Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺41🌺

JOSH

Tuliłem do siebie Felixa głaszcząc bo biodrach. W chuj mnie przeraża to że może być w ciąży. Już nie sam fakt o dziecku tylko o tym że mogę stracić swojego złośnika. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale chyba od zawsze coś do niego czułem. Niby 4 lata młodszy jednak czuję, że muszę go chronić mimo że on tego nie chcę. Mój wilk chcę żeby omega był mój.

- Josh...?- Felix uniósł lekko głową w górę patrząc mi w oczy.- Co teraz?

- Najprawdopodobniej Alex mnie zabije, a co?- mruknąłem, a widząc jego przerażenie natychmiast zacząłem dodawać.- Żartuje... Spokojnie. Będziemy razem tak? Nie ważne co nie zostawię cię. Jesteś moim małym buntownikiem Feliś.

Niebieskowłosy uśmiechną się lekko i złapał mnie za szyję całując lekko w usta. Kocham te uczucie jego warg na swoich.

- A jak jestem w c..c-ciąży...?- wydusił cicho, a ja spiąłem się. Gideon wyjaśnił mi co się może stać podczas porodu. Boję się,że mogę go stracić. Nie darował bym sobie tego.- C-czyli ź-źle?

- Chodź Feliś pogadamy.- wstałem i złapałem go pod udami idąc do swojego pokoju, a po schodach minęliśmy idącego szybko Leo z rumieńcami i Jacka z uśmiechem. Muszę chyba z nimi pogadać poważnie.

Wszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku patrząc w oczy Felixa.

- Ch-chcesz m-mnie zostawić? Ja wiem że nic nas nie łączy po za tamtym, ale zależy mi na tobie.- wziął głębszy oddech.- Moja omega ..za tobą szalej. Oddałem ci wszytko. Pierwszy pocałunek, cnotę. Nie możesz mnie zostawić. Proszę nie możesz. J-jak jestem w ciąży to wiem że z-zniszczy c-ci t-to życie, ale nie zostawiaj mnie. Nie musisz się do mnie odzywać nie musisz na mnie patrzeć, tylko bądź. Nie poradzę sobie bez ciebie. Te dwa dni byłeś przy mnie i naprawdę nie chcę żebyś był daleko. Błagam nie możesz...- w jego oczach pojawiły się łzy. Pocałowałem go delikatnie, a on otworzył lekko oczy.

- Też za tobą szaleję Feliś.- szepnąłem.- Nie zostawię cię. Martwi mnie sprawa z ciążą w której możesz być. Nie chcę cię stracić mały.- przytulilem go do siebie.- Chcę cię mieć przy sobie już zawsze.

- Kiepski moment na oświadczyny.- mruknąłem mi w szyję na co się uśmiechnąłem.

- Mogę cię oznaczyć?-zapytałem mocno go obejmując.

- O-oznaczyć? To prawie jak oświadczyny.- mruknął i odsunął się trochę.- Nie zostawisz mnie?

- Nigdy złośniku.- szepnąłem i spojrzałem mu w oczy.

- To dobrze. Oznacz mnie.- powiedział twardo i odchylił bluzkę.

- Naprawdę mogę?- zdzieliłem się i musiałem wyglądać śmiesznie bo Felix zaśmiał się cicho i skinąłem głową.

- Sam o to spytałeś.- upomniał i pocałował mnie.- Dawaj jak się nie cykasz.

- Rzucasz mi wyzwanie?- mruknąłem cicho i uśmiechnąłem się lekko.

Felix zatopił ręce w moich włosach i uśmiechnąłem się lekko zadziwienie patrząc mi w oczy. Kombinuje.

- Zdejmij koszulkę, zanim mi włosy rozwalisz.- poleciałem, a ten mruknął niezadowolony pod nosem i zaczął ściągać bluzkę. Zeskanowałem jego ciało i uśmiechnąłem się zadowolony. Jest taki drobny i kruchy. Jego jasna skóra na której mam ochotę zrobić tyle malinek..

- Jak już skończywszy to daj znać.- niebieskowłosy pstryknął mnie w nos i znowu złapał za włosy.

Pocałowałem go lekko przechadzać na jego policzek i szczękę, a później na szyję i zassałem się na miejscu oznaczenia, lekko je przygryzając. Felix sapnął zadowolony i bardziej we mnie wtulił. Przygryzłem to miejsce, słysząc jak cicho sapie.

- No już to rób, bo tylko mnie podniecasz.- mruknął, a ja zjechałem dłońmi na jego tyłek ściskając go lekko. - D-dobra, rób tak.

Uśmiechnąłem się lekko i moje oczy zapaliły się na czerwono, przygryzłem mocniej tego ramię, na co cicho jęknął. I stało się. Wgryzłem się w miejsce oznaczenia mocno i zacisnęłam lekko zęby. Felix krzyknął cicho a później jęknął i odchylił głowę w bok.

- J-Josh.- sapnął i pociągnął mnie mocniej za włosy.- P-przyjemnie.

Chwilę trzymałem jego skórę w zębach. Mój wilk zawył szczęśliwy z tego. Czuję że moje serce jest pełne. Znalazłem ostatni element układanki. Odsunąłem się i zacząłem tamto miejsce całować. Uśmiechnąłem się szeroko i odsunąłem patrząc na twarz SWOJEJ omegi.

Miał czerwone policzki i zaszklone oczy. Przygryzł wargę i spojrzał na mnie.

- Jeszcze raz...- mruknął cicho.- Proszę.

- Nie bolało?- zdziwiłem się i przytulilem go. Wtulił się we mnie mocno.

- Na początku trochę, a później było takie przyjemne. Ciepło i podniecenie...- mruknął i zacisnął mocno ręce na co sapnałem zadowolony.

- A co moja omega chcę teraz robić?- mruknąłem cicho.

- Nie wejdziesz we mnie.- upomniał a ja położyłem się na łóżko z Felixem w rękach.- Możesz palcówkę. Moje palce są krótsze...- zamyślił się, a ja zaśmaiłem się na jego bezpośredniość.

- Ach tak?- powiedziałem mu do ucha.

- Słuchajcie! Mieliśmy się spakować i...!- do pokoju wparowałem Olivier, a później pisnął i drzwi trzasnęły.- Jak skończycie to chodzicie się spakować bo już jesteśmy gotowi.

- I czar prysł.- Felix jęknął i usiadł na mnie z uśmiechem, a później się uśmiechnął się szeroko i przytulił do mnie mocno.- Mój alfa.

- Moja omega.- pogładziłem go po biodrach z uśmiechem.

- Teraz to moja mama cię zabije.- zaśmiał się w moją szyję, a ja momentalnie zbladłem.

Tego nie przemyślałem....

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro