Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział *3*

Pov. Eve

Mimo iż chłopak tego nie mówił, poczułam, że uznał mnie za wariatkę. A może miał rację? Może byłam wariatką? Takie rzeczy nie są normalne, nawet ja wtedy tak o sobie myślałam.

Bradley przyszykował dla mnie pokój. Dziwne, że mieszkał sam w wielkim domu. Znaczy, nie dokońca sam, bo miał jeszcze piękną Jesse. Brunet poszedł przygotować kolację a ja w tym czasie poszłam się odświeżyć. Łazienka też była spora, i w dosyć nowoczesnym stylu. Weszłam pod prysznic, poczułam ulgę czując na sobie krople gorącej wody.

Po skończeniu, zeszłam w piżamie do kuchni. Już na schodach poczułam się głodna, coś bosko pachniało. Chłopak odwrócił się w moją stronę.

- Ciekawa piżama. - zaśmiał się. Faktycznie, składała się ona z czarnej koszulki na ramiączkach i spodniach w pandy. Zaśmiałam się razem z chłopakiem i usiadłam do stołu.

- Co tam pichcisz?

- Omlet, mam nadzieję, że lubisz. - uśmiechnął się.

- Tak lubię. - przyszła do mnie Jesse, była taka mięciutka. Nie wiem w czym Brad ją kąpie, ale chcę poznać tajemnicę jej puszystego futra.

- Voilá! - loczek podał mi talerz. - Smacznego.

- Dziękuję i wzajemnie. - uśmiechnęłam się i zajadałam omlet robiony przez samego Bradley'a Simpsona. - Mmm, naprawdę dobre.

- Dziękuję, starałem się. - uśmiechnął się.

- Mogę ci zadać pytanie? - spojrzałam na niego.

- Oczywiście.

- Czemu mieszkasz sam? - to chyba nie był dobry pomysł. Widziałam jak uśmiech znikał z jego twarzy.

- Często jeździłem w trasy koncertowe. Jak wracałem to góra na tydzień. Przez co czasem chłopaki u mnie nocowali. Mama i tata przenieśli się do domu kilka przecznic dalej, a ja zostałem tutaj. Gdy jadę w trasę, czasami zabieram Jesse ze sobą, a czasem zaprowadzam ją do rodziców.

- Chcieli dać ci więcej, przestrzeni?

- Coś w tym rodzaju, moja mama czasem do mnie zajrzy. - nie wiem czemu, ale się uśmiechnęłam. Miło, że jego rodzice tak o niego dbają. - To teraz ja zadam ci pytanie. Jak mogłaś pomylić promy?

- Poprostu była tam dosyć silna burza z deszczem. Tak lało, że nie było zbyt wiele widać. Wsiadłam na prom, bez zadawania pytań i tak wyszło. A może poprostu, mam ogromnego pecha. - zaśmiałam się.

- Dzwoniłaś do swoich rodziców? Pewnie się martwią. - cholera, kompletnie o tym zapomniałam.

- Nie, po kolacji do nich zadzwonię. - chłopak wydawał się miły, żałuje tylko, że poznaliśmy się w tak głupich okolicznościach.

Po kolacji, poszłam do pokoju, przygotowanego przez loczka. Ładny, w odcieniach szarości pomieszanej z czerwienią. Meble były czarne dodając charakteru, panele za to były w jasnym siwym odcieniu. Zawsze chciałam pokój w takim stylu. Położyłam się na łóżku, biorąc telefon czułam stres przed za dzwonieniem do taty. Co ja mu powiem?

Pov. Bradley

Odświeżyłem się i chciałem się upewnić, że brunetka niczego nie potrzebuje. Drzwi do jej pokoju były lekko uchylone, chciałem zapukać, ale usłyszałem jak się z kimś kłóciła.

- Każdemu się może zdarzyć! Nie musisz odrazu na mnie krzyczeć! Tak, znajdę sposób żeby wrócić, narazie mam gdzie spać. - chwila ciszy. - Zawsze to samo! Mógł byś chociaż udawać, że się przejmujesz! Gdyby mama żyła... - ktoś chyba wszedł jej w słowo. - Przylecę jak najszybciej. - słyszałem załamujący się jej głos. Wiem, że nie powiniem był podsłuchiwać, ale jeżeli dziewczyna ma problemy, chociaż chciałbym żeby czuła się tutaj bezpieczna. W końcu zapukałem.

- Hej, wszystko wporządku? - wycierała łzy.

- Tak, jeśli cię obudziłam, to bardzo przepraszam. - zmusiła się do uśmiechu, nic nie powiedziałem tylko usiadłem obok.

- Wiesz, jeśli chcesz możesz zostać tu tak długo jak tylko chcesz. Dom jest duży i nawet Jesse cię polubiła. - uśmiechnąłem się.

- Dlaczego mi pomagasz? Nie znasz mnie i zaprosiłeś mnie do swojego domu. Nie boisz się? - spojrzała na mnie zaczerwienionymi oczami. Poczułem Deja Vu i to dosyć silne. Przez chwilę przyglądałem się jej oczom, żeby zrozumieć, dlaczego wydaje mi się tak znajoma.

- Bo wiem, że tak trzeba. Może kiedyś ja również będę potrzebował pomocy. - uśmiechnąłem się.

- Dziękuję, za wszystko. - uśmiechnęła się. Poszedłem do łazienki po chusteczki, gdy wróciłem brunetka zdążyła zasnąć. Okryłem ją kołdrą, zgasiłem światło i wyszedłem. Wcześniej zostawiając pudełko z chusteczkami przy łóżku. Wróciłem do siebie, przez pewien czas kręciłem się z boku na bok, w końcu udało mi się zasnąć.

Wiem że rozdziały nie są już takie jak wcześniej, poprostu czułam, że muszę przekształcić ją w coś lepszego. Chcę skupić się na budowaniu znajomości Bradley'a i Eve. Rozdział trzeci trochę krótszy od poprzednich, ale będę starała się utrzymać minimum tysiąc słów w jednym rozdziale. Dajcie znać, vo myślicie o odświeżonej wersji.
✨🌸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro