Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👼ROZDZIAŁ 24👼

Perspektywa: Newt

"Będzie dobrze. Poczekaj tu chwilę, Aniołku. Zaraz wrócę". To były słowa Stilesa zanim poszedł gdzieś z kobietą ubraną na biało. Nie lubiłem tego miejsca zwanego szpitalem. Nudziłem się tutaj gdy zły człowiek zranił mnie w brzuch, ale wszystko się zagoiło już. Została tylko kreska na brzuchu.

- Chwila już dawno minęła. - zmartwiłem się.

Gdzie jest mój Stiles? Chcę go przytulić.

- Nie spinaj się tak. - powiedział do mnie Theo, czego nie zrozumiałem.

- Jeszcze trochę. Usuwanie szkła z rany może trochę potrwać. Wiesz, małe odłamki i tak dalej. - odezwał się Liam.

Podciągnąłem kolana i objąłem je ramionami. Posmutniałem na myśl, że Stiles może cierpieć przez te szkło. A ja nie chcę aby cierpiał.

- Hej...- Liam ukląkł przede mną - Nie smuć się. Kupię ci batonika w automacie. Jest z czekoladą. - zaproponował.

Na słowo "czekolada" uśmiechnąłem się lekko.

- To przekupstwo. - Theo przewrócił oczami, na co Liam pokazał mu środkowy palec u prawej ręki.

Nie wiem po co to zrobił. Może pokazywał, że paznokieć mu się złamał? Nie rozumiem.

Liam ruszył przez korytarz i po chwili zniknął za rogiem.

- Ej, pierzasty. - zaczepił mnie Theo.

Czasami naprawdę nie rozumiem co ten chłopak do mnie mówi. Chyba bardziej lubię Liama.

- Stiles to idiota, więc to ty musisz przejąć stery w tym związku. - oznajmił.

- Nie rozumiem. - pokręciłem głową.

- Zrobisz tak...

Perspektywa: Stiles

- Okej. Rana jest oczyszczona ze szkła. Nie potrzeba szycia. Założę ci jeszcze opatrunek i możesz iść do domu. - poinformowała mnie Melissa.

- To dobrze. - westchnąłem - Nie wiesz co ze Scottem? Został tam z Lydią, Isaacem i Allison. - powiedziałem.

- Dzwonił niedawno. Mówił, że Theo jedzie tutaj z tobą. A co do Donovana, to zamknęli go w zakładzie zamkniętym. Scott powiedział, że zachowywał się jak wariat, więc wezwał kogo trzeba. - odparła, zakładając mi opatrunek na ranę.

- I dobrze. Mam nadzieję, że tam posiedzi. Wyskoczył przez zamknięte okno! - oznajmiłem z niedowierzaniem - A wiadomo po co porwał Scotta? - spytałem.

- Z powodu Lestat'a oraz swoich dziwnych wierzeń. A przynajmniej tak to zrozumiał Scott. Mówiłam ci już, Donovan zachowywał się jak wariat. Scott mało zrozumiał z jego gadania. - wyjaśniła.

- Okej. - przytaknąłem i spojrzałem na opatrunek.

- Gotowe. Możesz wracać do domu. - uśmiechnęła się.

- Dzięki. - wstałem i założyłem koszulkę.

Poszedłem do miejsca gdzie zostawiłem Newt'a z Liam'em i Theo.
Blondyn siedział na ławce i komsumował batonika, patrząc w podłogę. Nawet w takiej sytuacji był piękny. On zawsze był piękny.

- Hej, Aniołku. - powiedziałem, na co podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko na mój widok.

Zerwał się z ławki i przytulił do mnie. Zaśmiałem się cicho i pocałowałem go w usta. Smakował czekoladą.

- Wszystko dobrze? - spytał ze zmartwieniem.

- Tak. Jest w porządku. - musnąłem jego policzek - Wracajmy do domu. - postanowiłem.

Theo odwiózł nas pod mój dom. Gdy wysiadałem, posłał mi złośliwy uśmieszek. Nie wiem o co mu chodziło. On ma coś z głową. Nie rozumiem jak Liam może coś do niego czuć.

Minąłem się z ojcem w drzwiach, który szedł do pracy na nocną zmianę. Spytał tylko jak tam ramię. Melissa oczywiście musiała go już zawiadomić. Ehhh...

Udałem się z Newtie'm do kuchni. Pić mi się chciało jak cholera.

- Jesteś głodny? - spytałem swojego Aniołka, po czym wlałem sobie wody w szklankę.

- Nie. - wyszeptał.

Wypiłem wodę i spojrzałem na niego. Wyglądał jakby o czymś myślał.

- Co się dzieję? - podszedłem do niego i ująłem jego twarz w dłonie.

- Bo ja chciałbym coś zrobić. - odparł cicho.

- Co takiego? - spytałem.

- Pokaże ci, ale musimy iść na górę. - oznajmił.

- No dobrze. - zgodziłem się i złapałem go za rękę.

Ciekawiło mnie co znów wymyślił ten mój słodki chłopak.

Zamknąłem za nami drzwi od mojego pokoju. Newtie poprowadził mnie do łóżka. Usiadłem na nim i niepewnie spojrzałem na blondyna gdy ten popchnął mnie lekko abym się położył.

- Co robisz? - zdziwiłem się - Chcesz się poprzytulać, Anio...- urwałem gdy blondyn usiadł w rozkroku na moich biodrach i schylił się by mnie pocałować.

No tego to się cholera nie spodziewałem!
Tym bardziej, że jego ręce zaczęły rozpinać mi spodnie!

- N-Newtie. - oderwałem się od jego ust.

Miałem powiedzieć żeby przestał i abyśmy porozmawiali, ale jego dłoń wkradła się pod moje bokserki i kurwa już nie chciałem aby przestał!

Jebany Theo! Jebana książka z homo pornolem! Kurwa! Jak ja ich kocham!

Wplotłem palce we włosy Newt'a i przyciągnąłem go do pocałunku. Od razu wsunąłem mu język do buzi, na co zamruczał. Z każdą chwilą coraz bardziej śmielej dotykał mnie tam w dole, a ja powoli traciłem przez niego zmysły.

Nagle przestałem czuć słodkie usta chłopaka na swoich. Otworzyłem oczy, chcąc wiedzieć czemu przestał mnie całować, ale nie zobaczyłem jego twarzy nad sobą. Zdziwiony spojrzałem w dół akurat w momencie gdy Newtie zassał się na czubku mojego penisa.

- Kurrrrr....czę. - wyjąkałem w ostatniej chwili decydując się nie przeklinać, czego unikałem w towarzystwie blondyna.

Ja nie wiem czy on zdawał sobie sprawę co robi, ale robił to tak cholernie dobrze, że już nawet nie powstrzymywałem jęków, uciekających z moich ust gdy chłopak wziął mnie najgłębiej jak potrafił do buzi.

Jedną rękę zacisnąłem na pościeli, a drugą pociągnąłem delikatnie za blond kosmyki chłopaka. Roztopiłem się pod wpływem jego ruchów języka. Nie wiedziałem, że z tego Aniołka taki Diabełek.

Nagle zaprzestał czynności i uniósł się by zrównać nasze twarze.

Serio? On chce mnie zostawić w takim stanie?!

- Stiles, kochaj się ze mną. - poprosił, a mi chyba mózg gdzieś wyparował, bo zdania nie potrafiłem sklecić.

Pokiwałem więc głową na "tak" i przywarłem do ust Newt'a.

I wcale nie czytałem ostatnio o seksie dwóch chłopaków w necie oraz wcale nie kupiłem lubrykantu i wcisnąłem kit ekspedientce, że używam go do smarowania części samochodowych.

I wcale nie planowałem tego już od jakiegoś czasu!

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

NOTKA OD AUTORA
Zaraz dodam next ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro