Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺32🌺

LEO

Obudziłem się czując dotyk na ramieniu. Jak otworzyłem oczy to... Gdzie ja do diabła jestem? Przestraszony dosunąłem się do tyłu i zderzyłem w czyjąś kładkę piersiową, czując pieczenie w dolnych częściach ciała. Krzyknąłem przerażony na to i zamarłem. Jack. Co on robi ze mną.... On jest goły! Mój tyłek otarł się o coś co nie było na pewno jego nogą.

- Cześć słońce.- usłyszałem i poczułem jak obejmuję mnie w tali, przytulił do siebie.

- J-jack...?- mój głos zadrżał przestraszony.- Co ja do cholery robię z tobą w łóżku?!

Odsunąłem się od niego, znowu czując lekki ból i odwróciłem się do niego. Otworzyłem oczy w szoku widząc jak się uśmiecha do mnie. Czy..czy on ma malinki na szyi?! Podniosłem się nagle do siadu i jęknąłem z bólu. Co jest?! Położyłem się na łóżku, a w moich oczach pojawiły się łzy. Dlaczego to tak boli?

- Leo skarbie...- Jack przytulił mnie do siebie.- Już dobrze.

- N-nie pa-pamiętam...- załkałem.- C-co ty z-zrobiłeś?- spojrzałem w jego oczy.

- Słońce.- mruknął do moje ucha i pocałował mnie w policzek.- Nie mogłem cię zostawić.- po moich policzkach spłynęły łzy. On zabrał dziewictwo? On zabrał po pierwszy raz. Załkałem ponownie zakrywając sobie usta rękę. Nie... On nie mógł. - Nie płacz Leoś. Proszę kochanie nie płacz.

- Dl-dlaczego m-mi t-to z-zrobiłeś?- otworzyłem oczy i zacisnąłem usta mocno.- J-ja m-mogłeś?!

- Już spokojnie.- pogładził mnie po biodrze, a ja zacząłem uderzać w jego kładkę piersiową z pięści.

- Jesteś podły!- krzyknąłem do niego i spojrzałem w jego oczy.- Ty jebany zakochany popierdol...- urwałem bo mnie pocałował mocno. Otworzyłem szerzej oczy i chciałem go odepchnąć, ale on tylko go pogłębił. Naparł na mnie mocniej, a ja nie potrafiłem, nie dałem rady się oprzeć. Moje oczy co chwila lekko się zamykały, a on to wykorzystał, kiedy przestałem walczyć. Uchyliłem usta i pozwoliłem mu działać. Zaplątałem palce w jego włosach.Otrzeźwiałem po chwili i ugryzłem go w język mocno na co się odsunął z sykiem. - Dlaczego...?- zapytałem cicho i spuściłem wzrok.- Dlaczego mi to robisz?

- Leoś...- szepnąłem i dotknął mojego policzka. Podniosłem na niego wzrok i skrzyżowałem z jego.- Kocham cię braciszku.

- C-co?- wykrztusiłem zaskoczony. On nie może! To jest nierealne! On chciał zabawy! Nie było mowy o uczuciach takich jak te! Sam się do tego nie stosuję, ale ja to ja! A on to on!- Nie możesz!- pisnąłem przestraszony.- Nie, nie, nie...

- Tak Leoś, tak.- mruknął pod nosem i złapał mnie za policzki, mocno je trzymając. Łzy znowu zaczęły płynąć ciurkiem po nich. On jest tak cholernie głupi.- Kocham cię. Nie jak brata, kocham cię jak inną osobę.

- Ale rodzice...- załkałem cicho.- Inni...nie można ...tak.- wykrztusiłem trzęsąc się.

- Mam ich gdzieś.- szepnął w moje usta.- Jesteś dla mnie ważny ty, a nie oni.

- Josh...- spojrzałem w jego oczy.- Co z nim?

- Jakoś jak go wyjebałem za drzwi to długo tam nie siedział.- wzruszył ramionami.

- Co zrobiłeś?!- otworzyłem szerzej oczy zaskoczony.

- Wiesz twój pierwszy raz powinien być z jedną alfą, a nie dwoma.- powiedział i pocałował mnie lekko.

- Co?- wykrztusiłem zaskoczony patrząc na niego.-On też...on też chciał...co?

- Nie wiem, czy chciał tak jak ja, ale też.- pokiwał głową na boki, a ja zapatrzyłem się na jego twarzyczkę. Jest taki przystojny...- Słuchasz mnie? Leoś?

- Tak..- mruknąłem i przybliżyłem się całując go lekko.- Jestem głupi. Jestem zły  na ciebie i to bardzo, nawet nie umiem tego opisać.

-Ja wiem jak możesz..- szepnął i zapał mnie za biodra przyciągając do siebie. Zderzyłem się z nim i sapnąłem z bólu i zaskoczenia. Nasze...co? Nie to takie zawstydzające. Moje policzki spłonęły natychmiast i otworzyłem lekko oczy.

- Jack!- krzyknąłem i walnąłem go w ramię. - T-to z-zawstydzające.

- Dlaczego? Przecież już się całowaliśmy i byliśmy w łóżku...- mruknął zadowolony i przybliżył się do mnie bardziej.

- To zawstydzające!-powtórzyłem czerwony.- Boli mnie tyłek kretynie.- mruknąłem.- Naprawdę boli.

-  Wybacz kochanie.- szepnął do mojego ucha i złapał mnie za pośladki, lekko je masując. Sapnąłem zadowolony i przytuliłem go mocniej. Objąłem jego szyję rękoma.

- To jest dziwne.- mruknąłem pod nosem.- Ale lubię...

- Jasne że lubisz..- mruknąłem i pocałował mnie w szczękę.

Leżeliśmy tak chyba z  godzinę przytulając się, a ja co chwila go obrażałem krzycząc na niego że jest debilem i nie mogę w niego uwierzyć. Ubraliśmy się i znowu się położyliśmy. Leżałem sobie, a Jack zwisał nade mną i zacząłem delikatnie całować na co rozpływam się pod nim. Zaplątałem palce w jego włosach i rozkoszowałem się momentem.

- Otwierać drzwi i to już!- usłyszałem krzyk o dziwo Gideona.- Ale pierw się ubierzcie!

Odsunąłem się od Jacka patrząc na niego lekko przestraszony. Świetne.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro