10. "Zemszcze się potem"
Pov. Wooyoung
Był początek grudnia a już spadł śnieg. Na dworze było jeszcze zimniej i jeszcze ciężej było się poruszać.
Dzisiaj był piątek więc siedziałem z chłopakami w domu Felix'a i oglądaliśmy Narnie.
Naszczęście nie musiałem jechać sam autobusem. Felix mieszka dość blisko naszej szkoły więc mogliśmy sobie na spokojnie po lekcjach iść. Ja z tyłu głowy miałem jednak fakt, że umówiłem się również z Sanem.
Oczywiście, że nie od razu po szkole, ale mamy spotkać się o 17 w centrum.
Nie potrafiłem się skupić na niczym. Moje myśli wciąż wędrowały w stronę starszego chłopaka.
Moi znajomi najwyraźniej to zauważyli. Byłem dość cicho co jest bardzo dziwne jak na mnie.
- Dobra Woo o czym myślisz?- zapytał Changbin.
- Ja? O niczym ważnym - odparłem.
- Chcesz nam powiedzieć, że Choi San, w którym jesteś zakochany od długiego czasu, z którym ostatnio spędziasz dużo czasu jest 'niczym ważnym' ? - odpowiedział Yeonjun. Zarumniłem się od razu.
- To gdzie cie dzisiaj zabiera? - zapytał Lix.
- Skąd pomysł, że mnie gdzieś zabiera? - powiedziałem.
Byłem cały czerwony. Chłopaki stwierdzili, że już mnie zostawają. Zapewne później będę musiał zdać im relacje z mojego spotkania z Sanem.
Ja przed nimi ukrywałem te wszystkie nasze pocałunki i przytulasy.
Nie ma opcji, że im powiem. Jeszcze mnie nie pojebało.
Chłopaki potem odprowadzili mnie do centrum. Nie musiałem długo czekać na Sana. Chłopaki poszli od razu gdy San przyszedł.
- Nie jest ci za zimno Woo? - zapytał.
- Jest git - odparłem.
San jednak owiną mnie sowim szalikiem.
- Teraz jest dobrze - powiedział.
- Tak właściwie Sannie gdzie my idziemy? - zapytałem. Od razu potem ugryzłem się w język. Czy ja właśnie zdrobiniłem jego imię?!
- Na lodowisko - odparł. Popatrzyłem na niego podejrzanie.
-No co? Fajnie będzie~
- Tak jak się wyrąnbe na tym cholerstwie to już szczególnie
- Wooyoung jak będziesz leciał to cię złapie
- A jak nie złapiesz?
- To cię potem będę tulić przez cały czas - odparł.
Zgodziłem się na jego propozycje.
Więc poszliśmy na to lodowisko i było git. Tylko raz się wywróciłem a San mnie nie złapał.
Zemszcze się potem.
San chciał, żebyśmy się przeszli do jego domu.
Zgodziłem się. Przy okazji zrodziła mi się idealna okazja, żeby się zemścić. Gdy byliśmy na jego podwórku wziąłem śnieg i rzuciłem w niego śnieżką.
Trafiła akurat w jego kark. San odrwócił się do mnie z tym jego cwanym uśmieszkiem.
- A więc tak chcesz się bawić? - powiedział.
Zaczęliśmy się rzucać śnieżkami.
W końcu bo kilkunastu minutach naszej zabawny San na mnie upadł.
- w końcu to nie ty na mnie lecisz - zażartował. Ja patrzyłem na jego miękke usta.
- Wydaje mi się, że usta trochę mi zmarzły - powiedziałem pierwsze co mi przyszło do głowy.
San pocałował mnie od razu po usłyszaniu tego.
- Mam nadzieję, że trochę pomogłem - powiedział po pocałunku.
Chwilę potem byliśmy w jego jadalni. Nasze ubrania były mokre.
Dlatego San dał mi jakieś swoje ubrania i powiedział, żebym poszedł się przebrać. Jego spodnie były nawet dobre, ale bluza za to była zdecydowanie za duża! Zapewne nawet na niego.
Wróciłem do jadalni, a San dał mi kubek z gorącą czekoladą.
Akurat ojciec Sana wrócił do domu.
Przywitałem się z mężyczną szybkim "dzień dobry" chociaż tak właściwie był wieczór.
San akurat sobie stwierdził, że pójdzie się przebrać. A ja siedziałem z jego ojcem w jadalni w ciszy.
W końcu mężczyzna się odezwał:
- Więc kim jesteś dla mojego syna? Tylko przyjacielem czy--
- Przyjaźnimy się- odpowiedziałem nie dając mu nawet dokończyć.
Dobra wolę siedzieć jednak w ciszy.
- Napewno? - dopytał.
- Tak. Skąd pomysł, że mogłoby być inaczej?
- No wiesz San nie sprowadzia jego przyjaciół zbytnio do domu. Nie troszczy się o nich aż tak bardzo jak o ciebie. Gołym okiem można zauważyć, że San jeśli będzie potrzeba to wskoczy w ogień dla ciebie - powiedział a ja się zarumieniłem lekko.
- A i całujecie się częściej niż ja z moją żoną - dodał po chwili a ja zmieniłem się w dojrzałego pomidora.
Akurat wtedy San przyszedł. Jako ojciec pożegnał się z nami i powiedział, że ma jescze trochę roboty do zrobienia.
To jest nasz fav rozdział jak na razie
Miłego dnia/wieczoru/nocy
Do następnego
~JulikSa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro