Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺46🌺

DAVE

- I co z nim?- Olivier zapytał natychmiast jak Dennis wyszedł z kliniki, gdzie leży Felix.

Nawet nie rozumiem za bardzo tej sytuacji, ale jestem pewny że nie chcę. To co się stało jest straszne i przykre zarazem. Jak wrócili Josh kazał iść odrazu po Dennisa i już się nie widzieliśmy. Zniknęli, a przypuszczam że nie za szybko ich zobaczymy.

- Aktualnie śpi. Ze stanu fizycznego nie jest strasznie nie licząc kilku mocnych zadrapań i siniaków. Jednak stan psychiczny jest gorszy. Nie ma z nim kontaktu od kiedy Josh go o zaprowadził. Nie odzywa się, nie chcę wody i  jedzenia. Nie wygląda do najlepiej.

- On nie mógł...- szepnął Gideon i odwrócił głowę w bok, wtulając się w Isaaca.

- Nie pozwala się zbadać jeżeli chodzi ci o... O gwałt. Nie chcę o tym myśleć, ale to jest chyba bardzo prawdopodobne patrząc na jego reakcję i pojawiające się stany lękowe. - powiedział beta cicho i niewyraźnie.

Mój omega natychmiast się we mnie wtulił. Objąłem go szczelnie ramionami. Zaciągnąłem usta w wąska kreskę i pocałowałem go we włosy po chwili. Boże to chyba jakiś koszmar.

-A-ale...- Leo wykrztusił, a jego oczy się zaszkliły. Wtulił się w Simona który stał najbliżej niego.- P-powiedz ż-że t-to n-nie p-prawda.

Blondyn pokiwał lekko głową na boki i przytulił go.

- M-moja w-wina...- Diego szepnął.- G-gdybym t-tego N-nie p-powiedział w-wczoraj... N-nic b-by s-się n-nie s-stało...

- Nie mów tak.- Jack natychmiast go przytulił do siebie, bujając na boki.- To nie twoja wina.

Leo spojrzał na niego smutno i odwrócił wzrok. Zakładam że to oni coś zrobili.

- Ale kiedy wyjdzie.- Akio starał się zachować zimną krew, ale  widzę jak mocno ściska rękę Fumio to cieszę się że Oli się do mnie tuli.

- Rany zagoją się do wieczora więc będzie wieczorem w domu z Joshem.- mruknął.- Zostawcie ich samych. Muszą porozmawiać.

Skinąłem głową i podniosłem omegę pod udami żeby mnie mocniej przytulił i ruszyłem do domu, a Hiroki ruszył obok mnie.

- Teraz jest bezpiecznie?- zapytał lekko wystraszony. Uśmiechnąłem się do niego smutno i skinąłem głową.

- Chyba tak, Jack mówił że facet zmarł po chwili. Nie ma się czego bać.- mruknąłem pod nosem i spojrzałem na resztę, szli wolno i za nami. Mam dziwne wrażenie że coś się jeszcze stanie, ale wolę nie wykrawać. Potarłem nos o szyję Oliviera, a on pociągnął swoim i podniósł głowę.

- B-boję się.- szarpnął cicho.- N-nie z-zostawisz m-mnie?

- Nigdy. Nie pozwolę żeby ci stała się krzywda.- powiedziałem pewnie i siadłem na kanapie. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Tylko co chwila ktoś cicho płakał. Każdy z nas inaczej odczuła to, ale wiemy że musimy pomóc Felixowi. Nie zostawimy go. Nie teraz, a jak jeszcze jest w ciąży, musimy go pilnować.

JOSH

-Feliś.- zacząłem głaskać rękę omegi, który siedział zwinięty w kulkę w mojej bluzie. Patrzył za swoje nogi, a jego buźka nie pokazywała nic. Jestem tak przerażony, że nie wiem co robić.- Napij się troszkę, chociaż łyczek. 

Niebieskowłosy pokiwał głową na boki i zabrał dłoń którą trzymałem obejmując nią swoje kolana. Zacisnąłem usta w wąską kreskę i spuściłem lekko głowę. Próbowałem już wszystkiego. Próśb, błagania, zmuszania, ale oczywiście delikatnie i szantażu, ale nic nie działa. Nie odezwał się ani słowem. 

-Skoro nic nie mówisz to ci wyjaśnię co się stało rano.- westchnąłem na co drgnął i zerknął na mnie niepewnie.- Jak wszyłem z pokoju to usłyszałem krzyki z pokoju Jacka i Leo. Poszedłem tam i przerwałem im. Mogę ci powiedzieć to o co się kłócili bo niedługo i tak to wyjdzie. Jack spędził z Leo gorączkę i można powiedzieć, że bawili się w krótki romans. Leo mówił coś o więzi i tak, dalej, a Jack stwierdził że jak nic do niego nie czuję to ma mnie pocałować żeby się upewnić co czuję. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nigdy bym cię nie skrzywdził przecież i o tym doskonale wiesz Felix. Jesteś moim omegą i zależy mi na tobie. Nie mam pojęcia o to było. Chwilowe stracenie rozumu...nie wiem.. Nigdy do tego nie dopuszczę. Przyrzekam nie opuszczę cię i nie zranię nigdy więcej. Nie pozwolę żebyś cierpiał. Od zawsze miałem do ciebie dziwne przywiązanie. Chciałem się chronić i dbać o twoje dobro. Dlatego nie lubiłem jak chodzisz na imprezy, bo tam mnie nie było i nie mogłem ciebie bronić. Kocham cię.- omega spojrzał na mnie zaskoczony, a jego oczka się zaszkliły. Zacisnął usta w wąską kreskę.- Nie płacz Feliś. Proszę. Przepraszam. Błagam zrobię wszystko tylko mi wybacz.  Błagam słońce. 

Chłopak rozłożył lekko ręce na boki patrząc na mnie niepewnie, a ja przytuliłem go natychmiast. Zacząłem głaskać jego plecy i całując w skroń. Moje serce ścisnęło się boleśnie jak poczułem pod palcami zadrapania, które na szczęście się goją. 

-J-ja ciebie też, ale cię nienawidzę.- szepnął cicho w moją koszulkę, uśmiechnąłem się lekko na jego słowa, zaciskającą rączki w pięści na mojej koszulce. Pocałowałem go w czoło.-Obiecaj..

-Wszystko co chcesz kochanie.- odrzekłem natychmiast. 

-Już nigdy...nie pozwolisz mi wyjść gdzieś s-samemu.... nie ch-chcę z-znowu t-tego...o-on.- urwał, a ja zacząłem nucić cicho i całować go w skroń.-B-bolało...b-bardzo...b-boli j-jeszcze..

-Obiecuję. Nic ci już się nie stanie. Spokojnie. Jestem przy tobie.

Felix pokiwał głową na zgodę i wtulił we mnie mocniej. 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

OGŁOSZENIE PARAFIALNE!

JAK BYSCIE CHCELI PO DWA RODZIAŁY DZINNIE TO POD KAŻDYM ROZDZIAŁEM POPROSZĘ 100 KOM, DO ROZDZIAŁU I 60 GWIAZDEK, BO TO MOTYWUJĘ I KOCHAM WASZE KOMENTARZE! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro