Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Coś nas łączy.

Rozchyliłam powieki. Światło słoneczne uderzyło mnie w oczy. Leżałam na kanapie w salonie tuż obok Drake'a. Tracy zasnęła na fotelu w dość dziwnej pozycji, a Matt i Ashley leżeli za podłodze, oparci o kanapę.

Mój wzrok powędrował w stonę dużego zegara na ścianie. Wskazówki pokazywały godzinę siódmą dziesięć. Był wtorek. Trzeba było wstać do szkoły. Miałam po raz pierwszy pokazać się tam z Drake'iem. Było to trochę stresujące.

- Boje się zapytać, co się wczoraj wydarzyło - usłyszałam głos Matta - Ale zapytam. Więc...

- Żelki - Ashley podniosła się do pozycji siedzącej - Pamiętam żelki i Shape of you. Matt, muszę przyznać, że całkiem nieźle śpiewasz.

- Żelki i jednorożce - Drake także się już obudził.

- Przyśnił ci się ręcznik? - zapytałam rozbawiona - Ręcznik z jednorożcem?

- Kup mi taki na urodziny.

Przed ósmą wszyscy wyruszyliśmy do szkoły. Nie było źle, bo usłyszeliśmy dzwonek akurat wtedy, kiedy przekroczyliśmy próg budynku.

Stalker:
Dobrze cię widzieć, już zaczynałem się martwić.

Siadając w ławce obok Drake'a, machnęłam szybką wiadomość.

Destiny:
Ta, ciebie też.

Stalker:
Nie widzisz mnie. Jestem wszędzie i nigdzie. Jestem wszystkim i niczym. Jestem twoim największym koszmarem.

Stalker:
Poprawka: jestem twoim przeznaczeniem ;*

Destiny:
Uspokój się, telefon mi przez ciebie zabiorą.

Stalker:
Bo pierwszy raz piszemy razem na lekcji -,-

Destiny:
No zamknij się już.

Stalker:
Będę smutny :( Ale dla ciebie zrobię wszystko, skarbie ;*

Destiny:
Miło mi, ale miałeś przestać.

Stalker:
No przecież przestaję. To ty odpisujesz. Widzisz? Jednak coś nas łączy ;*

Destiny:
Jedyne, co nas łączy, to zasięg sieci.

Stalker:
Wczoraj pisałaś co innego B)

Destiny:
Jak się rozklejam, gadam od rzeczy...

Stalker:
Rozklejasz się, kiedy do ciebie piszę?

Destiny:
Zawsze musisz się wymądrzać...

Stalker:
A jednak codziennie mi odpisujesz... Widzisz, skarbie? To przeznaczenie ;*

Destiny:
To, że mam tak na imię, nie znaczy, że musisz to ciągle powtarzać.

Stalker:
Masz bardzo ładne imię ;)

Destiny:
To wiem.

W ten sposób rozwinęła się długa, nieplanowana rozmowa. Chciałam skończyć, ale nie potrafiłam. I tak na zawsze zostanie dla mnie nic nie wartym idiotą. Tak, Destiny. Wmawiaj to sobie dalej...

- Jak pierwszy dzień w szkole? - skierowałam to pytanie do Drake'a, kiedy wyszliśmy z sali matematycznej.

- Mówisz, jakbym to ja był tutaj nowy - uśmiechnął się lekko, ukazując proste, białe zęby.

- Wiesz, chodzę tu już tydzień - pochwaliłam się.

- Och, to naprawdę zadziwiająco długi kawał czasu - pokręcił głową.

- Zdążyłam zaprzyjaźnić się z trójką podzurawionych psychicznie ludzi - wzruszyłam ramionami.

- Ty mendo - zaśmiał się Matt, skacząc na mnie od tyłu.

- Spadaj - wyrwałam się z jego objęć.

- Jestem wszędzie. Widzę i słyszę wszystko. Uważaj, skarbie - te słowa przypomniały mi Stalkera. On stwierdziłby, że to przeznaczenie. Ale ja wierzę bardziej w przypadek. Moje imię to zupełny zbieg okoliczności.

- Mam kaca po tych żelkach... - żaliła się Tracy. Pojawiła się z nikąd po mojej prawej.

- Głupia jesteś - stwierdziła Ashley, która również wyrosła jak spod ziemi.

- Wiem przecież, nie musisz mnie dobijać - prychnęła.

- Widzisz, Matt? - zwróciłam się do chłopaka - To prawda, że jesteście podziurawieni psychicznie.

- Też cię zaraz podziurawię, wiesz? - szturchnął mnie łokciem w żebra.

- Za późno. Drake zrobił to sześć lat temu przy użyciu pasty do zębów i zepsutej rolety w salonie - uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

Matt uniósł jedną brew.

- Nie pytaj - zaśmiałam się, a Drake razem ze mną.

Śmialiśmy się tak, idąc korytarzem, a ludzie gapili się na nas, jak na istoty nie z tego świata. Niech się gapią. Może wśród nich właśnie Stalker wlepiał we mnie oczy i zastanawiał się, czy zauważę. Chciałam zauważyć, ale to mógł być praktycznie każdy. Pozostawało mi tylko śmiać się dalej i czekać, co przyniesie los.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro