Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~•°dix-neuf°•~

- Co mamy z nim zrobić? - zapytał mężczyzna patrząc na przykutego do jednej z metalowych rur Changbina, który od dłuższej chwili stał załamany, opierając swoją głowę o ścianę jasnego pomieszczenia.

- Zostawcie go, nikt się o tym nie dowie. - odparł oficer, wyciągając z półki pistolet oraz parę srebrnych kluczy, które następnie schował do swojej kieszeni. - Zbierajmy się, bo miejsca w szalupach są ograniczone. - na te słowa Bin zacisnął mocno szczękę, po czym spojrzał na mężczyznę morderczym wzrokiem.

- Myślisz, że jesteś lepszy?! - warknął Seo próbując wyswobodzić swoje ręce. - Myślisz, że tylko ty masz prawo do życia a inni nie?!

Oficer westchnął i podszedł do chłopaka, po czym uderzył go z całej siły w twarz. Na chwilę zapanowała cisza, przerywana jedynie głębokimi oddechami Changbina, który patrzył na oficera wściekłym wzrokiem spod opadającej na jego oczy ciemnej grzywki.

- Chodźmy. - prychnął mężczyzna kierując się w stronę drzwi. - Szczury zostają.

***

Felix biegł przez korytarze statku, czując kłujący ból w klatce piersiowej, który z każdą minutą się zwiększał.

Panicznie szukał ciemnowłosego wzrokiem, pytał innych pasażerów, czy może go nie widzieli i co najważniejsze; zaglądał do prawie każdej pustej kajuty.

Nagle poczuł lekkie uderzenie w ramię, więc szybko odwrócił się do osoby, na którą niechcący wpadł.

- Panie Kim! - od razu złapał chłopaka za ciemny płaszcz, powstrzymując go tym samym od dalszego marszu. Ciemnowłosy spojrzał na niego lekko zestresowanym, pytającym wzrokiem. - Seo Changbin! Nie wiem gdzie mogę go znaleźć! Nikt nie chce mi pomóc a statek tonie! - zawołał chłopiec, czując zbierające się w jego oczach łzy.

Kim westchnął bezsilnie i przygryzł lekko wargę, starając się uciec wzrokiem od stojącego przed nim prawie płaczącego nastolatka.

- Proszę... - wyszeptał blondyn, a pojedyncza, słona łza spłynęła po jego piegowatym policzku.

- Powinien być w areszcie... Nie mam pojęcia, panie Lee, naprawdę... Proszę wsiąść do szalupy i ratować się. - odparł cicho Min, powoli podnosząc wzrok na chłopca.

Felix otarł dłonią łzę i pociągnął nosem, następnie wziął wdech i spojrzał prosto w oczy chłopaka.

- G-Gdzie jest areszt? - jego głos lekko zadrżał, a dłoń mocniej zacisnęła się na szorstkim materiale płaszcza.

- Zjedź windą na sam dół. - westchnął Seungmin, po czym delikatnie ściągnął dłoń Lixa ze swojego płaszcza. - Potem znajdź przejście dla załogi i idź w prawo, w lewo do długiego korytarza. Na jego końcu zobaczysz jasne drzwi. - chłopak delikatnie pogładził dłoń nastolatka, na co ten pokiwał głową, starając się jak najdokładniej zapamiętać opis drogi.

- Dziękuję, panie Kim, bardzo dziękuję. - powiedział ściskając lekko dłoń ciemnowłosego, po czym uśmiechnął się smutno i pobiegł w stronę wind.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro