod prysznicem.

- Stiles? - zaczepił mnie gdy miałem już wychodzić z pomieszczenia - Naprawdę musisz tam iść? Nie chcę zostawać sam. - powiedział mając na myśli szkołę.

Westchnąłem cicho, widząc jego smutną minkę.

- Dobra, zostanę! Ale ty będziesz się tłumaczył mojemu tacie! - poddałem się.

I tak nie odrobiłem lekcji.

Zawachałem się przed wyjściem z łazienki.

- Newt? - tym razem ja zaczepiłem jego - Na czym polega te twoje zostanie moim Aniołem? - spytałem niepewnie.

- Nie mam mocy i zdaję sobie z tego sprawę, ale tak bardzo zawsze chciałem trzymać pieczę nad człowiekiem. Trudno wytłumaczyć na czym ona polega. - odpowiedział.

- Och...no dobra. To myj się już i proszę, nie utop się przez przypadek czy coś. - powiedziałem i w końcu opuściłem łazienkę.

- Dobrze. - usłyszałem jeszcze odpowiedź Newt'a.

Zszedłem na dół i zacząłem szykować śniadanie.

Wyjąłem z szafki pudełko płatków, mając nadzieję, że blondynowi posmakują. Zabrałem także mleko z lodówki.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałem, jedną ręką wsypując płatki do dwóch misek.

- Tak?

- Gdzie ty jesteś, Stiles? - usłyszałem głos Scotta.

- Zostałem uwięziony w domu przez Anioła. - przewróciłem oczami.

- Newt jest u ciebie w domu?

- Deaton kazał mi się nim zaopiekować. - wyjaśniłem.

- Rozumiem. - przytaknął - Emm...poczekaj chwilę, Stiles. Co chcesz? Dobra, powiem mu. No przecież mówię, że powiem!

Odłożyłem płatki i wziąłem mleko w dłoń, zastanawiając się jak mam odkręcić butelkę jedną ręką.

- Lydia chce abyś wpadł do niej z Newt'em aby poszukać razem informacji o nim.

- Nic dziwnego. - prychnąłem pod nosem - Spodobał się jej. - burknąłem zły.

- Przykro mi. - wyszeptał Scott.

On jako jedyny wiedział, że się w niej podkochiwałem.

- Powiedz jej, że Deaton już szuka informacji i to ja zajmuję się Newt'em i to ja będę decydował gdzie go zabierać a gdzie nie! - wybuchłem.

- Serio mam jej tak powiedzieć?

- Nie. Powiedz, że będziemy u niej na trzecią. - stchórzyłem.

- Dobra. Narazie, Stiles.

- Pa. - odparłem i rozłączyłem się.

Przez Lydię mój humor diametralnie się pogorszył. Zalałem płatki mlekiem. Gdy zacząłem szukać łyżek w szufladzie, do kuchni wszedł Newt.

Spojrzałem na niego i to wystarczyło aby mój zły humor rozpłynął się, znikając całkowicie. Chłopak wyglądał ładnie w moich ubraniach i to było urocze, że były na niego za duże. Z mokrych blond włosów kapały kropelki wody, bo dobrze nie wytarł ich ręcznikiem.

- Czemu tak się na mnie patrzysz? - spytał.

- Co? Emmm...- odchrząknąłem i postawiłem miskę na stole - Mam nadzieję, że ci posmakuje. - zmieniłem temat.

Ja pierdole! Ogarnij się, Stiles, bo chyba dzieję się z tobą coś niedobrego!

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

NOTKA OD AUTORA

Chyba podkręce trochę ogień między Newt'em a Stilesem 😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro