Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43. Czekałem na ciebie.

Rozchyliłam ciężkie powieki. Poranek był pochmurny i wietrzny. Odruchowo sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić, co tym razem Shawn napisał mi na powitanie. Jednak na ekranie widniało tylko jedno powiadomienie z Instagrama i wiadomość od Tracy. No tak, przecież Shawn zniknął z mojego życia. Musiałam o nim zapomnieć. Ten rozdział został zamknięty.

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i opadłam ciężko na poduszkę. Westchnęłam głęboko, a pod powiekami poczułam piekące łzy. Za każdym razem, kiedy myślałam o Shawnie, zaczynałam płakać. Wczorajszy dzień przepłakałam cały, bo nie umiałam skupić się na niczym innym.

Wtedy do mojego pokoju wkroczyła mama.

- Jak się czujesz, skarbie? - zapytała, siadając na skraju łóżka. Uśmiechnęła się ciepło i pogłaskała mnie po głowie.

- A jak mam się czuć? - westchnęłam głęboko.

- Przepraszam.

- Za co przepraszasz? - zdziwiłam się.

- Za to, że musimy wyjechać.

- To nie twoja wina - wykrzywiłam twarz w grymasie, który miał przypominać uśmiech.

Mama tylko pochyliła się nade mną i pocałowała mnie w czoło, po czym wstała i skierowała się w stronę wyjścia z pokoju.

- Zejdź na śniadanie - rzuciła, zanim zniknęła za drzwiami.

Zrobiłam więc, jak prosiła. Zwlokłam się z łóżka i udałam się do kuchni, gdzie czekały już na mnie płatki z mlekiem. Nie miałam apetytu, ale usiadłam przy stole, przytłoczona spojrzeniami rodziców. Chwyciłam łyżkę i zaczęłam mieszać powoli mleko w misce.

- Nie jesz? - spytał tata, marszcząc brwi.

W odpowiedzi tylko westchnęłam cicho. Kątem oka dostrzegłam, jak mama posyła tacie porozumiewawcze spojrzenie.

Praktycznie cały dzień spędziłam w łóżku. Próbowałam się czymś zająć, ale nic nie pomagało. Sięgnęłam po książkę, ale nie mogłam skupić się na czytaniu. Weszłam na Messengera, jednak nie znalazłam w sobie tyle odwagi, by napisać nawet do któregoś z moich przyjaciół. Włączyłam na laptopie ulubiony serial, ale myślami cały czas błądziłam wokół Shawna.

Przyjaciele mnie nie zostawili. Przytulili mnie, powiedzieli, że będą tęsknić. A on? Odszedł. Czy to znaczyło, że nie był moim przyjacielem? Oczywiście, był kimś więcej, ale skoro nie potrafił się zdobyć na to, by zachować mnie przy sobie, to co z niego za chłopak? Powinien zawalczyć. Ja też powinnam zawalczyć. Wina leżała po obu stronach. Powinnam była już dawno do niego napisać, zadzwonić, czy nawet zapukać do jego drzwi i rzucić mu się w ramiona.

Ale nie umiałam.

W poniedziałek do szkoły podwiózł mnie Drake. Kiedy przekroczyłam próg budynku, otoczył mnie tłum ludzi i panujący w nim gwar rozmów. Z przyjacielem u boku szłam przez korytarz, kiedy nagle stanęłam jak wryta.

- Desty? - Drake spojrzał na mnie rozbawiony.

- Chodźmy naokoło - odwróciłam się na pięcie, a blondyn złapał za mój nadgarstek, nie pozwalając mi iść przed siebie.

- Co się dzieje, Desty? - zmarszczył brwi.

- On tam stoi. Zawsze tam stoi - pokręciłam głową, wyrwałam się z uścisku chłopaka i ruszyłam naprzód.

Shawn zawsze przed lekcjami stał przy swojej szafce i tam czekał na mnie, jeżeli akurat nie szliśmy do szkoły razem. Wiedziałam, że i tym razem będzie tam stał, bo robił tak zawsze, nawet, kiedy jeszcze się nie znaliśmy. Właściwie, kiedy ja go nie znałam, a on obserwował każdy mój ruch. W każdym razie, nie miałam w sobie tyle siły, żeby przechodzić teraz obok niego, więc udaliśmy się do sali okrężną drogą, przez co szliśmy całe trzy minuty dłużej.

Kiedy usiadłam w ławce, dzwonek wzywający resztę uczniów do sal, zadzwonił, a ja poczułam znajome wibracje w tylnej kieszeni spodni. Przez chwilę miałam wrażenie, że to Shawn. To zawsze był Shawn. Jednak szybko wróciłam do żeczywistości i zawiedziona odblokowałam telefon. A jednak... Nie myliłam się.

Shawn:
Gdzie jesteś? Czekałem na ciebie.

Przez chwilę w oszołomieniu analizowałam treść wiadomości. Shawn. Napisał. Czekał na mnie. Pod swoją szafką. A ja nie przyszłam. Wiedziałam, że byłam zbyt słaba, by widzieć się z nim w tym stanie, jednak poczułam się zawiedziona samą sobą. Mogłam się na to zdobyć. Może teraz uśmiechałby się do mnie, a ja znowu, chociaż przez te kilka ostatnich dni, mogłabym się cieszyć tym uśmiechem.

Przeklinałam się za to, że musiałam wybrać tę pieprzoną okrężną drogę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro