Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział *5*

Pov. Eve

Chłopcy okazali się bardzo mili, tak dobrze się bawiłam w ich towarzystwie. Później dołączył do nas Tristian, który zadziornie rywalizował z Connorem o pierwsze miejsce. Zaśmiałam się widząc minę przegrywającego Szkota. Dowiedziałam się, że to właśnie ten chłopak mieszka w tym samym mieście co ja. Mimo wszytko mój akcent różnił się nieco od jego. Może dlatego, że Connor się tam wychował, a ja tylko się tam przeniosłam. Zauważyłam, że loczek bierze do ręki smycz, na co Jesse podbiegła do niego wesoło.

- Zostawiamy was samych, Jessie musi wyjść na spacer.

- Jasne, poradzimy sobie. - powiedział James, uśmiechając się na widok furii Connora.

- Iść z tobą? - spojrzałam na niego, nasze spojrzenia na chwilę się spotkały.

- Jeśli masz ochotę. - uśmiechnął się.

- Tylko się nie pozabijajcie chłopaki. - zaśmiałam się

- Będę ich pilnował. - powiedział James po czym ja i loczek wyszliśmy na zewnątrz.

Suczka grzecznie szła przy nodze swojego właściciela, od czasu do czasu upewniając się, że ja również idę obok. Była urocza.

- Masz miłych kolegów. - zaczęłam.

- Jestem pewien że, gdy wrócimy rozniosą pół domu. - zaśmiał się.

- Connor chyba nie lubi przegrywać, co? - uśmiechnęłam się, nasze spojrzenia na chwilę się spotkały. Loczek ma hipnotyzujące spojrzenie, a zarazem takie znajome.

- Tylko z Tristianem nie udało mu się wygrać, założę się, że pokryjomu gra 24h, bo nasza cała trójka przy nim wymięka. - zaśmiał się, ja również zachichotałam.

- Gdzie idziemy? - spojrzałam na niego.

- Do parku tutaj niedaleko, Jesse się wybiega a my będziemy mieli chwilę, żeby się bliżej poznać. - posłał mi miły uśmiech.

Pov. Bradley

Cały czas nie mogłem przestać myśleć o moim odkryciu. Bliższe poznanie się z brunetką, mogło mi powróć ustalić, czy to na pewno ona. Często razem chodziliśmy do parku, do którego właśnie idziemy. Pamiętam jak straciła tam swojego pierwszego mleczaka, ścigaliśmy się i upadła na twarz. Mimowolnie uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Zerkałem od czasu do czasu na dziewczynę, przyłapałem ją na tym samym na co delikatnie się zarumieniła. Wyglądała uroczo.

Pov. Eve

Bradley zabrał mnie do parku, usiedliśmy na trawie, loczek spuścił Jesse ze smyczy i tak sobie siedzieliśmy. Rozglądałam się po dziwnie znajomym otoczeniu, wtedy poczułam znów to samo co wcześniej, a raczej usłyszałam.

- Nic ci nie jest? O cholera, wypadł ci ząb! - tym razem usłyszałam głos małego chłopca. Odwróciłam się, szukając desperacko jakiegokolwiek dziecka w pobliżu. Oczywiście, było pełno dzieci, ale żadne nie stało na tyle blisko, żebym je tak dobrze usłyszała. Czy ja zaczynałam wariować? Boże a jak przez to byłabym zainteresowaniem rządu? Robili by na mnie testy jak na ludziach, których uprowadziło UFO.

- Hej, wszystko wporządku? - spojrzałam na bruneta. W jego oczach mogłam dostrzec zmartwienie i chęć zrozumienia. Ale, jak miał to zrozumieć, skoro Nawet ja tego nie potrafiłam.

- To nic takiego. - przerwałam. - Znów te dziwne, głosy.

Pov. Bradley

Nie uważałem, że brunetka zwariowała. Spojrzałem w jej błękitne tęczówki, widziałem, że dziewczyna się bała. Bała się, że uznałbym ją za wariatkę. Nawet gdyby nią była, to i tak nic by nie zmieniło. Zastanawiało mnie tylko jedno, co takiego wtedy usłyszała?

- Mogła byś opisać to co usłyszałaś?

- Głos małego chłopca, mówił coś o straceniu zęba. - otworzyłem szerzej oczy. Wtedy uświadomiłem sobie w stu procentach kto właśnie siedział przede mną, wszystko zaczęło mi się układać. Jednak papiery nie kłamały, to była moja Eve, ta sama która mieszkała naprzeciwko mnie. Chciałem ją uścisnąć, uścisnąć i nigdy nie puszczać. Patrzyła na mnie, czekając na odpowiedź, na co ja tylko ją przytuliłem.

Pov. Eve

Gdy, brunet mnie przytulił, poczułam się mniej stuknięta. Może widział, że obawiałam się, że wariuje. Zapach perfum loczka uderzył w moje nozdrza a ja chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Niestety po chwili się odsunął, spojrzał na mnie a ja znów zatraciłam się w jego spojrzeniu.

- Nigdy nie myśl, że jesteś stuknięta. - uśmiechnął się, nie wiem dlaczego, ale miałam wielką ochotę go wtedy pocałować. Musiałam się opanować, bo nie rzuciła bym się przecież na chłopaka, którego ledwo co poznałam. Nic nie odpowiedziałam, tylko lekko się uśmiechnęłam. P

Po dłuższym czasie, loczek zabrał psiaka do domu, oczywiście szłam tuż za nimi. Loczek opowiedział mi trochę o sobie, ale niewiele. Przyjemnie się czułam w jego towarzystwie, potrafił mnie rozbawić i sprawiał, że czułam się normalna. Naprawdę cieszyłam się, że go poznałam.

Dzisiaj troszkę krócej, ale to nic, ważne, że relacja między bohaterami zaczyna się rozwijać.

Dziękuję za każde nowe wyświetlenie oraz za polubienie. Czeszę się, że jesteście. Xoxo.
✨🌸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro