Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺57🌺

JOSH

-Ale kotek...!- krzyknąłem przed drzwi. 

-Spierdalaj ty myślący jedynie chuje frajerze!- odkrzyknął niebieskowłosy na co cicho westchnąłem i spojrzałem na resztę.

-Co wy robicie?- zdziwiłem się widząc chłopaków trzymających Simona i Jacka, a po chwili Leo i Giedeon przybiegli, rozpychając ich na boki, przez co wylądowali na ścianach. 

-Co z nim?- zapytali jednocześnie. 

-Zważając na o że się na mnie drze i wyrzucił mnie z pokoju i dostałem policzka jest okej.- mruknąłem niezadowolony na to.

Uśmiechnąłem się pod nosem lekko po chwili. Jak otworzył oczka to był zdezorientowany i pierw widziałem strach, ale później ten błysk który zawsze im towarzyszył. Boje się że będzie nadal ciężko, ale po tym jak mnie pocałował, spoliczkował po chwili i zaczął się na mnie drzeć, będzie dobrze. Mam taką nadzieję.

Omegi minęły mnie i weszły do pokoju, zamykając mi drzwi przed nosem. Wywróciłem na to oczami i spojrzałem na alfy. 

-A wam co?-prychnąłem pod nosem. 

-No bo on sobie ze mnie chyba kpi.- Jack warknął, wskazując na Simona.- Przystawia się do Leo.

Zmarszczyłem brwi. Obiecałem sobie, że będę pilnował Leo przed alfami i to zawsze, ale jego znam od dziecka i wiem, że nasz braciszek jest przy nim bezpieczny. Nie jest porywczy, ani napalony. Jednak to może mieć głębsze dno. Jack zawsze był o niego zazdrosny i zaborczy od dziecka, ja z reszta też, ale tu już nie chodzi o to, bo moi bracia spędzili najintymniejsze zbliżenie co mnie trochę szokuję. Może to minie, a jak nie to będę musiał z nimi pogadać i to na poważnie, bo coś złego z tego wyniknie.

-Nie mów mi że też stawiasz stronę tego osła.- Simon prychnął, a Jack cicho warknął zły.

-Nie stawiam niczyjej strony, oboje macie rację, ale ochłońcie, ty masz za duże zapędy.- wskazałem na brata- A ty wiesz jaki jest i jeszcze go drażnisz.-oboje westchnęli i skinęli głowami. I tak wiem, że nic nie zrozumieli. 

-Już się nie biją?-Akio wychylił głowę z pokoju.- To świetnie, do Felixa później pójdę bo zaraz przyjeżdża mój kolega do projektu z biolki. Nie macie nic przeciwko? To świetnie.

Zmarszczyłem brwi, a z pokoju wyszedł Diego i Hiroki. Poszli za białowłosym na dół. Nic się nie pytał, czy mam już sklerozę? Słyszałem jak reszta idzie na dół i idealnie w momencie jak do drzwi zadzwonił dzwonek. Jak on tu trafił ja się pytam? A może to znowu kurier do cioci Alex o którym nas nie poinformowała? Moje przypuszczenie się rozwiał, kiedy w progu zobaczyłem nastolatka o niebywale rudych włosach, wręcz czerwonych i piwnych oczach. Miał budowę jak porządny alfa, ale po tym, że nie wyczułem nic, to zwykły człowiek. Chociaż tyle z głowy. 

-Witam księcia od boleści.- przywitał się z uśmiechem.- Dzień dobry- mruknął patrząc na nas, a jego wzrok na chwilę zatrzymał się na boku. Zerknąłem tak. Diego i Hiroki? Nawet on musi zaczynać do naszych omeg?

-Hej Chad.- powiedział chłopak i zamknął za nim drzwi.- Chodź im szybciej tym lepiej.- westchnął.

-A nie zapoznasz mnie?- powiedział smutno, a omega westchnął ciężko i wszystkich nas przedstawił, a tylko ten cały Chad podszedł do Diego z uśmiechem i podał mu dłoń.- Miło mi poznać. 

-J-ja um.... w-wzajemnie?- powiedział niepewnie na co uśmiech rudowłosego się powiększył. - D-diego.

-Dla księżniczki może być książę.- puścił mu oczka na co chłopak spłonął rumieńcem i uśmiechnął zakłopotany. Zaśmiałem się w duchu, widząc aurę Jacka, Emitował czarną magią i próźnią, a Dave odsunął się od niego....właśnie a gdzie Olivier? 

-Nie podrywaj mi przyjaciół tłumoku.- Akio złapał go za nadgarstek i pociągnął na górę.- Wracamy za cztery godziny!- krzyknął ze schodów, a ja wywróciłem oczami na to, jak Chad się jeszcze ogląda. Diego ma adoratora widzę. 

Spojrzałem na omegę, który patrzył na swoją dłoń z uśmiechem, a Hiroki szturchnął go ramieniem z zadziornym uśmiechem. 

-Ktoś na kogoś już leci.- powiedział rozbawiony, a Diego zaczerwienił się po same uszy i naprostował jak struna, patrząc w ziemię. 

-Nie było mnie ledwo 5 minut i już jest jakieś ciacho. No wiecie co.- Olivier zszedł po schodach.- Trzebyło mnie zawołać do obczajania.

-Co proszę?- Dave założył ręce na piersi, a omega znalazł się natychmiast blisko niego i cmoknął w policzek. 

-Jesteś najprzystojniejszy.- mruknął i wtulił się w jego bok.- A tak na serio kto to był? 

-Jakieś rudy przyjeb.- Jack syknął zły, na co podniosłem brew do góry, wcale, a wcale nie spodziawałem się takiej reakcji od niego. No kto by pomyślał. 

-A siedz cicho okej?- Siomon prychnął.- Patrz jak Dieguś się rumieni słodko. - alfa prychnął. -O na niego też jesteś chorobliwie zazdrosny?-dodał pod nosem.

-Coś tak biadolisz?- warknął do niego brat. 

Świetnie się zapowiada. Jackowi odwala, ja dostałem po mordzie. Niech jeszcze coś się dosypie i będzie pozamiatane. Po chwili trochę jak się uspokoiło włączyliśmy jakiś film, a ja ciągle w głowie miałem moje małe niebieskie pyskate i groźne słoneczko. Co jak coś mu się teraz dzieje,a mnie przy nim nie ma? 

Jednak odetchnąłem z ulgą słysząc kroki na schodach i czując czwórkę zagubionych. Dennis usiadł sobie obok Diego, a on położył mu głowę na kolanach, Gideon wparował na Isaaca, a Leo usiadł przy nogach Siomna i Jacka. Feliś za to stanął na przeciw mnie z nietęgą miną. 

-Jestem w ciąży.- powiedział za nim zdołałem się odezwać. 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro