Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

>>6<<

Rozdział 6

-Wyłącz to.-warknęłam i uderzyłam chłopaka poduszką.

Ashton tylko westchnął i na ślepo położył rękę na stoliku nocnym, szukając telefonu. Po odnalezieniu urządzenia, zrzucił je na ziemię.

-Dzień dobry.-powiedział chłopak z poranną chrypką w głosie, a ja postanowiłam go zignorować i iść dalej spać., więc położyłam się na brzuchu, a moja twarz utknęła w miękkiej poduszce.

Po chwili poczułam ogromny ciężar na plecach. Odwróciła głowę do tyłu i zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojego chłopaka.

-Złaź ciężki ośle. Zaraz stracę oddech. Chcesz mnie udusić i mieć na sumieniu do końca życia?-lecz zamiast odpowiedzi, usłyszałam tylko chrapanie.

-Ashton!-krzyknęłam dość głośno, a Irwin spadł na ziemię. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.

-Już nie żyjesz, Lizzie.-powiedział chłopak, a gdy dotarły do mnie jego słowa, szybko wstałam z łóżka i wybiegłam z sypialni.

Zbiegłam na parter i wpadłam do salonu stając za jednym z końców stolika, po którym przebiegłam. Irwin stanął po drugiej stronie. Zaczął powoli kierować się w lewo, na ca ja odpowiedziałam pójściem w drugim kierunku. I tak krążyliśmy wokół jednego małego stolika.

Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Zdziwiona wzięłam go do ręki i odebrałam. A tak w ogóle to co mój telefon robi w salonie?

-Hej, Lizz!-usłyszałam głos mojej przyjaciółki.

-Hej. Wiesz, że nawet tęsknię?-zapytałam, a Ash wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i podbiegł do mnie, następnie przerzucając przez ramię.

-I co tam u was? Żyjesz z nim?

-Tak, jeszcze mnie nie zabił, ale chyba niedługo to zrobi. A tak ogólnie to sobie teraz wiszę i takie tam. A jak tam u was?

-U nas oki. Znaczy u mnie. Michael jest zrozpaczony, bo go nienawidzisz i jest na siebie cholernie zły, bo znów nie mógł zapanować nad emocjami i ze złości celował w ciebie. Calum jak się wczoraj o tym odwiedział to sam chciał w niego celować i jeszcze krzyczał na niego pół dnia.-dziewczyna powiedziała i cicho zaśmiała się na wspomnienie co robił Calum..

-Z kim gadasz?-zapytał Ashton i spojrzał do góry, a nasze spojrzenia się spotkały.

-Z kochankiem.-uśmiechnęłam się złowieszczo.

-Lizzie jakim kochan...o mój boże!-dziewczyna krzyknęła mi do słuchawki, a potem usłyszałam po drugiej stronie kroki, jakby gdzieś biegła...nie myliłam się.

-Chłopcy! Ashton i Lizzie są parą!-Green zaczęła piszczeć, a oni mruknęli zwykłe ,,yhym". Złożę się, że spali, a dziewczyna ich obudziła.

-Oddaj mi ten telefon.-mruknął Irwin, a ja podałam mu urządzenie.

-Hej Clara. Słyszałem, że jesteś nowym kochankiem, Lizzie, no ale o tym pogadamy dziś wieczorem. Teraz niestety muszę się rozłączyć, bo przez wasze gadanie o niczym nie mogę dokonać zemsty. Do wieczora, Green.-powiedział i się rozłączył.

-Ashton no! Nie widziałyśmy się całe dwa dni, a dziś jest trzeci! Chciałyśmy pogadać!-powiedziałam oburzona.

Chłopak odstawił mnie na ziemię. Po czym schylił się, aby złożyć pocałunek na moich ustach. A ja oczywiście go oddałam.

***

-Naleśniki czy jajecznica?-zapytał Irwin stając z patelnią ręku.

-Ash, jest dwunasta. Po co nam śniadanie, jak zaraz będziemy jeść obiad?

-No dobra. To co chcesz robić?-zapytał odkładając wcześnie zabraną rzecz.

-Może pójdziemy na plaże? Już pojutrze stąd wyjeżdżamy.-zapytałam, a chłopak po dłuższych namowach przystanął na moją propozycję.

Uśmiechnęłam się i poszłam na górę w celu przebrania się. Z szafy wzięłam mój błękitny dwuczęściowy strój oraz jakieś pierwsze lepsze ciuchy. Następnie poszłam do łazienki, gdzie się przebrałam w strój. Na to założyłam luźną żółte bluzkę na ramiączkach i do tego czarne krótkie spodenki. Rozczesałam jeszcze włosy i gotowa udałam się na dół, gdzie już czekał Ashton.

-Bez makijażu wyglądasz lepiej.-skomentował chłopak gdy opuściliśmy posiadłość i skierowaliśmy się na plażę.

-Nie uważam tak.-odpowiedziała zgodnie z prawdą. Według mnie bez makijażu wyglądać okropnie. Nadal jestem osiemnastoletnią dziewczyną, która ma wady w swojej cerze.

-Ja wiem lepiej.-westchnął chłopak i chwycił mnie za rękę.

***

-Nie gadaj!-krzyknęłam do telefony, gdy Clara powiedziałam mi jedną z najnowszych plotek.

Moja przyjaciółka tylko zaśmiała się do telefonu.

-Chodź do wody.-powiedział Irwin, który właśnie wrócił na koc.

-Nie mogę. Gadam teraz z Green.

-To się rozłącz?

-Ash, dawno z nią nie gadałam.-westchnęłam.

-Sama mówiłaś, ze ten dzień mamy spędzić razem. Jak wolisz.-mruknąl chłopak i odwrócił się znów idąc w stronę oceanu.

-Ashton! No! Ashton!-krzyczałam za chłopakiem, ale on nawet nie reagował.

Westchnęłam tylko i położyłam się znów na kocu, wracając do rozmowy z Clarą.

-Nie powinnaś go tak ignorować. Może się rozłączymy, jeżeli mówił, ze mieliście razem spędzić dzień?

-Ehh...jutro spedzę z nim dzień. Mówi jakbyśmy dziś mieli się ostatni raz widzieć.

***

-Ej Ash, może wejdziemy tu i zjemy kolację?-zapytałam gdy przechodziliśmy obok restauracji.

-Możesz nie przeszkadzać? Gadam z Calum'em.-odłożył na chwilę telefon od ucha, a po wypowiedzeniu tych słów, znów go przyłożył kontynuując rozmowę.

-To co robisz jest idiotyczne i głupie. Zachowujesz się jak bachor! Kurde Ashton!-krzyknęłam, a chłopak nawet na mnie nie spojrzał.

Prychnęłam tylko pod nosem i przyspieszyłam kroku.

Jeżeli jutrzejszy dzień, który jest naszym ostatnim w Sydney, on chcę spędzić pokłócony ze mną, to proszę bardzo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: