Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺4🌺

JACK

Minęły dwa dni od próby nieudolnej nawet nieświadomej dwóch głupich bachorów, a ja mam dzień wolnego, ma swoim cacuszku sobie pograłem i teraz mam chwilę wolnego i gram sobie na telefonie w salonie. 

Dobra jest dobrze! Mam już kilka zapasowych żyć i mogę przejść następny poziom! Tak, tak i...NIE! Poczułem jak coś, a raczej ktoś się mocno do mnie przytula od tyłu i z westchnieniem odłożyłem telefon na stolik.

- Leoś?- zapytałem i spojrzałem na omegę ukradkiem, a później wciągnąłem go na swoje kolana.- Co mały chcesz?

-Bo wiesz...- zaczął i spojrzał na mnie.- Bo... przez przypadek... popsułem twoją gitarę? 

-Nic nie szko... zaraz co zrobiłeś?!-huknąłem na niego, a Leo lekko się skulił, posadziłem go obok siebie i ruszyłem szybko do swojego pokoju. Wparowałem tam szybko i aż mi się słabo zrobiło.  Moja kochana.. dlaczego ona jest połamana na dwie części!?- LEO!- huknąłem i chyba tym krzykiem obudziłem zmarłych, bo ojce wyszli z pokoju, a ja razem z przedmiotem w ręce do salonu, gdzie był już Josh.- Coś ty zrobił!? 

-N-nie chciałem przecież!- odpowiedział, kiedy rodzice weszli do salonu, a ja ich zignorowałem patrząc wrogo na brat.- To był wypadek!

-O co wy się... oł.- powiedział Max, patrząc na moją gitarę.- Wybacz synek,ale ci teraz nie pomogę.

-Zajebisty ojciec.- prychnął Scott.- Może na spokojnie sobie to wyjaśnicie? Nie trzeba przecież na siebie krzyczeć... 

-Co ty robiłeś u mnie w pokoju?- zapytałem i zacisnąłem rękę na gitarze tak mocno, że strzeliła mi w dłoni. 

-N-no c-chciałem p-pożyczyć tą książkę o której mówiłeś i się potknąłem o dywan i spadłem na gitarę, a ona była oparta na łóżko i dam? Przepraszam cię! Dobrze wiesz, że nie chciałem!- powiedział niepewnie, a ja wypuściłem powietrze z ust, chcąc się uspokoić. 

-Jack spokojnie.- mruknął Josh, a ja spojrzałem na niego groźnie. - To był wypadek, przecież. 

- Super, spoko.- powiedziałem i rzuciłem już i tak gitarą która się do niczego nie nadawała o podłogę, a Leo podskoczył- Wychodzę.- warknąłem.

-Jack..- zaczął Scott, ale olałem go i ruszyłem do wyjścia, a jak trzasnąłem drzwiami nabuzowany, usłyszałem jak się ponownie otwierają i jak mała raczka łapie moją. 

-Jest zimno Jack. Przepraszam. Naprawdę przepraszam.- powiedział, a ja nawet na niego nie spojrzałem tylko wyrwałem dłoń. 

-Już nie chodzi nawet o rzecz..- powiedział i spojrzałem na niego.- Tylko o sentyment, wiesz? Na razie się do mnie nie odzywaj, bo poniosą mnie nerwy. 

Ruszyłem do lasu ignorując jego nawoływanie  i chwilę pochodziłem, ale ostatecznie stwierdzam, że idę do Dava. Szybko zapukałem do jego okna, bo on ma pokój na parterze i mnie wpuścił wręcz natychmiast. 

-Co ty robisz tu o 21?- powiedział zaskoczony.

-Chcę pogadać.- mruknąłem i wskoczyłem mu do pokoju i położyłem na łóżko.

-Co się stało?- westchnął zamykając okno i siadając na krześle od biurka. 

-Leo zniszczył mi gitarę.- oczy alfy lekko się rozszerzyły.- Ja wiem że nie chciał, ale jestem wściekły. Nie wiem czy można kochać rzeczy tam mocno, ale ja właśnie tak z nią miałem. Wiesz ile z nią przeszedłem? Pierwszy konkurs wygrany, pierwsze kursy i wyjazdy na obozy muzyczne... stała się moją pamiątką, jak dał mi ją Max na 6 urodziny od zawsze moją miałem przy sobie. Przez 13 lat o nią dbałem i naprawiałem i ustrajałem, modefikowałem,  a teraz?  Już jej nie ma.- mruknąłem i zrzuciłem buty na ziemię zakopując się pod koc Deva. 

- Jak już skończyłeś swój monolog to teraz ja..- blondyn westchnął i usiadł obok mnie.- Słuchaj nie uważnie Jack. Teraz jesteś zły, a później będzie ci przykro, ale to tylko rzecz debilu. Wiem,  że masz z nią dużo wspomnień, ale patrz na to z drugiej strony nie dość że masz dużo kasy, bo nie wiedziałeś na co ją wydać, to teraz już wiesz, a po za tym w końcu możesz przestać mówić o niej jak o swoje dziewczynie.- mruknął, a ja się zaśmiałem pod nosem i spojrzałem na niego.- Trzeba iść, dalej i przyznaj się, że powiedziałeś coś czego aktualnie będziesz żałować. 

-Um...- zamyśliłem się.- W cholerę. Byłem chłodny dla Leosia.- strzeliłem sobie mentalnie w mordę. 

-O i teraz właśnie nadszedł ten moment..- powiedział z uśmiechem. 

Później rozmowa zeszła na luźniejszy temat i zasiedziałem się u Deva do 2 w nosy świetnie. Będzie opierdol od ojców. Bosko. Zawsze się zagadam z nim, bo inaczej nie umiemy. Zasze się dogadywaliśmy. 

 Szybko wróciłem do domu i jak najciszej ruszyłem do swojego pokoju. Muszę jutro pogadać z Leo i go przeprosić. Jak znalazłem się w pokoju to zatrzymałem się gwałtownie i zamknąłem za sobą cicho drzwi. 

-Co do...- mruknąłem cicho zaskoczony, a za razem rozczulony. Leo spał przy moim biurku, a na biurku była moja gitara posklejana....? Podniosłem ją i przyjrzałem. Grać już na niej nie można, ale nie wygląda tragicznie. Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na omegę.- Leoś. Mały..- powiedziałem miękko i przejechałem ręką po jego policzku. Chłopak drgnął i otworzył lekko czerwone oczy. Mój braciszek płakał przez  mnie? Boziu mój mały skarbek prze mnie płakał. 

- Jack.- powiedział i szybko wstał i mnie przytulił mocno, a ja oparłem gitarę o najbliższą szafkę.- Przepraszam nie chciałem. Wiem że jest dla ciebie ważna, przepraszam. Proszę nie bądź na mnie zły Jack. Niechciałem.-powiedział mi w klatkę piersiową, a ja objąłem go ramionami. 

-Już dobrze, przepraszam że krzyczałem i za to co powiedziałem. Nic nie szkodzi mały.- powiedziałem miękko, całując go we włosy. 

-P-posklejałem ją. Może nie jest dobrze, a-ale..- zaczął jak się odsunął i spojrzał mi niepewnie w oczy. 

-Jest idealnie.- zmierzwiłem mu włoski, na co się uśmiechnął.- A teraz leć do siebie spać. 

-A nie mogę z tobą?- zapytał i uśmiechnął się niewinnie. 

Wywróciłem oczami i skinąłem głową, a on pisnął i szybko zakopał się pod moją pościel, położyłem się obok niego, a on się we mnie wtulił. Wiem co robi aktualnie. To jego sposób na przeprosiny. Czułość i potrzeba bliskości. Objąłem go jedną ręką i  po chwili słysząc jego miarowy oddech i czując jak jego mięśnie się rozluźniają, przyciągnąłem go bliżej siebie i pocałowałem w czoło. Sam zasnąłem po chwili. 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

I uprzedzam kilka kolejnych rozdziałów będzie wprowadzających!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro