Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺2🌺

SIMON

- Olivier!- krzyknąłem za bratem, a on mnie olał, ale zatrzymał się gwałtownie, bo wpadł na drzewo. I ma swoje uciczki! Zawsze coś sobie zrobi! Mała ciamajda Podbiegłem do niego i przyjąłem się mu. Trzymał się za czoło i mruczał z bólu.

- To twoja wina!- krzyknął i spojrzał w moją stronę z obrazą.

Podkręciłem głową na boki i pomogłem mu wstać. Wyglądał na bardzo przestraszonego. Czyli jednak boi się, że nakapuję... Yhym..

- Moja/ Bo wpadłeś na drzewo?- zapytałem ze śmiechem, pomagając mu wstać.

- Nie, bo mi nie pomogłeś.- mruknąłem oburzony - I jaka z ciebie alfa? Powinieneś pomagać omegą!

- A ty palisz, więc się wyrównuję.- powiedziałem i przekręciłem głowę w bok.

- Jeju raz...- podniosłem brwi.- Dwa...- spojrzałem na niego jak na kretyna.- No dobra z dwadzieścia, trzydzieści i co z tego?

Zastanawia mnie tylko kiedy oni to robili. Bo teraz jak by Jack nie przyszedł i powiedział, że fajki mu ktoś zajebał, to byśmy ich nawet nie złapali.

- Jak ojce się dowiedzą, że palisz będziesz miał kłopoty.- zanuciłem z uśmiechem, a on otworzył szerzej oczy.

- Nie zrobisz tego Simon.- powiedział pewnie.- Proszę nie rób tego. Zrobię wszystko. - dodał widząc moją minę i złączył ręce jak do modlitwy.

- Wszystko?- powtórzyłem i przechyliłem głowę w bok.

-Tak! Jak się dowiedzą to papa Tommy przez rok z domu mnie nie wypuśc...- zażalil się i objął mnie, przytulając.

- Przez miesiąc sprzątasz mi w pokoju.- powiedziałem z uśmiechem, a on mruknął niezadowolony i odsunął się ode mnie.

- Dwa tygodnie?- zapytał niepewnie.

- Cztery tygodnie?- powiedziałem naśladując jego głos.

- Trzy?- powtórzył i uśmiechnął się słodko.

- Pięć?- dodałem patrząc na niego z wyższością.- Albo sześć.- wzruszyłem ramionami.

- Nie! Dobra cztery!- powiedział zrezygnowany, a ja złapałem go za policzki i spojrzałem na jego czoło, wcześniej odgarniając jego włosy. Mówiłem idź do fryzjera, a on zaczął robić awanturę na cały dom. 

Miał zadrapanie. Może nie mocne, ale widoczne i będzie na pewno siniak.  Pocałowałem to miejsce i objąłem go ramieniem. Co jak co, ale nie lubię jak mój braciszek ma jakieś rany. Jest za śliczny na takie coś. 

- Chodź do domu, bo wieje.- mruknąłem, a on skinął głową.

- Daj mi bluzę.- mruknął, kiedy zawiał zimny wiaty, a ja wywróciłem oczami i ściągnąłem nakrycie, narzucając mu na ramiona z uśmiechem. Wtulił się w nią i spojrzał na mnie.- Nic nie powiesz tak?

- Masz okres? Mówiłem, że nie jak będziesz mi sprzątał to jestem cicho jak grób, a może jeszcze jakiś strój, co?- poruszyłem brwiami znacząco.

- Pogięło cię chyba!- huknął głośno i wtulił się we mnie bo mocno zawiało.- Nie ma mowy! 

Objąłem braciszka ramionami i szybko ruszyłem do domu. Jak byliśmy w salonie spojrzałem na Oliviera który pociągał nosem, a po chwili kichnął. No i świetnie, teraz to na pewno będzie zachowanie jak z okresem.

- To przez ciebie.- mruknął i potarł nos, a ja westchnąłem ciężko. 

- Dobrze wiesz, że masz słabą odporność i sam wyszedłeś na ten wiatr.- powiedziałem i spojrzałem na niego, a on prychnął oburzony. To znak że nie ma argumentów. Ha wygrałem!- Chodź mały zrobię ci herbatkę. 

-Ile ja mam lat co?!- krzyknął na mnie.- Chcę malinową.- mruknął i poszedł do kuchni, a ja się głośno zaśmiałem idąc za nim. 

GIDEON 

-Puść mnie!- krzyknąłem i zacząłem się rzucać na jego ramieniu. 

Ten..ten... niedorobiony wredny nieopierzony kurczak jak mnie dogonił to przerzucił sobie przez ramię i teraz idzie zadowolony jak kogut. Krasnal ogrodowy normalnie ma większy mózg od niego. 

-Isaac!- krzyknąłem jeszcze raz i zacząłem walić pięścią w jego plecy.- Nie jestem workiem na ziemniaki. 

-Racja. On jest letszy.- mruknął rozbawiony, a ja otworzyłem szeroko usta i oczy. 

Przegiąłeś teraz panie jestem doskonały! Masz wpierdol. Już miałem zajebać mu kopa w rodowe skarby bursztynowe, ale zatrzymałem ruchy, kiedy ON MNIE KURWA KLEPNĄŁ! Co za menda! 

-Teraz to masz przejebane...- mruknąłem i zamachnąłem się, a on stęknął i mnie puścił. Szybko wyswobodziłem się z jego objęć i spierdoliłem do domu, oglądając się za siebie. Mój przyjeba.. znaczy kochany brat, którego kocham klęczał obok drzewa i trzymał się za krocze. Sam zaczął, a teraz ma. Uśmiechnąłem się zadowolony ze swojego czynu. Wszedłem do salonu, gdzie spotkałem tatę i wujka Scotta. Przechyliłem lekko głowę w bok, widząc jak coś między sobą szepcząc cicho. 

-Hej?- powiedziałem niepewnie, a oni spojrzeli na mnie zdziwieni. 

-Cześć Gideon.- powiedział wujek i posłał mi lekki uśmiech, a tata Jay przytulił ramieniem. 

-Co robiłeś? Jesteś strasznie zimy....- powiedział zatroskany, a ja wywróciłem oczami, jestem omegą, tak, wiem, ale umiem o siebie zadbać.

-Byłem się z resztą się trochę przejść.- wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się lekko.- A teraz idę pod koc bo mi zimno...- mruknąłem i szybko ruszyłem na górę. Byłem w połowie schodów, kiedy drzwi się otworzyły i zamknęły z hukiem. 

-Mały podstępny gnojku!- słyszałem krzyk i spierdoliłem szybko do pokoju. 

Miałem już się zamknąć w moim pokoju, milimetry brakowały od zderzenia się ich z framugą i przekręceniem klucza, ale no z tego wyszło? Gówno jedno i wielkie! Isaac wszedł do mojego pokoju nieźle wkurzony. 

Uśmiechnąłem się lekko i cofnąłem jak zamknął drzwi za sobą. 

-Po pierwsze to bolało, po drugie teraz to masz przesrane.- syknął na mnie i złapał za ramiona, przyciskając do ściany.- Jesteś omegę i nic ci nie zrobię , a do tego moim małym braciszkiem, więc masz większe fory.- prychnąłem oburzony i spojrzałem mu odważnie w oczy.- Od teraz mam na ciebie haczyk młody.- mruknął i przysunął się bliżej mnie.- Nie dość że palisz to zajebałeś ojcu spluwę. 

- Bez przesady. odrzekłem.- Nie zajebałem, tylko kulturalnie bez jego zgody schowałem ją pod bluzką i przyniosłem do swojego pokoju!- odpowiedziałem pewnie, a on podniósł brew do góry i złapał mnie za podbródek, na co moje serce przyśpieszyło swój bieg. 

- Jesteś niegrzeczną omegą.- powiedział cicho i uśmiechnął się lekko.- Ale i tak wykorzystam te haki kiedy indziej.

Ruszył do wyjścia, a ja się nie odezwałem. Jak wyszedł, zjechałem po ścianie z szeroko otwartymi oczami. Dlaczego czuję mrowienie na całym ciele? Co jest nie tak! 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Postaram się jeszcze o dwa dzisiaj!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro