Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 Tajemnica

Dean wszedł do domu, nawet nie zdążył ściągnąć butów kiedy z salonu wyszedł John spoglądając na niego spod byka.

-O to ty.

-A kogo innego się spodziewałes?

-Sama oczywiście, albo Mary poszła na zakupy.

-Super.

-Jak w szkole?

Dean spojrzał na niego dziwnie.

-Pytasz jakby cię to obchodziło.

-W sumie racja, nie obchodzi, po prostu nie chce kolejny raz się za ciebie wstydzić.

Dean prychnął.

John odstawił kubek na komode i podszedł do niego.

-No co? Może nie mam racji? Nie uczysz się, jesteś głupi, wagarujesz, bijesz się, mięśnie to nie wszystko, i nie załatwisz wszystkiego ręcznie, wiem co mówię, niestety.

Deana przeszedł dreszcz, nie raz dostał od Johna, najgorsze było to że czasem myślał że na to zasłużył.

I może miał rację? Może był głupi?

Bo tylko głupiec dalej łudziłby się że coś znaczy dla Johna i Mary.

Nic dla nich nie znaczył.

-Ale nosisz moje nazwisko, jeszcze raz je splamisz to pożałujesz.

Dean wyminął go i ruszył do swojego pokoju.

Miał dość, codziennie to samo, codzienne mieszanie go z błotem, dla nich liczył się tylko Sam.

On nie liczył się nigdy.

Zawsze za wszystko obrywał.

Może dlatego że zawsze wszystko brał na siebie?

Wszedł do swojego pokoju i walnął się na łóżko.

Jeszcze tylko chwila i wyjedzie stąd.

Miał pieniądze, zbierał od dawna, często pracował na czarno, brał jakieś drobne fuchy.

Czasem zamiast do szkoły szedł pracować, a kiedy rodzice dowiadywali się o wagarach byli wściekli.

No bo przecież "nie będą się za niego wstydzić"

Bo przynosił tylko wstyd.

Czasem przychodził do domu tak zmęczony że zapomniał o zadaniach domowych czy sprawdzianie.

Już chyba wiadomo jak to się kończyło.

"Jesteś Głupi"

"Czy ty do czegokolwiek się nadajesz?"

"Dlaczego nie możesz być taki jak Sam?"

"Wstyd mi za ciebie"

"Jesteś śmieszny"

"Na mnie nie licz"

Także rodzina miała go głęboko w czterech literach.

A przyjaciele?

Kto chciałby przyjaźnic się z kimś takim jak on?

Nikt, więc po jakimś czasie Dean przyjął taką kolej rzeczy.

Przybrał maskę Dupka i miał ich wszystkich gdzieś, żyjąc nadzieją na ucieczkę.

Że wszystko się jeszcze ułoży.

Że może wkońcu będzie szczęśliwy...

Że może wkońcu znajdzie swoje miejsce.

Podniósł głowę z nad poduszki. podszedł do okna, uśmiechając się lekko.

Szybko zgarnął ukryty w kratce wentylacyjnej plecak poczym otworzył okno skacząc na mały daszek.

Rzucił plecak na dół, samemu wchodząc na wysokie drzewo.

Jego gałąź idealnie kończyła się tam gdzie zaczynał się dach przez co bez problemu można było z niego zejść.

Już nie raz z tego korzystał, chociaż za pierwszym razem omal się nie zabił.

Kiedy był już na dole pochwycił plecak i popędził w stronę lasu.

Znał drogę na pamięć.

Szedł dziesięć minut poczym skręcił w bardziej zarośniętą cześć, później doszedł do jaskini wszedł do niej wyciągając z plecaka latarkę.

Mógł iść na około ale odkąd poznał ten skrót, pokochał go.

Niedaleko od wyjścia stał drewniany  domek.

Dean spojrzał na niego.

Z tym miejscem wiązały się jego najlepsze wspomnienia.

Podszedł do niego i uchylił drzwi wchodząc do środka.

Mimo lat, domek nie był w złym stanie no i nie był taki mały.

I najlepsze było to że należał do niego.

Ten domek na początku należał do Bobbiego, oddał mu go, kiedy pierwszy raz się przy nim rozkleił, powiedział co dzieje się w domu i że tam nie ma dla niego miejsca.

I tak to się zaczęło.

O tym miejscu wiedział tylko on i Bobby i tak miało zostać.

To była jego tajemnica.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka      04.02.2019

Mam nadzieję że rozdział się spodobał ❤️

Piszcie z czego chcecie kolejny rozdział :
My Happines
In My Mind in My Head
I Like You more than friend
The End of Apocalips
Christmas Story (Tak tego jeszcze oficjalnie nie zakończyłam)

Także od koloru do wyboru XD

Już dzisiaj raczej się nie wyrobię z kolejnymi rozdziałami, także będzie jutro.

Do zobaczenia

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro