Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺49🌺

Coś mi nie wyszedł...
SIMON

Następnego dnia zszedłem na dół gdzie siedział w salonie siedział Diego i Dennis rozmawiając o czymś, a Jack co chwila się w czymś dołączał. Przywitałem się z nimi i poszedłem do kuchni a tam siedział Leo i Felix, a Josh coś gotował.

- Hej.- uśmiechnąłem się do nich, a czarnowłosy skinął mi głową, Josh się przywitał, a niebieskowłosy spojrzał na mnie i zamrugał parokrotnie. - Wszytko dobrze?

Martwię się bo to co się stało wczoraj może źle wpłynąć na jego psychikę. Nie chcę tego. Usiadłemy obok niego, a on drygnął. I o tym mówiłem.

- Tak, a co?- odrzekł po chwili, na co zmarszczyłem brwi zaskoczony. Okej...to dziwne.

- Nie nic tak pytam.- mruknąłem i spojrzałem na Josha, który uśmiechnął się smutno i usiadł z drugiej strony omegi, kładąc przed nim jajecznicę

Felix wstał i ruszył szybko do wyjścia, zakrywając sobie usta dłonią. Wstałem natychmiast zaniepokojony, tak jak pozostała dwójka.

- Felix...- jego alfa natychmiast ruszył za nim,a ja westchnąłem ciężko.

- Nie jest dobrze co?- zapytałem cicho, a Leo przytaknął.

- Nie odzywał się w ogóle tylko ci odpowiedział.- spuścił wzrok na swoje dłonie.- Nie wiem co robić.

- Musisz pogadać z nim. Nawet jak nie będzie mówił, będzie słuchał.- podszedłem do omegi i przytulilem go.- Wszytko się ułoży.

- Rodzice wracają za dwa tygodnie i nie chcę żeby to tak wyglądało.- spojrzał na mnie kątem oka.

- I nie będzie. Poradzimy sobie, razem aniołku.- mruknąłem, a w tedy do kuchni wszedł zaspany Gideon. Spojrzał na nas, później się uśmiechnął szeroko i zagwizdał.

- Wlazł kotek na płotek...- zanucił pod nosem, podchodząc do blatu.

- Pierdolnął go młotek, siekierka dobiła i kotka zabiła.- Hiroki dodał wchodząc za nim na co zaśmiałem się z miny omegi, który zaczął śpiewać.

- Zabiłeś mi kotka!- huknął oburzony.

- Ojej bywa.- wzruszył ramionami.- A po za tym gdzie Isaac?

- Czeka pod kiblem.- Akio wszedł, a raczej wczołgał się do kuchni zmęczony.- Chcę zmianę lokatora.

- Nie radzi sobie sam.- uśmiechnąłem się rozbawiony jak do kuchni wszedł rozpromieniony Fumio. Wyglądał jak by był najszczęśliwszy w tym momencie.

- Dopłacę.- jęknął cicho i wskoczył na blat.

- Kto okupuje łazienkę?- mój brat wszedł i ziewnął cicho.- Oby dwie są zajęte.

- Pierwszą Felix zakładam, a drugą wychaczył pan muszę się rano wymyć.- Gideon westchnął ciężko i zaparzył sobie kawę.- Teraz będzie ciężko.

- No co ty?- Hiroki wywrócił oczami.- A po za tym za trzy dni wracamy.- przypomniał na co zmarszczyłem brwi.

- Nie chcecie zostać dłużej?- zapytałem, a oni pokiwali głowami.

- Nie wiem jak wy, ale my mamy szkołę.- Akio westchnął ciężko.- Jeszcze nie zrobiłem projektu! Boże zabiją mnie!- ożywił się i pobiegł na górę, łapiąc Fumio za rękę.- Chodź pomożesz mi z matmą!- huknął i pobiegł na górę.

Nadal obejmowałem Leo mocno, a on się do mnie przytulał. Wiedziałem, że ma coś wspólnego, ale nie chcę naciskać. Widząc jego podkrążone oczy i ile zjadł, wolę nie mieszać jeszcze bardziej. Wtulił się we mnie i co chwila jak myślał że pewnie nie widzę, zaciągał się moim zapachem. Uśmiechnąłem się w duchu szeroko i gładziłem go po plecach.

- Dave!- Olivier wybiegł wściekły z kuchni, a ja zmarszczyłem brwi.

DAVE

Leżałem sobie spokojnie na tapczanie. Nie mam siły wstać. Dziś mam dzień lenia i dobrze mi z tym. Chociaż obiecałem Olivierowi ze zejdę zaraz za nim, ale... Nie chcę mi się tak bardzo. Zawsze tak mam przed rują.

- Talbot!- do pokoju wpadł mój omega po 4 minutach. Tak szybko zauważył że mnie nie ma? Kureczeeeeee. - Miałeś wstać!

- Kochanie nie chcę mi się.- jęknąłem cicho i spojrzałem na niego zakrywając się kołdrą.

- Masz problem!- huknął i ściągnął ze mnie koudrę.- Obiecałeś że pobiegamy!- nadął policzki, a ja wywróciłem oczami i złapałem ga za rękę ciągnąc na łóżko.

- Godzinkę i idę.- sapnąłem cicho trzymając nos w jego szyi. On tak pięknie pachnie.

- Misiekkkkk..- Oli mruknął i złapał mnie za policzki. Pocałowałem go lekko, a on pstryknął mnie w czoło. Chyba naprawdę zależy mu na bieganiu. - No chodź. Chcę pobiegać.

- A w górę i w dół po schodach nie możesz?- mruknąłem cicho i zamknąłem oczy.

Omega prychnął oburzony i ręce położył na moich ramionach i przywarł do materaca. Mruknąłem coś pod nosem i uchyliłem oczy lekko patrząc co on wyczynia.

- Jak nie idziesz ze mną teraz to masz celibat i wiem że za niedługo masz ruję, a ja się nie ugnę.- mruknął mi do ucha.

- He?- zdziwiłem się.- Nie zrobisz tego.

- Zrobię.- mruknął cicho i uśmiechnął lekko do mnie. Swoją pupą bardziej naparł na moje kroczę.- To jak?

- Wygrałeś.- przeciągnąłem się a on pisnął zadowolony i przytulił mnie. Szybko złączył zawsze usta.- Ale masz być cały czas przy mnie tak? Nie chcę... nie chcę tak jak Felix i...- zaczął cicho nadal do mnie przytulony.

- Nigdy nie pozwolę żeby stała ci się krzywda kochanie.- powiedziałem natychmiast rozbudzony.- Nie zostawię cię, będę obok. Nie ma opcji że coś się stanie.

- Kocham cię.- spojrzał w moje oczy z uśmiechem.

- Ja ciebie też moje kochanie.- uśmiechnąłem się i pogładziłem jego biodra.

Może jest szansa że zapomniał....

- To teraz na dwór!- pisnął szczęśliwy.

A niech to...

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Wybaczcie że tak późno, ale musiałam chować się na strychu bo ciekałam przed bratem i mamą.... Zresztą nie ważne...

Jutro najprawdopodobniej nie będzie rozdziału 💔💔

Liczę na dużo aktywność

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro