Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺7🌺

OLIVIER

Dawno się tak nie stresowałem. Tydzień po maratonie dziennym minął jak z bicza, a atmosfera stała się dziwna, no nie dosłownie dziwna, ale napięta.

Gideon całymi dniami siedzi u mnie, co wszystkich nas dziwni, a w domu w ogóle nie bywa. Leo stał się istną przytulanką. Tylko się do każdego i żąda atencji, co Jackowi i Joshowi nie za bardzo się podoba, a wręcz pilnują go bardziej niż zwykle. Felix jest dziwnie podekscytowany i chodzi z głową w chmurach. Dennis pomagał w czymś rodzicom, Dave jak zwykle czytał książki całymi dniami i siedział i siebie w domu, a teraz co mnie najbardziej wkurza. Simon. On znalazł nowy wymiar bycia wrednym. Nawet nie wiem o co mu chodzi!

Aktualnie nasi rodzice zebrali nas w domu alfy stada. Czyli wujka Maxa, co mnie zawsze dziwi bo tu to wujek Scott ma więcej władzy.

- Zacznijmy od tego że....- i biadolebie wujka Bretta o bycia grzecznym się zaczęło. Rozejrzałem się po reszcie i zmarszczyłem lekko brwi. Co jak co, ale dlaczego Isaac jest nieźle wkurwiony, nie zdarza się to często, tak jak niezazrdosny Jack. Normalnie nowe zjawisko. - Dlatego was o to proszę.

- Dobra jak już skończyłeś gadać teraz ja.- wujek Derek odezwał się i zmierzył nas spojrzeniem.- Słuchać mnie bachory bo nie będę się powtarzać.- zachichotałem się pod nosem, a Simon spojrzał na mnie jak na kretyna.- Do stada dojdzie ktoś nowy.- Omega i ma na imię Diego. Jest w waszym wieku i mam nadzieję że będziecie dla niego mili.

- Co?!- huknęliśmy wszyscy jednocześnie.

- Ale jak to? Kto to i dlaczego teraz?- zaczął wypytywać przejęty Leo.

- To nasz adoptowany syn.- powiedział wujek Jackson, a ja wytrzeszczyłem oczy.

- I jest jeszcze jedna kwestia.- powiedział wujek Thomas.- Jutro wyjeżdżamy na miesiąc. Wszyscy, ale bez was. Dla świętego spokoju.

I wtedy wybuchło zamieszanie. I to wielkie. Wszystkie alfy nawet Dave zaczęli protestować i się kłócić z  naszymi rodzicami.

- Dobra dość!- krzyknął wujek Scott tak głośno, że zapadła cisza.- Możecie być chodź raz cicho?! Już mnie głowa boli.- złapał się za uszy i westchnął ciężko, a wujek Max zmarszczył brwi.

- Ohoh.- zaśmiała się ciocia Alex.- Ciąża?

Max zakrztusił się ślina, a trojaczki wręcz zesztywniały, a Leo obudził się że świecącymi oczami.

- Ja chcę siostrzyczkę.- krzyknął uradowany, a jego bracia jękneli.- Albo nie, chcę córeczkę.

- Nie ma mowy!- krzyknęli natychmiast jego bracia i wujek Max, Leo wywrócił oczami na nadął policzki.

- Mam 19 lat! Mogę!- huknął zły.

- Po moim trupie.- oddychał Jack i przytulił go mocno.

- I to dobre podejście.- poparł go ich ojciec, a Josh pokiwał szybko głową.

Dobrała się trójka wielka!

- Nie jestem w ciąży.- warknął Scott.- Prędzej już Liam jest.- fuknął, a wujek zaczerwienił się i zabił wzrokiem alfę.-  Ups?

- Co?- wujek Brett powiedział i uśmiechnął się szeroko.

- Tato?- Dave lekko się podniósł do siadu.

- Niespodzianka?- powiedział zestresowany, a wujek wziął go w ręce i się zakręcił.

- Jak ja się cieszę.- powiedział uradowany, a ja mimo woli się uśmiechnąłem. To takie słodkie!

- Dobra a wracając.- tata Dylan mruknął.- Diego przyjedzie jutro rano, a my w tedy wyjeżdżamy po południu.

- Czyli chcecie nas tu zostawić samych?- Felix się dopytał a dorośli skinęli głowami.-Ekstra...- wszyscy spojrzeli na niego dziwnie.- To znaczy... O nie.

- I będziecie go pilnować.- dodała natychmiast ciocia Alex, na co niebieskowłosy jęknął.- Tak jak Gideona, Oliviera i Leo.

- Co?!- pisnąłem razem z resztą.

- Jak to oni mają nas pilnować, przecież sami o siebie nie umią zadbać!

- Hej!- oburzyły się Jack.- Jako iż jestem najstarszy to...

- Josh dowodzi.- powiedział wujek Scott, a ciemnowłosy otworzył szerzej usta.- Sorki synek, ale on jest bardziej....

- Mniej wybuchowy, łagodniejszy, mądrzejszy, logicznej myśli...- wtrącił się Leo i zaczął wymieniać na palcach na co jego brat zaczął go łaskotać.- Dobra przepraszam!- zaśmiał się.

- Dobra już wszystko wiecie?- zapytał wujek Jay, który przeglądał coś na telefonie.

- Jedziecie sobie na miesiąc, zostawiając nas pod opieką Josha i dochodzi nowy, tak? Tak to świetnie.- Felix wstał.- To pa!

- Siadaj.- powiedział jego tata, a ten usiadł naburmuszony.- I macie być grzeczni.

- Zawsze jesteśmy grzeczni!- powiedziałem.- No dobra w dużej ilości jesteśmy grzeczni.- spojrzeli na mnie.- To wszystko wina Leo i Felixa oni mają na nas zły wpływ!

- Co od razu na mnie!- ciemnowłosa omega się podniósł.- Sam chciałeś ostatnio ska...sialalala. Ładna dziś pogoda nie?

- Nie draże bo się przeraże.- powiedział wujek Max.- O i jeszcze jedna sprawa. Jak któryś dostanie gorączki lub rui..

- Wujkkuuuuuu...- jękneli wszyscy, a Leo wywrócił oczami

- Dennis masz klucze od domków na górze.- powiedział i rzucił do bety dana rzecz.- Teraz to wszystko, możecie iść spać.

- Jest dopiero 19.- mruknąłem pod nosem i wstałem markotnie.- Simonnn zanieś mnie do domu!

- Bozia nóżek nie dała?- zapytał i spojrzał na mnie rozbawiony.

- Dała ale twoje są szybsze.- wskoczyłem mu na plecy.- Wio koniku!

- Ja też tak chcę!- Leo wskoczył na Jacka.- Do pokoju!

- I niby my ich wychowaliśmy?- zapytała się załamana ciocia Lydia.

- Dylan też tak chcę!- krzyknął tata, a ja uśmiechnąłem się szeroko.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Macie rację! Kocham was i to wy mnie motywójecie do pisana, więc to dzięki wam to robię ❤️

Jak tu będzie 100 kom. To będzie wasz wybór!!💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro