Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35. Wyglądasz pięknie.

- A to? - spytał Shawn, pokazując mi czarny kombinezon z wybitnie krótkimi spodenkami.

- To Tracy. Musiała to u mnie ostatnio zostawić - machnęłam ręką i wróciłam do grzebania w szafie, co jakiś czas wyrzucając kilka ciuchów na dość dużą już kupę ubrań, obok której siedział Shawn.

- Mogłabyś to założyć - stwierdził, dokładnie badając czarny materiał.

- Daj spokój, to nie spodenki, tylko gacie do połowy dupy - przewróciłam oczami.

- Wyglądałabyś bosko - uniósł brwi z zadowoleniem.

- Może to? - wyciągnęłam z szafy czerwoną, kraciastą koszulę - Do tych spodni powinna pasować.

- Powinnaś założyć jakąś sukienkę - oznajmił.

- Nie mam sukienek - pokręciłam głową.

- Dlaczego? Jestem pewien, że w sukience wyglądałabyś prawie tak seksownie, jak ja w mokrej koszulce.

- No nie przesadzaj - prychnęłam - Przecież ja zawsze wyglądam seksownie.

- Mógłbym zaprzeczyć, ale tego nie zrobię. Ja pierdole, przecież to prawda - podniósł się z podłogi, podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w talii - Kocham cię, wiesz? - szepnął mi do ucha.

- Wiem, Shawn - dotknęłam jego rąk, znajdujących się na mojej talii - Ja też cię kocham.

- A teraz trzeba ci coś wybrać - rozluźnił uścisk i zaczął grzebać w mojej szafie - To może być cokolwiek. I tak będziesz wyglądać jak ósmy cud świata.

Po jakimś czasie Shawn w głębi mojej szafy znalazł starą sukienkę. Nie nosiłam jej od dawna, właściwie założyłam ją tylko raz w życiu. Opierałam się długo, w końcu jednak przekonał mnie, abym ją ubrała. Była zrobiona z lekkiego materiału. Miała rękawy do łokci i dość duży dekolt, jednak nie aż taki, abym czuła się w nim niekomfortowo. Dolna część sukienki sięgała przed kolano. Założyłam ją i musiałam przyznać, że od czasu, kiedy miałam ją na sobie ostatni raz, wciąż leżała na mnie jak ulał. Stanęłam przed lustrem i zabrałam się za makijaż. Lekko podciągnęłam rzęsy, a usta przejechałam czerwoną szminką. Nigdy nie lubiłam nakładać ton tapety. Rozczesałam jeszcze włosy, po czym wyszłam z łazienki. Shawn spojrzał na mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy.

- Wyglądasz pięknie - mruknął, unosząc brwi - Mówiłem, że musisz ubrać sukienkę.

- Tylko dlatego, że tobie nie da się odmówić - rzuciłam i spojrzałam na zegar, wiszący na ścianie - Chyba musimy iść.

Włożyłam telefon do małej, czarnej torebki, którą zarzuciłam na ramię i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu Shawna, aby po chwili znaleźć się na miejscu. Logan mieszkał w dużym domu z ogrodem i basenem. Z wnętrza dochodziła głośna muzyka, a ludzie już bawili się w środku domu, jak i na zewnątrz. Przekroczyliśmy granicę dzielącą nas od dobrej zabawy, jaką była furtka. Stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi, które otworzyły się, jeszcze zanim zdążyliśmy zapukać. Stanął w nich uśmiechnięty Logan. Był wysokim brunetem o płytkich, zielonych oczach, z podłużną twarzą. Zmierzył wzrokiem mnie, a potem Shawna. Widać było, że jego obecność na imprezie nie za bardzo mu się spodobała, jednak szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Wchodźcie - pokazał głową, żebyśmy weszli do środka, tak więc uczyniliśmy.

Towarzystwo dzieliło się na kilka grup. Pierwsza z nich, to ludzie tańczący na środku wielkiego salonu i tarasie. Niektórzy z nich wskakiwali w ubraniach do dużego basenu na środku ogrodu. Byli też tacy, którzy wyraźnie bawili się w inny sposób, pijąc różnego rodzaju alkochole, lub obściskując się po kątach. Większość z nich już na początku imprezy była nieźle wstawiona. Trzecia grupa to osoby, które pojawiły się tam niewiadomo skąd. Stały pod ścianą, lub zajmowały pojedyncze miejsca siedzące. Nie rozmawiały z nikim, ani nie ruszały się w rytm muzyki.

No tak, została jeszcze jedna grupa. Ludzie okupujący kanapy w salonie. Rozmawiali głośno i pili alkocholowe napoje w kieliszkach, czemu towarzyszyły głośne salwy śmiechu. Zdecydowanie uważali się za imprezową elitę. Dostrzegłam wśród nicj znajomą twarz. Wcale mi się to nie spodobało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro