Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌺16🌺

LEO

Ale fajnie że. Gideon i Dave są razem! To takie słodkie! Chociaż jak widzę minę Isaaca to trochę się boje, ale mam swoich rycerzy którzy zawsze mnie obronią.

- Nie chwili się tak!- pisnąłem po chwili jak Jack specjalnie zaczął się bujać na boki.- Chcesz żeby spadł?

- Dobra już dobra!- powiedział rozbawiony i położył mi ręce na udach przez co drgnąłem zaskoczony, słyszałem jak Jack sobie coś tam wesoło nuci.

- Dobra mam!- krzyknąłem jak złapałem się jedną ręką gałęzi i zawisłem na niej, próbując wdrapać się na drzewo. Oparłem się łokciem o gałąź i podwinąłem do góry.- Tak!- pisnąłem jak usiadłem na gałęzi.

- Uważaj!- krzyknął Jack, a ja wywróciłem oczami.

- Przecież uważam.- mruknąłem i chciałem wstać żeby przejść po gałęzi do pnia, ale mi nogą spadła.

- Leo!- usłyszałem krzyk braci i po chwili leżałem na nich. I to dosłownie, ale bardziej na Jacku.

- I jak ty uważasz co?- mruknął oburzony,a ja podniosłem się do siadu, na co mruknął. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na dół, moje policzki stały się całe czerwone i wręcz szybko przeturlałem się na Josha, który śmiał się w niebo głosy, ale urwał jak drugi alfa walnął mu w ramię.- Z czego rżysz matole?

- Pozycję to mieliście dogodną!- Felix powiedział rozbawiony i siedział pod drzewem obserwując nas uważnie. Zaczerwieniłem się jeszcze bardziej.

Boże to takie żenujące! Usiadłem na Jacku i to dosłownie, chociaż...nie! Leo tak nie wolno myśleć! A może... Nie! Dość! Spojrzałem na Josha który obserwował mnie uważnie i wstał tak jak Jack. Najstarszy z nas podszedł do mnie i złapał za rękę.

- Skaleczyłeś się.- powiedział cicho i przyjrzał się jej. Rozwaliłem sobie łokieć świetnie. Nachylił się i pocałował ranę, na co spojrzałem na niego ponownie się czerwieniąc.- Mówiłem uważaj..

- Ale to nie moja wina kiedy to nagle zrobiło się takie ślizgie!- wyrzuciłem ręce w górę, a Jack objął mnie w pasie i przerzucił przez ramię.- H-hej! Co ty robisz?

- A nie wiem.- mruknąłem i zakręcił się w około.- Po prostu mi się nudzi.- zaśmiałem się i położyłem ręce na jego plecach.- Uważaj korzeń...- dodałem widząc wystającą roślinę, ale oczywiście kto jest mądrzejszy? Oczywiście że nie Jack. Wywalił się i tym razem to ja wylądowałem na ziemi, a on nademną.

Spiąłem się kiedy poczułem dokładnie w jakiej POZYCJI! Jego noga była pomiędzy moimi udami, a ręce po obu stronach mojej głowy. Patrzyłem w jego oczy, a on uśmiechnął się sprytnie do mnie. Przeszły mnie dreszcze po całym ciele.

- J-jack?- zająłem się jak się zniżył.

- Boże uważaj!- Olivier pisnął jak spadł na Simona, który zaśmiał się głośno.

- Żyjecie?- Diego pisnął i z pomocą Dennisa zszedł z pnia i podszedł do nich, a mój brat mruknął i podniósł się do góry, ciągnąc mnie za sobą, ale wcześniej pocałował mnie w nos, który zmarszczyłem odruchowo.

- Ej!- oburzył się Felix.- Oglądałem ich, a wy popsuliście.- Miał być już KISS!

Moja twarz cała zapiekła jak spojrzałem na Jacka, który uśmiechał się z zadowoleniem. Chyba zaraz się zapadnę pod ziemię ze wstydu. Spojrzałem szukając ratunku u Josha, który cmoknął do mnie siedząc obok Felixa również rozbawiony.

- Jaki kiss?!- Olivier pisnął i podbiegł do nas ignorując resztę.

- Ż-żaden kiss!- pisnąłem i zakryłem sobie twarz dłońmi.

Wszyscy się zaśmieli a ja bardziej skuliłem. To nie jest śmieszne! Jak mogą się śmiać z taki rzeczy!

- Spokojnie mały.- mruknąłem cicho Jack i objął mnie ramieniem.- Oni są głupi.

- Ej ja też chcę kiss!- Olivier pisnął i spojrzał na każdego.- Josh!- podbiegł do alfy. Felix nadął policzki i spojrzał na niego oburzony.

- Sorry mały nie sprzedaje buziaków.- powiedział rozbawiony.

- Isaac?- spojrzał na niego błagalnie, a on tylko wzruszył ramionami i złapał go za biodra, a Simon zainterweniował szybko i złapał omegę i pociągnął do siebie.

- Łapy precz od mojego brata.- mruknął, a Olivier mruknął niezadowolony.

- Czy ci się to podoba czy nie będę mieć alfę!- powiedział i przytulił się do niego.

- Jak skończysz 18 lat.- powiedział pewnie a ja się zaśmiałem.

- Nie no sorry ale miałem ostatnio podobną kłótnie w nimi.- wskazałem na braci.

- Wiecie że oni tam siedzą i nawet na nas nie patrzą?- mruknął Felix i przechylił głowę w bok.- I przechodzą do gry wstępnej?

Spojrzałem w ich stronę i uśmiechnąłem się lekko. To takie słodkie że są razem. Ship.

- Nie patrz Leo.- Jack zasłonił mi oczy ręką na co walnęła go z łokcia.

- Przypomniano ci że mam 19 lat.- zerknąłem na niego groźnie.

- Czyli można cię zaliczyć?- Isaac mruknął w naszym kierunku.

- Chyba śnisz.- Josh warknął na niego groźnie.

- Tknij a ręce z dupy powyrywam i do dupy wsadzę. Leo jest mój.- Jack syknął i spojrzał na niego wrogo.

- A ja co? Twoja własność jestem?- zapytałem zirytowany.

- A żebyś wiedział.- mruknął cicho do mnie i puścił oczko. Walnąłem mu jeszcze raz ale tym razem w brzuch.- No co?

-Dobra robi się ciemno do domu.- Dennis mruknął.- Zbierać się.

- Tak jest panie ja tu rządzę.- powiedział z sarkazmem Josh.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
(ogólnie to naleśniki z miodem zamiast cukru)
WYBORY:
a) kolacja
b) ognisko
c) dom



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro