Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺33🌺

GIDEON

- Puść mnie!- krzyknąłem kiedy Isaac przeżucił mnie przez ramię.- Zapierdole go!

- Chyba ja ciebie!- huknął Hiroki do mnie którego trzymał Fumio.

- Jasne już to widzę.- mruknąłem i znaleźliśmy się w pokoju mojego brata.

- Co ci odbiło?- zapytał się zamykając drzwi, a ja zamrugałem w szoku.

- Mi?!- wykrztusiłem nagle i rozłożyłem ręce na boki.- On cię podrywa! Nie widzisz tego?

- Jesteś zazdrosny?- zapytał i oparł się o drzwi, uśmiechając się zadziornie.

- Nie prawda!- tupnąłem nogą i spojrzałem na niego groźnie. Kurwa mać nie będę naśladował tego idioty z dołu! Założyłem ręce na piersi.- Nie jestem zazdrosny!

Isaac objął mnie w tali i pocałował lekko. Uśmiechnąłem się lekko na to i spojrzałem w jego oczy. Zaraz...chwila.. jestem zły. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego ostro.

- Pozwoliłeś mu siedzieć na swoich kolanach!- huknąłem na niego i nadepnąłem na jego nogę.- Przecież jesteś ze mną!

- Jesteśmy parą?- zapytał z uśmiechem a ja nadąłem policzki patrząc na niego nadal wrogo.

- Tak!- pisnąłem.- Co to sobie myślisz? Że ci pozwolę się całować i macać bez zobowiązań?!

- Oczywiście że chcę z tobą być.- pocałował mnie mocno i podniósł łapiąc na uda. Mruknąłem zadowolony i przytuliłem się do niego mocno.

- Isaac!- usłyszałem krzyk Hirokiego, na co warknąłem i odsunąłem się od niego zeskakując nad podłogę. - Chodź tutaj!

Westchnąłem i spojrzałem na niego zakładając ręce na piersi, zacząłem tupać nogą. Alfa spojrzał na mnie a później na drzwi. No zobaczymy co zrobi kretyn.

- Isaac chodź!- tym razem do Akio krzyknął, a ja zmarszczyłem brwi.

- No idziesz?- mruknąłem i sam wyszedłem z pokoju idąc na dół, gdzie alfa wszedł do salonu chwilę za mną i co? Ten mały wredny omega go przytuliła. Nie no zabije go zaraz. Moje ciśnienie podskoczyło jeszcze bardziej jak oddał to. Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. On jest taki wkurwiający. Ruszyłem sobie szybkim krokiem i nawet nie wiem kiedy trafiłem pod te domy pogrążony we własnych myślach. Głównie o Isaacu i o tamtym małym chujku.

Wszedłem do pierwszego domu i zdziwiłem się. Leo i Jack. Leo ma ruję przecież i dlaczego on....OMG! Szybko ruszyłem do tamtego pokoju i zapukałem mocno.

-Otwierać drzwi i to już!- krzyknąłem i walnąłem w nie jeszcze raz.- Ale pierw się ubierzcie!

Nie sądziłem, że powiem to akurat do nich, ale wszystko jest możliwe. Drzwi otworzyły się po chwili, a w nich zobaczyłem Jacka z roztrzepanymi włosami. Zignorowałem go i podszedłem do łóżka na którym siedział zdezorientowany Leo.

- Jaki on jest głupi że aż nie mogę!- krzyknąłem sam do siebie i zacząłem chodzi wokół.- On nie zauważa że on go podrywa! Przed chwilą stwierdził że jesteśmy razem, a teraz? Ygh! On naprawdę mnie wkurza! Mam go dość, ale przecież go nie zostawię. On jest takim skończonym idiotą, że mnie roznosi, ale jest słodki i ahhh!- rzuciłem się na łóżko.- Pomóż mi.

- Chwila, co?- Leo przekręcił głowę w bok.

- A co mi tam szkodzi skoro i tak wy ze sobą spalicie.- wzruszyłem ramionami na co Jack otworzyły lekko usta.- Zużyte gumki leżą w koszu.- mruknąłem na co omega zaczerwienił się.- Fajnie było?

- Nie byłem tego świadom!- pisnął i zamachnął się poduszką rzucając w brata.- Wykorzystał mnie!

- Sam o to prosiłeś!- odmruknął łapiąc lecący przedmiot.

- Bo miałem gorączkę... miałem gorączkę!- krzyknął i podskoczył zadowolony, ale przez co syknął z bólu.- Głupi menda.- spojrzał na brata oburzony.

- " Proszę mocno" " błagam!"- Jack zaczął naśladować głos omegi na co on się zaczerwienił mocniej i prychnął pod nosem.- Oj przepraszam słońce.- usiadł obok niego i zagarnął ramieniem.

- Masz celibat na wszystko do odwołania.- warknął i walnął go z łokcia.

- Halo! Jak tu przyszedłem pogadać o swoich problemach z wami, a nie o waszych!- mruknąłem i usiadłem.

-Dobra. To z kim chodzisz?- zapytał Jack na co wywróciłem oczami.

- Z Isaackiem.- mruknąłem i spuściłem wzrok na swoje ręce.

- Wiedziałem!- powiedział alfa na co podniosłem zaskoczone spojrzenie.- No co? Widać.

- A po tobie nie widać że lecisz na Leo, co?- powiedziałem z sarkazmem na co chłopak uśmiechnął się lekko i wtulił w Jacka.- Wracając...- zacząłem im opowiadać wszystko co się stało, nie zwracając uwagi na przekleństwa i inne takie. Jestem zły.- I jak wychodziłem to jeszcze go przytulił!- krzyknąłem zły.

- Bez jaj!- Leo mruknął niedowierzaniem.- Co za chuj!

- Leo.- skarcił go Jack.

- Cichaj, ja tutaj przeżywam!- powiedział natychmiast, na co pokiwałem głową na zgodę. - Powinneś dać mu celibat, albo granice wyznaczyć.

- Dobry plan.- skinąłem głową i uśmiechnąłem się lekko.- Ładnie razem wyglądacie, gdyby nie to że Jack wygląda jak zbity pies, a ty jak psychopata.

- Dzięki...chyba...?- powiedział alfa i zmarszczył lekko brwi.

Nagle mój telefon zadzwonił. Felix? Czego on może ode mnie chcieć? Przecież nie przystawiałem się w do Erena tylko on do Leviego, a po za tym nic mu tym razem nie popsułem w domu.

- Tak?- mruknąłem jak odebrałem.

- Nie mogę znaleść Jacka, a jest potrzebny!- pisnął do słuchawki widocznie przerażony.

- Dlaczego ci on jest potrzebny?- zdziwiłem się patrząc na alfę.

- Josh i Eren zaraz się zagryzą! Pomóż mi go znaleźć!- krzyknął i rozłączyłem się, a ja zamrugałem kilka razy zaskoczony.

Jeden dzień spokoju. Jeden pieprzony dzień!

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro