Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺5🌺

LEO

Było mi tak cieplusiu  i wygodnie. Chcę mieć już taką poduszkę, ale moment... Otworzyłem lekko oczy i spojrzałem na czym śpię. Moje policzki zapiekły i spojrzałem w górę. Jack. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem i zmierzwił moje włosy. Usiadłem i przetarłem oczy. 

-A co to za rumieńce?- zapytał zadziornie a ja mruknąłem pod nosem i walnąłem go ramię.- Z rana mnie już bijesz? 

-Cichaj.- szepnąłem i ponownie się na nim położyłem. Jest taki ciepły. Przymknąłem oczy zadowlony. 

-Te nie ma już spania.- mruknął i poklepał mnie po głowie, a ja jęknąłem i mocniej go objąłem kiedy chciał wstać.- Jest już 9 i trzeba wstawać mały. 

-Nie spałem do 2.- mruknąłem i spojrzałem na niego.- Nie jesteś już zły?- zapytałem cicho i spojrzałem na niego z niepewnością. 

-Nie jesteł Leoś.- powiedział i uśmiechnął się lekko, a ja przymknąłem oczy i uśmiechnąłem się lekko.

-Jack.- do pokoju wszedł Josh, przez co musiałem otworzyć oczy ponownie. Spojrzałem na drugiego brata, który uśmiechnął się zadowolony z takiego obrotu spraw i zmierzwił mi włosy. Co oni do niech mają!- Już spokój? 

-Tak.- powiedział drugi i usiadł przez co padłem na jego uda i nadąłem policzki i przytuliłem się do jego brzucha. Ciepło.- Te przylepo...- szturchnął mnie, a ja mruknąłem coś i jedną ręką zakryłem sobie głowę. 

Oboje się wybuchli śmiechem. I jak to się skończyło? Oczywiście tym że po chwili siedziałem w kuchni, a Josh robił jedzenie. Siedziałem sobie na Jacku i go tuliłem, dlaczego on jest taki ciepły? Po śniadaniu, oczywiście na który nie było rodziców, bo po co. Trochę pokłóciłem się z Jackiem, ale i tak stawiłem na swoim i idziemy do Gideona, bo pisał mi że chcę pogadać i to coś ważnego, oczywiście natychmiast to wykorzystałem na ucieczkę z czterech ścian. Kiedy byliśmy pod domem otworzył nam Felix. 

-Trojaczki w progach!-krzyknął głośno i zawrócił, a ja wywróciłem oczami na jego słowa. Bezpośredni to jest zawsze. 

Wparowałem do mieszkania z uśmiechem i wskoczyłem na pierwszą osobę którą zobaczyłem. Alfa złapał mnie pod udami i przytrzymał. 

-O hej Dave.- powiedziałem, a on posłał mi uśmiech. 

-Hola..- zawoał Josh, a Jack ściągnął mnie na ziemię.- Łapy przy sobie.- powiedział do blondyna, a on podniósł ręce w geście obrony.

- Obrona na wysokim poziome.- zaśmiał się Olivier, a ja nadąłem policzki i spojrzałem na braci niezadowlony. 

-A ty nie byłeś chory?-zapytał Jack omegi. 

-Mój bracieszek mi pomógł i Dennis dał niedobry syrop.- skrzywił się, siedząc na fotelu. 

-Co to za zebranie?- zapytałem i żeby wkurzyć te matołki, usiadłem bokiem na kolanach Deva, który podniósł ręce w geście poddania się. 

Czuję się jak kretyn! Nie dość że nie miałem jeszcze pierwszej gorączki, co martwi moich dorosłych, to moi barciszkowie uważają, że alfa mi nie potrzeba, a to nie prawda. Chcę takiej innej miłości i w końcu przeżyć swój pierwszy pocałunek i będę traktowany ponad innych, przytulany i będę słyszeć miłe i sproście słówka, ale jak bym pocałował teraz blondyma to oni by go chyba rozszarpali, nawet teraz Jack wygląda jak by chciał zabić swojego najlepszego przyjaciela. 

- Uhu ring!- Felix zaśmiał się i zaczął pisać z kimś zawzięcie na telefonie. 

-Pomyślałem że zrobimy sobie maraton filmowy, czy coś. - Gideon wzruszył ramionami i spojrzał na moje zachowanie rozbawiony, a ja wtuliłem się w ciepłą alfę. Jeju... dlaczego mi tak zimno? 

- Czyli jak oni skończą się kłócić, to oglądamy?- zapytał Simon siedzący na drugim fotelu, o który opierał się Isaac. 

-Ja się nie kłócę.- powiedział Josh i usiadł na kanapie kawałek od nas, za to Jack wparował w tę przestrzeń i spojrzał na alfę, który niepewnie i ostrożnie położył dłonie na moich biodrach. 

-Ja mogę się bić.- powiedział natychmiast mój drugi brat i jednym ruchem przytulił mnie do siebie i wciągnął na swoje kolana.- Nie tykać.- mruknął i objął mnie mocno. Zachichrałem w jego klatkę pieriową i spojrzałem na lekko przestraszonego blondyna.

-Jak już mamy scenę zazdrości za sobą...- zaczął Gideon z uśmiechem. No tak. Przyzwyczajenie. Chłopaki zawsze są tak zaborczy i mnie pilnują, że nawet przyjaciele nie mogą mnie przytulać, co się tyczy głónie alf, ale czasami nawet do Dennisa nie mogę podejść, bo albo jeden, albo drugi wiracha ma problem.- To zaczniemy od klasyku. " To" 

Wparował obok Deva i wziął pilota, a Isaac pokiwał głową na boki i zasłonił rolety usadawiając sobie swojego brata też sobie na kolanach, który lekko się spiął, a po chwili zaczął coś szperać. 

-Czyli maraton filmowy, który powinien być w nocy mamy o 10.- podsumował beta. 

-Tak, bo rodzice nasi kochani, wolą coś spiskować między sobą.- odrzekł Olivier i oparł się wygodnie na fotelu. 

-Coś knują i to jest wiadome.- mruknął Felix i zagryzł wargę odpisując zawzięcie zadowolony najwidoczniej.-Czuję jak się patrzycie tłumoki...

-Bo się do telefonu ślinisz.- zakpił Jack, na co walnąłem go w ramię, a on za to uszczypnął mnie w biodro, na co pisnąłem zaskoczony. 

-Nie ślinię się do telefonu! -odkrzyknął  natychmiast i zaczerwienił się.

-Jasne, a Gideon jest grzeczny.- prychnął Isaac, a jego brat zmarszczył brwi i spojrzał na niego.- No co? Ty jesteś nieznośny. 

-Matoł niedorobiony.- fuknął na niego oburzony, a ja zaśmiałem się cicho. 

Tak jest zawsze na każdym naszym spotkaniu. Dave jest cicho i tylko słucha. Gideon i Isaac się przekomarzają. Dennis co chwila wtrąca jakieś swoje uwagi, natomiast Felix piszę z kimś i nigdy nie chcę powiedzieć z kim! On jest taki niesprawiedliwy! Oliver i Simon śmieją się z nas, a ja co robie? Albo z siebie kretyna, albo ląduję na kolanach jednego albo drugiego braciszka. Nie że mi to przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam jak poświęcają mi czas, a najlepiej oboje jednocześnie, a teraz to i się podoba bo zaraz zasnę. 

Spojrzałem jeszcze na Josha który zmierzwił mi ZNOWU włosy i spojrzał na ekran gdzie leciał film, co uczyniłem i ja, wygodniej lokując się na kolanach drugiego brata. 

Wspominałem że nienawidzę horrorów? Nie no to świetnie się zapowiada, piszczenie od samego rana. 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

❤🧡💛💚💙💜🤍🖤


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro