Rozdział 11
Perspektywa Gabrielle
- A ja kurwa, specjalnie cię odemnie odsuwałem żebyś się nie wplątała w to gówno! Owszem ja cię doprowadziłem do wyścigów, ale wolałem żebyś nie dowiedziała się o tym przez plotki! - krzyknął Jake.
- A ty myślałeś że ja to policja, że nie słyszę plotek! Od początku wiedziałam o nich, ale myślałam że to nie prawda! - tutaj skłamałam, wiedziałam że to prawda, ponieważ od dłuższego czasu ich obserwowałam.
- Gówno, nie prawda! Nikt by tobie takich rzeczy nie powiedział!
- Mi - nie, ale moim przyjaciołom - owszem
- Jak kurwa! Przecież mieli im nie mówić!
- Nie zapominaj że Chase i Harry też są moimi przyjaciółmi. Te plotki zaczeły się tworzyć parę lat temu, a wtedy miałam z nimi kontakt!
- To jakim cudem, ja ich wcześniej nie poznałem!?
- Cóż, tak jak mówiłeś wcześniej starałeś mnie od ciebie "izolować" - skłamałam. Mocno skłamałam. Było to jedno z moich największych kłamstw.
- Może to prawda, może nie, ale wiem to że ja cię chcę chronić, a ty zabierasz mi mojego najlpeszego przyjaciela i rodziców, a dodatkowo nie wiesz o mnie nic!
- Nikogo ci nie zabieram i wiem o tobie więcej niż ty o mnie!
- Zabierasz! To kiedy mam urodziny!? Jakie jest moje największe hobby?! Mój najlepszy przyjaciel!? Moja pierwsza miłość ta nieodwzajemniona i odwzajemniona!? Kiedy złamałem sobie rękę?!
- Wiem więcej niż ty! 25 października! Boks! Archer! Daisy - nieodwajemniona i Eliza - odwazjemniona! 8 lat temu, ale to chyba nie jest ważne, prawda? A ja to pamiętam! Teraz odpowiedz na te same pytania, oprócz ostatniego i zobacz jak dobrze mnie znasz! - krzyknełam, już zirytowana jego zachowaniem.
- Yyyy wszystko dobrze, któregoś października, czytanie, Nicholas, nie miałaś nigdy miłości!
- Nie! Nie! Nie! I jeszcze raz nie! I jak chcesz odpowiedzi na te pytania, to się sam doinformuj! - krzyknełam, mimo że wiedziałam że był powód tego że nie znał odpowiedzi na te pytania. - A, i nie zabrałam ci przyjaciela, on sam poprosił mnie żebym go przez chwilę nie nienawidziła, więc pretensje miej do niego - powiedziałam, a od razu po tym odwróciłam się i wyszłam z szpitala.
***
- Gabrielle, napewno się dziś ścigasz? Wydarzyło się dziś dużo, zawsze ja mogę się za ciebie ścigać - spytał się mnie Aiden.
- Tak, napewno. Poza tym dziś wcale nie wydzarzyło się dużo - odpowiedziałam mu.
- Taaaa, a ja jestem świętym mikołajem - zironizował Maison.
- No to nim jesteś - powiedziałam ironicznie.
- No skoro według ciebie nim jestem to się za niego przebiorę na hallowen - oznajmił poważnie Maison.
- Tak, tak napewnoooo - zironizowałam. - Pewnie o tym zapomnisz.
- Jeśli będziecie nadal się kłócić to ciebie - wskazał na Maisona palcem. - Odetnę od internetu - teraz wskazał na mnie palcem. - A tobie zabiorę klucz do magazynu i twój samochód.
- Serio, Aiden? Będziesz teraz kopią Miles'ka? - spytał Nicholas.
- Stop! Koniec tego! - wykrzykneła Poppy.
Poppy to nasza przyjaciółka, która nam bardzo często pomaga w wyścigach, handlu, hakowaniu i innych rzeczach. Nikt oprócz naszej czwórki jej nie znał. Poppy kiedyś upozorowała swoje zabójstwo bo ją ścigali. Poppy najbardziej ryzykowała z nas wszystkich, najbardziej się wychylała i przez to jak raz ją przyłapali zaczeli ją ścigać.
Z pięciu legendarnych devilish childs stało się czterech. Po dziś dzień krążą plotki o jej śmierci. Większość moich przyjaciół nienawidzi takich ryzykownych rzeczy, przez co większość nie wie że Poppy żyje i że my to devilish children.
Poppy była również najlepszą przyjaciółką Aurelii - kolejnej członkini Devilish Children, która słono przepłaciła za rzeczy, które robiła.
Chase i Harry również należeli do Devilish Children, ale odeszli. Zobaczyli jakie to niebezpieczne.
Po śmierci Aurelii nic nie było takie same, Devilish Children było bez duszy, dopóki nie powróciła Poppy.
- Nie wiem jak wy, ale ja już jadę na wyścigi miłej kłótni, adios - odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pomieszczenia.
Wsiadłam do mojego auta i pojechałam nie na wyścigi, lecz na plażę. Opuszczoną plażę na, którą nikt nie chodził oprócz mnie. Podobno piaski tam były ruchome, a po brzegu turlały się jeżowce, lecz gdy tam przyszłam odkryłam prawdę. Tylko przy wejściu na plażę były ruchome piaski, ale za to reszta plaży była piękna. Woda była krystalyczna, a piasek miękki. W wodzie nie było jeżowców, za to było dużo ryb, tych mniejszych i większych. Raf koralowych i innych cudów oceanu. Nikomu nigdy nie powiedziałam o tym miejscu, więc moje zdziwienie było wielkie, kiedy zobaczyłam na plaży, również czerwonowłosą dziewczynę.
- Przepraszam, ale co ty tu robisz? Nigdy cię tu nie widziałam - powiedziałam do niej, z nadzieją że mi odpowie.
- Znalazłam to miejsce przypadkiem, niedawno się tutaj przeprowadziłam. Mam na imię Adeline, a ty? - spytała.
- Gabrielle - podałam do niej rękę. - Fox - Adeline uścisneła moją rękę.
Siedzieliśmy w ciszy przez dobre pół godziny.
- Będziesz dziś na wyścigach? - zapytałam nagle.
- Nie, raczej nie. Nie moje klimaty, poza tym moja przyjaciółka - Alice organizuje domówkę, więc tam się wybieram - powiedziała, a ja w jej wypowiedzi czułam kłamstwo i nutkę smutku? Nie drążyłam tematu.
Chwilę po naszej wymianie zdań pojechałam na wyścigi.
Ubrałam moją maskę i wsiadłam do auta. Tutaj nie byłam Gabrielle Fox, ani Anonimową Lady tylko Devil Queen.
Te przezwisko do mnie pasowało. Wszyscy z nas mieli ksywki, mimo że chcieliśmy żeby ludzie wiedzieli kim byliśmy. Chcieliśmy żeby i bez masek na ulicach wbudzaliśmy postrach. Działanie pod swoim chociażby imieniem to mogłaby się o tym dowiedzieć policja, albo Jake.
Wjechałam na tor. Usłyszałam brawa. Byłam jedną z najbardziej lubianych i szanowanym osób na wyścigach.
Gdy usłyszałam głośne słowo start - wyruszyłam z piskiem opon. Tor znałam, więc nie było mi trudno, oczywiście jak zwykle wygrałam.
Podeszłam do reszty Devilish Children, a z nimi stała czerwonowłosa dziewczyna, ta sama, którą spotkałam nad morzem. Adeline.
- Kim ona jest? - spytałam. Znałam jej imię, ale nie wiedziałam w jakim celu tu jest.
- To Adeline - no super to akurat wiem. - Mamy jej pomóc znaleźć zabójcę jej przyjaciółki - Alice - powiedział White Devil.
- Witaj - powiedziałam zimnym głosem.
- Yyy cześć? - powiedziała, a raczej spytała.
______________
Hejka! Hejka!
Przepraszam za brak rozdziałów, ale nie mam weny. Następny rozdział będzie wtedy kiedy uda mi się go napisać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro