Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36. Tylko się nie zgub.

- Shawn, chodźmy na zewnątrz - szturchnęłam go w ramię, wskazując głową na siedzącego na kanapie Aarona. Wyglądał na bardzo rozluźnionego. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Śmiał się z innymi, a wcześniej kamienny wyraz twarzy, zmienił się w szeroki uśmiech białych, prostych zębów.

- Co on tu... - Shawn wyglądał na lekko zdezorientowanego, ale posłusznie udał się za mną na taras. Jednak czynność ta nie przyniosła żadnych korzyści, bo wysoki szatyn już zmierzał w naszą stronę.

- Cześć, co tu robisz? - zwrócił się do mnie, nie patrząc na Shawna. Prawdę mówiąc, jego wzrok spoczął tylko na jednej części mojego ciała. Patrzył z pewnością za nisko, niż powinien. Oto jeden z minusów dużego dekoltu w sukience.

- Też chciałbym wiedzieć - mruknął brunet, mierząc Aarona wzrokiem.

- Przyszłam na imprezę, jak widać - rzuciłam obojętnie.

- Dosiądziecie się do nas? - wskazał głową na grupkę ludzi, zajmujących kanapy w salonie.

- Nie, dzięki - pokręciłam głową, spoglądając z ukosa na Shawna, którego mięśnie szczęki napięły się tak mocno, że wyglądało to nienaturalnie dziwnie. Podobno ci dwaj się nienawidzili, a teraz jeden z nich zapraszał drugiego do wspólnej zabawy.

- Dobra, Shawn, wiem, że wiesz, że mam cię za dupka, ale tego wieczoru możemy zapomnieć o takich pierdołach - szturchnął go po przyjacielsku w ramię. Widać było, że wypił już dość dużo.

- Widać, że nie myślisz już trzeźwo - chłopak pokręcił głową - Lepiej będzie, jak wrócisz do swoich wstawionych przyjaciół. Jednym słowem: spierdalaj.

- Dobra - szatyn uniósł ręce do góry w obronnym geście - Dobra. Ale wciąż jesteście tam mile widziani - wskazał głową na miejsce, w którym przesiadywali jego kumple, po czym sam się tam udał i zasiadł wśród nich na jednej z kanap.

- Shawn, obiecaj mi, że nie będę musiała cię dzisiaj oglądać w takim stanie - uniosłam wzrok, aby spojrzeć mu w oczy.

- No co ty, to byłoby dla mnie za trudne - pokręcił głową - Zresztą, ktoś musi bezpiecznie odstawić cię do domu.

- Kocham cię - stanęłam na palcach i lekko musnęłam ustami malinowe wargi chłopaka.

Tańczyliśmy długo. Po jakimś czasie zjawili się też Tracy, Ashley, Matt i Drake. Ludzi było tyle, że ledwo mieścili się nawet w ogrodzie. Logan musiał sprosić tam pół szkoły. Jednak zabawa była przednia. Nie wypiłam dużo, jednak wystarczająco, aby stwierdzić, że mój dzienny limit alkoholu został przekroczony. Miałam słabą głowę i nic nie mogłam na to poradzić.

- Idzę do łazienki - powiedziałam do Shawna, usiłując przekrzyczeć muzykę.

- Tylko się nie zgub - pocałował mnie w czoło i podszedł do stołu z napojami, aby nalać sobie soku.

Przepchałam się przez tłum ludzi i dotarłam do schodów, gdzie było ich nieco mniej. Postanowiłam podjąć się próby odnalezienia łazienki. Doszłam na pierwsze piętro i znalazłam się w prostokątnym holu. Były tam cztery pary drzwi. Któreś z nich prowadziły do poszukiwanego przeze mnie miejsca. Pierwsze z brzegu były zamknięte. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam je. Nie była to łazienka, ale to, co tam zobaczyłam, przyprawiło mnie o ciepłe dreszcze na plecach. Na łóżku, prawdopodobnie należącym do logana, siedziała para ludzi. Całowali się namiętnie, wręcz się połykali. Kiedy usłyszeli skrzypienie drzwi, natychmiast się od siebie odsuneli i spojrzeli w moim kierunku. Znowu oni. Matt i Ashley, przyłapani na gorącym uczynku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro