Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

kapsuła

Zsunąłem szybko po metalowych korytarzach statku prosto do centrum zarządzania. Byłem strasznie wściekły po tych wszystkich informacjach które usłyszałem. A dodatkowa myśl że zostało to przede mną zatajone tylko mnie napędzała. Jak on mógł?! W jednej dłoni ściskałem tablet zawierający moje wszystkie badania kropka wziąłem głęboki wdech wściekły bez ostrzeżenia wchodząc do centrum zarządzania.

- atak?! Atak na tą planetę?!- wycedziłem wściekły przez zaciśnięte zęby. Kapitan stał na mostku z wbitym wzrokiem za szklana kopułę za którą rozciągał się widok na otchłań kosmosu. Mój kapitan ale i partner....

- Lumar miałeś zakaz opuszczania laboratorium - oderwał swoje różowe oczy od gwiazd i przeniósł je na mnie.

- nie obchodzi mnie teraz twój zakaz!!- krzyknąłem drżąc ze wściekłości. – miałeś zaczekać!!! Aż zakoncze badania! Teraz wszystko zniszczysz!- złapałem jego jego ramię. Nagle silną ręką kapitana Virgin boleśnie ścisnęła mój nadgarstek. Nie poznawałem go.... W jego oczach była tylko determinacja do osiągnięcia wyznaczonego celu....

- to nie twoja kwestia Lumar, to rozkaz z góry - syknał wściekły. Te słowa spadły na mnie jak wielki ciężar.

- r...rozkaz? Jak to rozkaz z góry....- te słowa ledwie przeszło przez moje gardło. Virgin puścił moją dłoń a na mojej złotawej skórze został czarny ślad.

- jeżeli nasza rasa ma jakkolwiek przetrwać potrzebujemy tej planety- powiedział cicho- ale bez nich....

Spojrzałem na planetę o której była mowa. Okrągła pełna błękitu i zieleni. Zacisnąłem szczękę czując zbyt wiele na raz.

- zabrać Lumara do jego kajuty... Natychmiast - głos Virgina skierowany do dwóch strażników, przerwał moje myśli. Moje oczy zwerzyly z złości się na te słowa.

- będziesz mordercą jeżeli wykonasz ten rozka!- krzyknąłem wyrywając się z ośmiu rąk dwuch strażników. Różowe oczy przeszyły mnie ze złością. W powietrzu aż czułem jego wściekłości....

- zamknąć go w komorze kriogenicznej- rozkazał odwracając się do mnie plecami. Coś we mnie zamarło z przerażenia kiedy usłyszałem te dwa słowa.... Dwa ohydne słowa które sprawiały moje umysł i ciało w istnieją panike....

- Virgin....- wyszeptałem szarpiąc się, lecz on nawet na mnie nie spojrzał. Odwrócił się plecami kierując oczy na panel sterowania. Kiedy członek personelu medycznego wbił igłę w moją szyję..... Natychmiast poczułem skutki tego środka.... Moje ciało stało się bardzo osłabiona a myśli powolne.... Tablet z moją całą pracą i wynikami wysuną mi się z dłoni i z trzaskiem upadł na podłogę. Personel bez trudu zaciągnął mnie z dala od Virgina i po za centrum kontrolne. Przed oczami pojawiło mi się mroczki.... Ledwo kontaktowalem... poczulem jak kładą mnie na miekkiej powierzchni. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk zamykania kapsuly. Ostatnie co pamiętam to jak temperatura dookoła mnie gwałtownie zaczęła spadać.... Moje ciało zaczęło drętwieć... Moja ostatnia myśl skupiła się i na moim ukochanym.... Nie potrafiłem pojąć tego co robi ....  Moje ciało zesztywniały kiedy pokrył je szron....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro