~ 2 ~
*SOMIN POV*
- Najwidoczniej przegapiłeś fakt, że jestem lesbijką - skłamałam patrząc mu w oczy gdy tak trzymał moją twarz przy swojej. Sprawiał, że serce podchodziło mi do gardła i miałam ochotę uciekać.
Yoongi był tak blisko mnie, czułam zapach jego papierosów. Chłopak podobał mi się strasznie, ta cała aura tajemniczości sprawiała, że już od samego początku chciałam go lepiej poznać. Jiminowi to nie przeszkadzało, że staliśmy się sobie bliscy. Przeważnie nie było go w domu i odkąd Yoongi z nami zamieszkał, nie siedziałam ciągle sama. Czasami całe dnie spędzałam w swoim pokoju, zwłaszcza zanim zmieniłam pracę. Przez jakieś pół roku spędzałam dużo czasu z Yoongim i to był błąd.
- Tak, tak - pogłaskał mnie po policzku. - Ty z kolei przegapiłaś fakt, że ludziom mogą się podobać zarówno chłopaki i dziewczyny - uśmiechnął się promiennie i złożył szybki pocałunek na moich ustach.
- Yoongi! - wrzasnęłam, odpychając go od siebie. - Powaliło cię?
Chłopak tylko wzruszył ramionami i uwalił się wygodniej na łóżku. Uśmiechał się nonszalancko, oglądanie mnie wkurzonej musiało sprawiać mu przyjemność. Piepszony palant, znowu zaczynał swoje zaczepki.
- Jestem ogarnięty. Pośpiesz się bo masz egzamin za - spojrzał na złoty zegarek na swoim nadgarstku. - Piętnaście minut.
Wciągnęłam głośno powietrze i szybko naciągnęłam spodnie Yoongiego. Już mi było to obojętne czy zobaczy znowu moje majtki, czy nie. Był świnią i długo będzie wypominać mi to jaką bieliznę ubrałam.
- Ładny tyłek masz, komu go dasz - zanucił cicho blondyn patrząc się w telefon.
- Na pewno nie tobie - rzuciłam ze złością i wyszłam z pokoju.
Szybko złapałam za swoją torbę i z tostem w ustach ruszyłam w stronę uniwersytetu. Yoongi miał jedną wadę, potrafił być skurwielem. Jimin często opowiadał mi jak to, zanim zaczęli być ze sobą, Yoongi każdego chłopaka odtrącał jak machina. Kompletnie bez serca potrafił powiedzieć komuś, że jego ryj jest aż tak chujowy, że jego dupa go boli od patrzenia na niego. Mi też wiele razy potrafił rzucić złośliwe komentarze. Jednak, bądź co bądź, to była tylko przykrywka. Wkurzająca w dodatku.
Yoongi był naprawdę dobrym człowiekiem, pracował ile wlezie i połowę tego co zarobił, odkładał na konto swojej młodszej siostry, żeby miała zapewnioną przyszłość. Jego rodzice prowadzili małą restaurację i ledwo co wiązali koniec z końcem. Sam musiał zarobić na swoje studia, wszystko co posiadał kupił za swoje pieniądze. Dlatego odkąd wyprowadził się z domu rodzinnego, tak bardzo dbał o to jak wygląda jego otoczenie.
Jednak nie zmieniało to faktu, że działał mi na nerwy.
***
Na egzamin wbiegłam spóźniona o kilkanaście minut. Wykładowca nie chciał mnie wpuścić na salę, jednak dzięki błaganiom reszty studentów, udało mi się w końcu zająć miejsce koło Jimina.
- Ładnie pachniesz - wyszeptał po tym jak wciągnął powietrze gdy zdyszana usiadłam koło niego. - Zupełnie jakbym siedział obok Yoongiego.
- Pachnę? Raczej śmierdzę fajkami i jego perfumami - wykrzywiłam usta w grymasie wyciągając długopis z torby.
- Nie przesadzaj, z naszej trójki, to on pachnie najlepiej - przełknął ślinę. - Nie skupię się na tym egzaminie, ten zapach działa na mnie pobudzająco - spojrzał z przerażeniem na kartkę, którą miał przed sobą.
Zaciekawiona powąchałam rękaw od koszuli. Tak, to był zapach blondyna. Nigdy w sumie nie zwracałam uwagi na to jakich perfum używał. Musiały być cholernie drogie, bo pachniały cudownie. Chciałabym zatrzymać tą koszulę, Yoongi nigdy nie zbliżał się do mnie tak blisko, żebym mogła aż poczuć jak pachnie. No, pomijając dzisiejsze zdarzenie.
Zaraz, nie. O czym ja myślałam.
Dotknęłam ukradkiem ust, mimo, że był to tylko moment, czułam na swoich wargach gorzki smak kawy, którą tak nałogowo pił blondyn. Pokręciłam głową i skupiłam się na wypełnianiu karty egzaminacyjnej. Jednak myśl o jego ustach co chwila wpadała mi do głowy. Spojrzałam na Jimina, który jak tylko mógł najbardziej, odsunął się ode mnie. Yoongi działał na niego jak narkotyk.
W sumie, nie dziwię mu się. Yoongiego chcieli mieć wszyscy.
Ale on sam chciał tylko jednej osoby.
Jimina.
*Yoongi POV*
Gdy Somin wyszła z pokoju, położyłem się na łóżku i dłonią delikatnie dotknąłem ust. Przez krótki moment poczułem jej miękkie usta na swoich. Można by powiedzieć, swój pierwszy pocałunek z dziewczyną mam za sobą. Miałem już niezliczoną ilość chłopaków, zawsze wydawało mi się, że łatwiej jest ich owinąć wokół palca niż dziewczyny.
Odkąd poznałem Somin, mój pogląd na dziewczyny się zmienił, zacząłem się nią interesować. Często widziałem jak z zazdrością zerka na mnie i to co robiłem z Jiminem. Na początku sądziłem, że jest zazdrosna o chłopaka, znali się tyle lat, a on wiecznie nie był gejem. Wydawać by się mogło, że coś do niego czuje. Jednak z czasem zauważyłem, że jest zazdrosna o mnie i nieudolnie stara się to ukryć. Naprawdę mnie to bawiło, nawet nie dawałem jej jakichkokwiek podstaw do tego, żeby coś do mnie poczuła. Doskonale wiedziała, że kręcą mnie tylko faceci.
Jednak zacząłem się nią interesować. Obserwowałem ją jak jakiś wariat. To jak się rusza, jak mówi, jak chodzi było naprawdę wciągające. I tak jak sądziłem, usta miała cudowne. Czułem, jakbym wygrał jakąś nagrodę, którą podświadomie sobie założyłem.
Wyszedłem ze swojego pokoju i zabrałem się za sprzątanie bałaganu, który zostawił po sobie Jimin. Cholernie wkurwiało mnie to w nim, że był takim bałaganiarzem. Z Somin często spędzaliśmy czas sprzątając mieszkanie, gdy brunet był na zajęciach, a później w pracy. Kochałem go, ale coraz bardziej denerwowało mnie to co robił. Dzisiejsza akcja z gotowaniem była tylko przykładem tego, jak mnie idealnie wkurwić. Cieszyłem się jednak, że szybko wyleciał z mieszkania i mogłem spędzić trochę czasu z dziewczyną.
Czułem, że było mi mało dotyku jej ust
- Czy jeszcze kiedykolwiek uda mi się znowu dotknąć jej ust? - spytałem sam siebie i usiadłem przy biurku.
***
Nie miałem dzisiaj roboty, więc pół dnia spędziłem na sprzątaniu, a drugie pół na wykonywaniu dodatkowych zleceń z Internetu. Nie było tego dużo, ale przynajmniej mogłem wysłać więcej pieniędzy mojej siostrze.
Ciszę w mieszkaniu przerwał donośny trzask drzwi i tupot stóp. Pomasowałem sobie dłonią kark, nawet nie zdążyłem dzisiaj odpocząć.
- Yoooooongi! - usłyszałem po chwili krzyk Jimina spod moich drzwi. - Wróciliśmy!
Przewróciłem oczami, na jego powrót nie czekałem zbytnio. Znowu wejdzie mi do łóżka i będzie żądać, żeby go zabawiać. Nawet gdy nie miałem ochoty, musiałem mu dogadzać. A on? Trudno było go ubłagać o jakąś przyjemność. Było to naprawdę męczące. Więcej przyjemności zadawała mi moją własna ręka, niż mój chłopak.
- Dzięki za posprzątanie i zrobienie prania! - Somin wychyliła głowę zza futryny drzwi do mojego pokoju. - Co chcesz na kolację?
- Mnie! - Jimin wbiegł i rzucił się na moje łóżko. - Po co jeść, jak można się kochać?
- Chim, ale żeby mieć siłę na te wasze igraszki, Yoongi musi coś zjeść - warknęła Somin. - I lepiej załatwcie to szybko, bo bym chciała spać normalnie, a nie słyszeć jęki z drugiego pokoju.
- Zazdrościsz nam po prostu - zaśmiał się Jimin nadymając usta. - Znajdź sobie faceta, to my będziemy ci mówić żebyś była cicho. A z tego co wiem, lubisz krzyczeć w nocy.
- Jimin - wtrąciłem. - Ona jest lesbijką. Na facetów nie licz - spojrzałem na Somin. Stała czerwona wręcz ze złości i jakby mogła, zabiłaby mnie wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niej.
- No co ty gadasz? - brunet aż usiadł na łóżku. - Somin i dziewczyna? A co z Haneul? Albo z Gongwee? Oni to dopiero sprawiali, że nasza malutka Somin krzyczała w niebo głosy - rozmarzył się Jimin. Zerknąłem na Somin, wspominanie o jej przeszłości i chłopakach z którymi się związywała nie było dobrym pomysłem. Każdy z tych facetów sprawiał, że oprócz krzyczenia w łóżku, płakała w nim jak małe dziecko.
- Yoongi, weź mu rozwal odbyt - rzuciła ze złością dziewczyna i poszła do swojego pokoju. Usłyszeliśmy tylko trzaśnięcie drzwiami.
- To żeś pojechał - pokręciłem głową wstając z fotela. Zacząłem zbierać papiery, które zebrały mi się na biurku.
- Ale przecież to prawda! - oburzył się brunet.
- Zapomniałeś chyba, że ci dwaj zrobili z jej życia jedno wielkie gówno - pomasowałem przez moment skronie. Chłopak potrafił każdemu dopiec, najczęściej trafiało to na Somin. Żeby jeszcze udało się go uspokoić. Ludzie mówili, że to ja byłem chamem, ale nie wiedzieli co czasem potrafił Jimin. Były sytuacje kiedy aż nie poznawałem tego kim był. Chłopak jakby nigdy nic wzruszył ramionami.
- Oj, powinna o tym zapomnieć, a nie żyć przeszłością - Jimin rozwalił się na łóżku. - Kto rozpamiętuje coś, co działo się rok i dwa lata temu.
- Ludzie, którzy nienawidzą jak ktoś bawi się ich uczuciami łatwo o takich rzeczach nie zapominają - powiedziałem cicho, praktycznie pod nosem.
- Gadanie. To jak, idziemy się myć? - rzucił we mnie swoją koszulką i skierował się do wyjścia z pokoju.
- Tak, tak. Już idę.
To był kolejny raz kiedy potrzebował mnie do tego, abym zaspokoił jego potrzeby. Westchnąłem i podążyłem za nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro