Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺59🌺

OLIVIER

-Oj!- pisnąłem przecierając oczy i patrząc na scenę przede mną.- Nie chcę przeszkadzać ja tylko po wodę.- powiedziałem zmieszany i szybko podszedłem do szafki.

-T-to nie tak!- Diego pisnął i odskoczył do Chada natychmiast. Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową na boki widząc jak rudowłosy lekko zrobił niezadowoloną minę z tego jak chłopak się od niego odsunął. Ma wzięcie.

-Ale może być tak.- mruknął i położył rękę na jego tali, na co omega podskoczył. Zacisnąłem usta w wąską kreskę, widząc jak się do niego bardziej przybliża.

-Ej, ej laluś...- powiedziałem i złapałem Diego za rękę ciągnąc do siebie.- Nie zapędzaj się okej?

-Nic przecież nie robię.- wzruszył ramionami, a jak chciałem wyjść z przyjacielem zagrodził nam drogę i oblizał się lekko. Zmarszczyłem brwi na to. Co jest? O co mu chodzi?- A co powiecie że pójdziemy sobie na górę w trójkę, będzie wam przyjemnie. Obiecuję to.- uśmiechnął się sprośnie a ja przełknąłem ślinę cicho.

-Nie.- powiedziałem twardo.- Nie znam cię, mam chłopaka, a po za tym jesteś w naszym domu, więc się ogarnij.- syknąłem, ale cofnąłem się do tyłu jak on się przybliżył. Schowałem za plecami Diego, który wyglądał na przerażonego i lekko drgał. Czy każdy człowiek jest tak walnięty na głowę? -Odpierdol się.

-Ty jesteś zadziorny lubię takich.- wytrzeszczyłem oczy jak znalazł się przede mną i złapał za policzek. Dyskretnie odkręciłem wodę.- Jak nie po dobroci to mogę zająć się wami teraz, co wy na to? Będziecie cichutko, a drzwi jakoś zastawimy.

-Pojebało cię do reszty.- zrzuciłem jego dłoń i ochlapałem wodą.Może ochłonie.

Chory jest na łeb kurwa! Co za ludzi Akio przyprowadza do nas! Napaleńców i gwałcicieli, a dopiero Josh pozbył się jednego. Przeszły mnie lekkie dreszcze przerażenia, kiedy jego oczy zabłysły gniewem, a później poczułem ból na policzku. Przez mocne uderzenie upadłem na ziemię i złapałem się za bolące miejsce. Diego pisnął przerażony i uklęknął obok mnie i objął cofajać się do tyłu. Nie ruszyłem się zszokowany. Mój wilk skulił się mocno i cicho mruczała w obronie.

-Zaraz cię nauczę pokory...- uśmiechnął się dumnie i spojrzał na nas z góry z chamskim uśmiechem.

-Chłopaki!-krzyknął głośno Diego, a Chad zrobił wkurwioną minę znowu się zamachnął. Zamknałem oczy i zasłoniłem bardziej drugą omegę. Jest za delikatny na to. Nie chcę żeby coś mu się stało. I ponownie poczułem pieczenie na policzku i to tym samym. Boli. Moje oczy się zaszkliły, kiedy drzwi kuchni otworzył się mocno, a w niech stanął zdezorientowany Dave .

- Czemu krzycz...?- urwał i przez sekundę jego oczy błysły czerwienią. Błyskawicznie znalazł się obok nas. Złapał mnie za twarz i spojrzał na miejsce uderzenia, które jest czerwone zapewne po czym wasł, a jego aura była tak silna i mono odczuwalna że Diego pociągnął mnie jeszcze trochę do tyłu, wystraszony.- Jak śmiałeś go tkną?- zapytał cicho, a sekundę później rudowłosy leżał na ziemi trzymając się za krwawiący nos, a do pomieszczenia wszeszła reszta. Gdybym nie był przerażony to zapewne bym się śmiał z tego komicznego wejścia smoków. Szybko zmierzyli wszystko wzrokiem, a do nas podbiegł Leo z Gideon. Podnieśli nas, a ja nadal obserwowałem toco robi mój alfa, trzymając się za pulsujący policzek.

- Powinnem cię teraz zabić!-Dave podniósł go w górę za koszulkę i przyparł do ściany mocno.

-Wyluzuj koleś, to przecież zwykłe dziwki.- powiedział, a ja zadrżałam jak zerknął w naszą stronę.- Do pieprz...- nie dokończył, bo mój alfa zamachnął się i ponownie mu pierdolną mocno w nos.

-Wypierdalaj stąd!- Jack złapał go za ramię i wyrzucił z kuchni, a alfy poszły tam. Oczywiście ja też, a za mną reszta niepewnie wychylając się zza framugi, obserwując to jak Chad się szarpię i ponownie dostaje ale w brzuch od Simona. Mój braciszek!- Mogę go zajebać i zakopać gdzieś? Albo rzucić na pożarcie wilkom?

- Japierdole! O co wam chodzi?! Zabawić się nie można!?- Chad wstał i złapał się za boki.

-Ty...- Fumio zaczął, ale do salonu ze schodów zszedł Felix. Przecierał oczy i wyglądał na wkurwionego.

-Ja pierdole! Tu się śpi chuje jebane!Nawet przez dźwiękoszczelne ściany było was kurwa słychać - warknął i zmierzył wszystkich spojrzeniem.- Coś mnie ominęło, co?

-On uderzył Oliviera i chciał ich zgwałcić.- powiedział Jack z sykiem wściekłości.

-Dramatyzujecie. Nawet ich jeszcze nie tknąłem.- prychnął w swojej obronie, a ja zacisnąłem oczy. Zrobił by to?

Felix zmarszczył brwi i podszedł do rudowłosego powoli z uśmiechem.... już mnie boli. Złapał go za policzki i jednym sprawnym ruchem nogi wbił kolano w jego kroczę. Chad zgiął się i upadł na kolana łapiąc za zranione miejsce.

-Wypierdolcie go.- powiedział jedynie i ruszył na górę.- A teraz mordy w kubeł! Dobranoc!

Fumio szybko wyjebał go za drzwi, a Akio wyrzucił jego plecak prosto na jego twarz. Zatrzasnął drzwi, a Dave podszedł do mnie. Pogładził mój policzek i pocałował go.

-Moje kochanie...przepraszam że mnie nie było.- szepnął i mnie przytulił. Wtuliłem się w niego mocno i zamknąłem oczy. Teraz czuję jedynie bezpieczeństwo.

-Mogę wam dać nożyki.- Gideon mruknął i wtulił się w Isaaca, który siedział i obserwował sytułację zaskoczony.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro