Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4 Nic o mnie nie wiesz


Cas wszedł do kuchni gdzie Gabe pałaszował szafki zapewne w poszukiwaniu jego ulubionych płatków.

-Gabe, płatki są w trzeciej górnej szafce za mąką.

Starszy odwrócił się i uśmiechnął.

-Skoro tak mówisz.

Cas pokręcił głową.

-Sam je tam schowałaś.

-Znasz moje tajne kryjówki?

-Zbyt tajna to ona nie była.

Cas zaśmiał się a Gabe wyciągnął płatki i usiadł obok niego przy stole.

-Tajna czy nie tajna ważne że Lucyna i Balti o niej nie wiedzą, jak tam w szkole?

-Świetnie jak zawsze.

Cas uśmiechnął się delikatnie.

-Oho znam ten uśmiech, kto to?

-Co? Niee to...

-No kto?

-Przyszedł do klasy nowy uczeń i...

-... Zakochałeś się w nim.

-... I chce żeby został moim przyjacielem.

-Łee jasne.

-Ale on chyba nie chce się z nikim przyjaźnic, jest oschły i nieszczęśliwy.

-Skąd wiesz?

-To widać.

-Nie Cassie tylko ty to widzisz, nie każdy posiada tą piękną moc empatii, a twoja empatia to już level Hard.

-Ostanio mnie spławił, ale nie poddam się.

Gabe spojrzał na niego i poruszył brwiami.

-Dawaj Cassie uszczęśliwiaj swojego chłoptasia, tylko żadnego ślubu zanim nie przestestujesz go w łóżku.

Cas opluł się wodą.

-Że co?

-No co? Później będziesz musiał się męczyć, słuchaj co mówi ci twój starszy przystojny najmądrzejszy brat.

-Starszy może tak, ale do tej mądrości to daleka droga.

-Ej!

Cas zaśmiał się.

****

Dean siedział w domku aż nie zaczęło się ściemniać.

Gdyby mógł to wogóle nie wracałby do domu.

Siedział na biologi z tym samym Brunetem co ostatnio.

Zaczynał go wkurzać, bo za cholere nie dało się go pozbyć.

Cas natomiast jak gdyby nigdy nic siedział obok z uśmiechem na ustach.

-Co mam zrobić żebyś się odwalił?

-Jak się do mnie ładnie uśmiechniesz to się zastanowię.

Dean przewrócił oczami i zmusił się na uśmiech.

Cas też się uśmiechnął.

-To najbardziej fałszywy uśmiech jaki w życiu widziałem, ćwiczyłeś?

Dean pokręcił głową.

-Nie mam głowy na to by wymyślać sposoby na to byś się odczepił.

-Miło.

-Więc po prostu będę cię ignorował.

-Ej, nie rób mi tego.

Cas spojrzał na niego.

-Dean, nie pozbędziesz się mnie, więc pogodz się z moim towarzystwem, sam się na to skazałeś.

Dean podniósł brew.

-Niby czym się skazałem?

-Tym że coś ukrywasz, że tylko udajesz oschłego, i wiem że potrzebujesz kogoś kto cię wysłucha, więc jestem.

-Nic o mnie nie wiesz.

-Czytam z ludzi jak z otwartej księgi, to moja super moc.

Dean spojrzał w jego stronę.

-Powiem to inaczej, jesteś ostatnią osobą do której bym poszedł kiedy chciałbym porozmawiać, rozumiemy się?

Cas uśmiechnął się do niego.

-Jasne, po prostu chce żebyś wiedział, że możesz na mnie liczyć, nie jesteś sam, i nie musisz wszystkiego w sobie tłumić, wykończysz się.

-Niczego nie tłumie, nie zamierzam ci się zwierzać, jestem sam, i chce być sam.

Nagle zadzwonił dzwonek, a Dean praktycznie wybiegł z klasy.

Ten cały Castiel go wkurzał, chłopak z idealnej rodziny, z idealnym domem, z idealnym życiem, co on mógł wiedzieć.

Nic.

Co może miał mu się wyżalić?

Jest facetem nie dziewczyną, on załatwia takie sprawy inaczej.

Nie będzie pokazywał emocji.

Może i Castel ma swoją super moc czytania z ludzi.

Ale on też miał coś w zanadrzu.

Albo Novak sam się odczepi albo zrobi mu z życia piekło.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka    06.02.2019

Mam nadzieję że rozdział się spodobał 😊😊

W następnym może trochę się podziać zły Dean to zły Dean XD

Uj właśnie wymyśliłam niezłą akcje do tego opowiadania i powiem tak... Pojde do piekła.

Ogólnie piosenka bardzo pasuje do tego całego opowiadania ❤️❤️❤️ polecam posłuchać

Do następnego.

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro