Rozdział 3
Perspektywa Gabrielle
Wyszłam w osłupieniu z pokoju Jake. Wiedziałam że się kiedyś dowiedzą, jednak nie sądziłam że aż tak szybko.
Dziś idę do klubu z moimi przyjaciółmi. Nie planuję się mocno upić i naćpać, ale pewnie wyjdzie jak wyjdzie, czyli jak zwykle kacyk na rozpoczęcie tygodnia. Umówiliśmy się na 20, a jest już 18, więc chce powoli zacząć się szykować.
***
Jestem gotowa, a jest 19:30. Szczerze nie wiem co robić. W sumie chyba dibrym pomysłem byłoby pojechanie na stary i opuszczony tor wyścigowy, ten tor teraz stanowi dla większości tor treningowy albo miejsce do odprężenia się. Można tam natrafić na niebezpiecznych ludzi między innymi Archera i Elvisa. Ja w to miejsce często przyjeżdżam odprężyć się, a teraz dodatkowo trenować na wyścigi.
Szybko wsiadnełam na mój motocykl, i jechałam z dużą prędkością. Tor był niedaleko, dlatego w ciągu 5 minut byłam na miejscu.
Na miejscu spotkałam również na moje nieszczęście Archera. Tak tego Archera, króla wyścigów, mojego największego wroga, a w skrócie Archera Walkera.
- Gebere co tu robisz? - Japier... Znów będzie mówił do mnie tym dziwnym przezwiskiem.
- Jeżdże, nie widać?
- A no tak zapomniałem, że w ogóle masz prawo jazdy - znów będzie mi wypominał że jeżdże bez prawa jazdy bo nie zdałam z 10 razy.
- Możesz się w końcu zamknąć z łaski swojej?
- Nie.
Cóż, nie miałam ochoty z nim gadać, więc od razu po jego jakże szlachetnej odpowiedzi pojechałam na tor.
Zobaczyłam że Archer mnie obserwował.
Po przejechaniu całej trasy Archer do mnie podszedł.
- Kwiatuszku, całkiem nieźle jeździsz. Chciałabyś wziąc udział w nielegalnych wyścigach motocyklowych? - nie ukrywam zdziwił mnie swoją propozycją, nawet nie wiedziałam że takowe wyścigi istnieją.
- Chciałabym
- Super! Dziś o 1 są wyścigi! Właśnie tutaj. Przyjedź, a cię zapiszę - czyli w klubie sobię długo nie posiedzę.
- Przyjadę.
Spojrzałam na zegarek. 19:59 super, czyli prawdopodobnie zostanę ukatrupiona przez Miles'a.
Wsiadłam na motocykl i pojechałam z prędkością światła, łamiąc wszystkie możliwe przepisy drogowe do klubu.
Dojechałam na miejsce o 20:05. Źle, tragicznie, pewna śmierć, ponieważ Miles nie toleruje spóźnień większych niż 2 minuty.
- Gdzieś ty była!? Miałaś być równo o 20! - Oho zaczyna się.
- Byłam na opuszczonym torze
- Gdzie!? Przecież ty nie masz prawka!
Słyszę za sobą cichy chichot dziewczyn.
- Wiem że nie mam, ale potrafię jeździć!
- Tak, tak, napewno - mówi i jednocześnie wywraca oczami.
- Daisy! Thea! Luna! Powiedzcie mu coś, wiecie co!
- Aaa ty jeszcze nie wiesz. Gabrielle to Anonimowa Lady!
Widzę zdziwnie na twarzach chłopaków.
- Thea, oni nie wiedzą kto to Anonimowa Lady! A więc wam sprostuję, byliśmy na wyścigach, chcąc się dowiedzieć gdze Jake i Archer ślajają się wieczorami. W między czasie do Gab napisała matka nie ta przyszywana, ta prawdziwa. Zachorwała ona na raka i potrzebuje pieniędzy na lecznie, więc Gab potrzebuje pieniędzy, więc zaczeła się ścigać, na swoim pierwszym wyścigu, wygrała z królem wyścigów Archerem, tak tym Archerem. Gab ściga się podpseudonimem Anonimowa Lady, teraz rozumiecie?
- Tak.
- Tak, w ogóle to spóźnione gratulacje.
- Ja ogólnie muszę wrócić z imprezy przed pierwszą - odezwałam się.
- Dlaczego?
- A więc spóźniłam się z powodu tego że byłam na torze, tym opuszczonym, pamiętacie? - wszyscy przytakneli. - Spotkałam tam Archera, który był wyjątkowo dziwnie miły, przejechałam się na torze i Archer powiedział, że jeżdżę całkiem nieźle i.... Spytał czy chcę wziąć udział w nielegalnych wyścigach motocyklowych, oczywiście się zgodziłam, a te wyścigi są dziś o 1.
- Co się stało z naszym wrednym Archerkiem?
- No właśnie nie wiem, ej, a może pojedziecie ze mną?
- Ja jestem za!
- Ja też!
- Może zagrajmy teraz w nigdy przenigdy!
- Dobry pomysł!
- Ja zaczynam! - krzyczę.
- Nigdy przenigdy nie pocałowałam kogoś ze mną spokrewnionego!
Napili się Aiden i Oliver.
- Dobra to teraz ja. Nigdy przenigdy się nie ścigałam w wyścigach! - mówi Thea.
Cóź ewidentnie chcą mnie upić, ale nie uda im się bo w kieliszkach zamiast shota mamy piwo bezalkocholowe.
Napiłam się tylko ja.... Czekaj, czekaj, Aiden podnosi jeszcze kieliszek.
- Co!? Kiedy!? - pytam.
- Ym no wczoraj, po twoim wyścigu.
- Nigdy przenigdy nie całowałam się będąc naćpana! - mówi Luna.
Pijemy wszyscy, oprócz Luny.
- Nigdy przenigdy nie skakałam na do wody główkę będąc pijana! - mówi Daisy.
Piję tylko ja. Znowu chcą mi to wypominać.
***
Jest już 0:30, więc czas się zbierać.
- Ej, musimy już jechać!
- Dobra, tylko ostatnia kolejka!
- Nie ostatnia kolejka, czas się zbierać! Archer mówił mi że dopiero jak przyjadę to mnie zapisze, a zapisy są do 0:45!
- No dobra!
Podeszłam do mojego motocyklu i na niego wsiadnełam.
Reszta też wsiadneła na swoje motocykle i pojechała za mną.
Po chwili dojeżdżam na miejsce. Widzę Archera i do niego podchodzę.
- Ooo, czyli jednak nie ztchórzyłaś - i wraca wredny Archer.
- Ja nie jestem tchórzem, zapamiętaj to sobie.
- Zapamiętam, zapamiętam. Iść cię zapisać?
- Tak
Po chwili Archer wraca i mówi że będę się ścigać o 1:15. Będę się ścigać z nim. Na jakieś 99% wygram, bo już raz z nic wygrałam. Na wyścigach motocyklowych Archer nie jest królem, jest w rankingu 3.
- Archer Walker i Gabrielle Fox proszeni na linię startu!
Wsiadam na mój motocykl i zaczynam się trochę stresować.
- Dziesięć!
- Dziewięć!
- Osiem!
- Siedem!
- Sześć!
- Pięć!
- Cztery!
- Trzy!
- Dwa!
- Jeden!
- Start!
Słyszę strzałsygnalizujący start.
Jadę tym razem inną taktyką, żeby Archer nie wiedział że ja to Anoniomowa Lady. Od początku jadę z prędkością światła i nie daję się mu wyprzedzić. Został mi tylko ostatni zakręt najostrzejszy, można na nim wypaść z toru, jak zwykle na nim nie zwalniam a przyśpieszam.
Wygrałam!
- Panna Gabrielle Fox wygrała wyścig z Archerem Walkerem, zapraszamy pannę Fox do odebrania nagrody!
Odbieram nagrony i słyszę syreny.
Kurwa, policja tu nadjeżdża.
Szybko wsiadam na mój motocykl, czuję że na ogonie mam policję. Jadę teraz tak szybko jak na wyścigach. Wjeżdżam w bardzo wąską uliczkę, w której ledwo się mieszczę. Policja nie zauważa tej uliczki. Przez co jestem bezpieczna.
Odczekuję w mojej kryjówce pół godziny. Policji nigdzie nie ma więc wychodzę z uliczki. I jadę do mojego domu.
Podczas jazdy dzwoni do mnie ktoś.
Zjeżdżam na bok żeby odebrać.
- Halo, kto mówi?
- Mówię ja Thea, mnie, Daisy, Lunę, Jake i Archera złapanono. Jesteśmy na komisariacie policji. Przyjedź.
________
I Jak wam rozdział się podoba?
W kolejnym rozdziale poznacie bardziej paczkę Archera i paczkę Gabrielle więc jest na co czekać.
Standardowo następny rozdział za tydzień.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro