Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺EPILOG🌺

JOSH

Rodzicę wracają za godzinę, a my wszyscy jak na szpilkach siedzieliśmy w domu rodziców. Siedziałem sam przerażony patrząc na drzwi łazienki w których zniknął Felix z testem ciążowym. Nie chcę umierać w tak młodym wieku. Patrzyłem w ziemię wyginając sobie palce.

-Zaraz je połamiesz.- Leo westchnął siedząc obok mnie, a dokładniej na kolanach Simona i patrzył na mnie uważnie. 

-Stresuję się, odpuść, bo jak ten mały awanturnik jest w ciąży to ja sam zrobię mu nagrobek.- Isaak zaśmiał się a Gideon przechodzący obok walnął mu z łokcia w żebra. 

-To nie jest śmieszne.- fuknąłem widząc rozbawione wyrazy innych, tylko Olivier nad czymś głęboko myślał i zastanawiał się.

Zrobiliśmy wszystko co trzeba było...posprzątaliśmy domy na górze, te tutaj też ogarnęliśmy. Ustaliliśmy o czym mówimy i o czym nie, bo jak by nasi rodzice dowiedzieli się o wszystkim co się stało sami by nas wyrżnęli w pień. Pamiętam jak Scott mówił mi że mam być odpowiedzialny i pilnować reszty, a wyszło na to że sam wpadłem w niezłe gówno, a tylko Dennis wyglądał na ogarniętego. 

Felix siedzi tam już jebane 10 minut i chyba się tam zabarykadował, albo zwiał przez małe okno. Moje myśli ciągle krążyły w jednym temacie. Jest czy nie jest w ciąży. To mnie dobija. Jak jest to...będzie ciężko, ale na pewno sobie poradzimy nie jesteśmy sami. Jednak jak nie jest to wielki kamień spadnie mi z serca bo istnieje możliwość że to może być nie moje dziecko czego najbardziej się boje. Jak nie jest moje to nie ja jestem w najgorszej pozycji tylko niebieskowłosy bo nie wiem jak by to zniósł. Jestem w cholerę przerażony . 

Poderwałem się na równe nogi kiedy drzwi do ubikacji się otworzył i wstrzymałem oddech jak inni, widząc zapłakaną twarz omegi. Szybko się przy nim znalazłem i przytuliłem do siebie mocno. Felix zacisnął dłonie na mojej koszulce.

-Poradzimy sobie obiecuję.- szepnąłem mu do ucha. 

-Ty kretynie...- powiedział i odsunął się ode mnie.- Nie jestem w ciąży. Płaczę bo wiesz jak mi lżej?- wytrzeszczyłem oczy i objąłem go mocniej kręcąc się z nim w ramionach wokół.- Też się cieszę. 

-Boże...- Gideon złapał się za serce razem z Leo.- Nie że coś, ale to wspaniała wiadomość!

-Wiem!- pisnął i uśmiechnął się chłopak w moich ramionach. 

Atmosfera między nami natychmiast się rozluźniła i usiadłem za kanapie nadal mocno go przytulając. Zaczęliśmy na nowo omawiać co zostaje między nami i to co mamy wcisnąć rodzicom, a Olivier w pewnej chwili wyszedł do łazienki i zamknął się w niej na chyba 20 minut przez co Dave dostał zawału, ale nawet jak chciał już do niego iść to drzwi do domu otworzyły się z hukiem.

-Nic nie spaliliście!- usłyszałem radosny krzyk wujka Thomasa, a po chwili nasi rodzice byli obok nas i nas obejmowali. Oczywiście że zaczęli dopytywać, ale każdy wiedział co ma móić i leciało jak w bajce. 

-A gdzie Olivier?- zapytał zmartwiony Dylan po chwili kiedy już nas obejrzeli z każdej strony.

-W toalecie.- Simon odparł i objął Leo, zaczęliśmy teraz cięższy temat i sam objąłem Felixa, widząc zmarszczone brwi cioci cofnąłem się na bezpieczną odległość. 

Obeszło się bez krzyków, ale największym szokiem był i tak związek Gideona i Isaaca przez co omało  Theo nie zemdlał i zaczął przepraszać że nic nie mówił i tulić ich wręcz zapłakany. Ojcowie patrzeli to na mnie to na Leo i Jacka uważnie. Nie sądzę że mają aż tak dobre wykrywacze kłamstw żeby wiedzieli co i jak się wydarzyło. No mam taką nadzieję. Wszystko szło pięknie. My na luzie i nawet Diego stał się odważniejszy, kiedy Derek wręcz zabijał wzrokiem Jacka, kiedy jego ręka znalazła się na jego biodrze i pogładziła, ale i tak czuję się pod gorszą presją, bo boje się przytulić Felixa przy cioci, bo jak by wyczuwała moje myśli. Na szczęście Connor  jest w pobliżu i mnie nie zatłucze za chwile. 

Jednak oczywiście że jak jest świetnie to nagle bum i się spieprzyło,

-Jestem w ciąży!- Olivier wyszedł z łazienki z głośnym krzykiem, trzymając w trzęsących się dłoniach test,  a jak spojrzał na nas wypadł mu on z ręki.- W simsach!- krzyknął blednąc, a Dave to wyglądał jak ściana i jak by ducha wyzionął. 

Simon i Dylan zesztywnieli i wpatrywali się w omegę w szoku, a w ich oczach jak na zawołanie zapłonął ogień wściekłości. Zacisnąłem usta w wąską kreskę i odsunęliśmy się wszyscy na bok obserwując przedstawienie. 

-Że co?- Thomas podszedł do niego zaskoczony i podniósł test, kiedy Olivier nie wykonał żadnego ruchu, zapewne bojąc się że jak się poruszy to jego brat i ojciec wręcz na niego skoczą, a z ich minami to możliwe. Thomas potarł czoło.- Który? 

Omega zerknął na Dava, a Simon zacisnął pięści. Wszystko później działo się tak szybko, że ledwo co to mój mózg zapisał. Olivier zaczął płakać, a jego alfa chciał do niego podejść, ale zamiast tego spierdolił, bo Simon warknął i wybiegli z domu, a oczywiście jak to nasi rodzice to Dylan i Brett spojrzeli po sobie zrezygnowani później wybiegli z domu, bo coś nieźle pierdolnęło na dworze, ale Leo im towarzyszył przerażony. 

-Nie płacz.- Liam również podszedł do omegi.

-Nie zabijcie się tam!- Jay krzyknął i też wybiegł razem z Jacksonem.

-Co za gamonie.- Gideon westchnął razem ze swoim ojcem.

-A-ale D-dave...o-on...- zaczął się jąkać.- Simon spierdalaj kurwa od niego! On ma żyć kurwiu!_ krzyknął jak wziął większy wdech i też wybiegł z domu. Liam i Thomas wybiegli za nim. Felix zaczął się chichrać pod nosem rozbawiony.

-Ty się nie śmiej bo masz szlaban.- Alex wywróciła oczami i kazała Connorowi ciągnąc ich walizki.

-Co? Ale mamo..!- krzyknął omega wychodząc za nią i również wyszedł. 

-Czyli jednak w cholerę dużo nas ominęło kłamcy.- Max zmarszczył brwi i spojrzał na pozostałych.

-No w cholerę.-- Diego wywrócił oczami, a Derek wytrzeszczył oczy z szerokim uśmiechem, ale posłał po chwili wrogie spojrzenie Jackowi, który był równie zaskoczony co reszta. 

- Nie wiem jak wy idę spać.- Scott machnął na nas ręką.

-Pomóź mi z nimi!- ojciec krzyknął za nim.

-Spierdalaj, twoje dzieci są na dole, a ja mam kurwa jeszcze jedno w sobie więc zamknij pysk i daj mi spać!- warknął 

Max zamrugał kilkukrotnie i pobladł tak jak Dave chwilę temu. Zaraz....jakie kurwa dziecko!

-Nie tylko my mamy przesrane...- Jack spojrzał na mnie, a razem spojrzeliśmy na ojca.

-Taka z nas powalona rodzina.- ciocia Lydia która stała jak na razie cicho odezwała się.- Ważne że trzymamy się razem i już dobrze. Jesteśmy po prostu wyjątkowi.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Ja pierdziuuuuu..... ludki moje kochane oto koniec drugiej części. 

DZIĘKUJE TYM KTÓRY KOMENTOWALI ZAWZIĘCIE I MOTYWOWALI MNIE I OCZYWIŚCIE TYM KTÓRZY DAWALI GWIAZDKI I CZYTALI TO OGÓLNIE. 

Mam nadzieję że wam się to spodoba i że niezły szok chociaż troszeczkę odczuliście kiedy przeczytaliście " Epilog" 

Za wafla nie umiem się żegnać...ale możecie być pewni że na pewno pojawią się tutaj jakieś 2 lub 3 dodatki może 18+, ale oczywiście pod to podchodzą komy i gwiazdki. 

KOCHAM WAS NAPRAWDĘ MOCNO. 

I przyrzekam że na pewno nie długo pojawi się nowa książka i mam nadzieję że wpadnie wam do gustu. 

DO ZOBACZENIA KOCHANI 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro