Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

na klatce schodowej

- cholera- przeklnęłam głośno schylając się po klucze którym spadły. Miałam już dość tego dnia i jedyne o czym marzyłam to o lampce cydru i rozciągnąć się wygodnie na kanapie. Tylko tyle cisza i święty spokój.... Ale kiedy usłyszałam jak drzwi z mieszkania naprzeciwko się otwierają i zaraz po tym rozległy się ciężkie kroki mojego sąsiada wiedziałam że na razie nie będzie mi to dane.... Westchnęłam cicho już tęskniąc za spokojną ciszą korytarza która zaraz na pewno będzie przerwana.

- Łucja? - odezwał się jego chrapliwy ciężki głos. Zmarszczyłam brwi próbując sobie przypomnieć kiedy my przeszliśmy na ty.

- tak pani Kowalski?- zapytałam podnosząc moje klucze z ziemi. Odwróciłam się ku niemu, starając się ukryć irytację.

- rozumiem że w naszej kamienicy można trzymać zwierzęta Ale czy ty aby nie przesadzasz?- warknął oschle. Uniosłam wysoko brew, o co tym razem chodzi temu staremu piernikowi?

- nie rozumiem, ja....

- Dzisiaj o trzeciej nad ranem wracałem z nocnej zmiany- przerwał mi ostro- nie wiem co trzymasz za bydlę ale warkot i szczekanie było słychać na całej klatce schodowej, A kiedy mijałem twoje drzwi, ten kundel drapał w nie tak mocno, że myślałem, że je wyrwie z zawiasów.

- ale... Ja nie mam żadnego psa....- dokończyłam w szoku nie rozumiejąc o co mu chodzi. Zaniepokojona spojrzałam na drzwi do mojego mieszkania... Przecież... Ja nie trzymam żadnych zwierząt w domu...

Mało tego... Przecież ja spałam w nocy w domu.... Nic nie słyszałam....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro