28. Nie próbuj zaprzeczać.
Shawn:
To dla mnie bardzo ważne.
Destiny:
Dla mnie też, ale nie chcę cię stracić przez głupie "kocham cię".
Długo analizowałam treść wiadomości, którą wysłałam do Shawna. Naprawdę to napisałam? Chodziło mi tylko o to, że nie byłam do końca pewna, co do niego czułam. A czułam bardzo dużo. Moje wnętrze wypełniała mieszanina niezidentyfikowanych uczuć. W klatce piersiowej czułam masę niewykrzyczanych słów, które z każdą sekundą bolały coraz bardziej. Bardzo chciałam mu coś powiedzieć. Nie wiedziałam tylko co. Nie wiedziałam jak.
Siedziałam tak przez kolejną godzinę. Niebo pociemniało, a na jego powierzchni pojawiła się cała masa gwiazdozbiorów. Wyszłam na balkon i oparłam się o barierkę. Noc była bardzo ciepła, a niebo bezchmurne, więc bez problemu mogłam dostrzec wszystkie konstelacje, w tym tę jedną, która przypominała mi o tym, co czułam. Czyli o tym, o czym nie miałam pojęcia.
Destiny:
Shawn... Spójrz w niebo.
Shawn:
Patrzę.
Destiny:
Co widzisz?
Shawn:
Ciebie.
Destiny:
I...?
Shawn:
Wśród tego wszystkiego widzę tylko ciebie.
Destiny:
Nieprawda. Widzisz nas. Powiedz, że widzisz.
Shawn:
Widzę, chociaż jakby przez mgłę.
Destiny:
Ja chyba widzę nas coraz wyraźniej.
Shawn:
Haha
Destiny:
Co?
Shawn:
Jeszcze niedawno powiedziałabyś, że nie ma NAS.
Destiny:
Shawn, posłuchaj. Może to dziwne, jak szybko zmieniam zdanie. Jeszcze przed chwilą nie miałam o niczym pojęcia, ale teraz zaczynam zdawać sobie sprawę z pewnego faktu.
Shawn:
Jakiego faktu?
Destiny:
Nie udawaj. Wiesz dobrze, o co chodzi.
Shawn:
Chcę to zobaczyć na własne oczy. Wistarczy, że napiszesz.
Destiny:
Gdyby to było takie proste... Daj mi jeszcze trochę czasu, proszę.
Shawn:
Poczekam, ile będziesz chciała.
Destiny:
Nie chcę cię tym ranić.
Shawn:
Nie ranisz mnie. Będę czekać wieczność, jeżeli będę musiał.
Destiny:
To słodkie. Ale nie sądzę, że będzie ci się chciało tyle czekać :)
Shawn:
Zobacz, ile już czekam. Wieczność, to dla mnie nic.
Destiny:
Przepraszam cię za to :(
Shawn:
Nie przepraszaj. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zajdziemy tak daleko.
Destiny:
Jak daleko zaszliśmy?
Shawn:
Tak daleko, że gadamy do tej samej gwiazdy.
Destiny:
Do gwiazd. Nie zapominaj o sobie. Ty też tam jesteś.
Shawn:
Przyćmiewasz mnie swoim blaskiem.
Destiny:
Znowu zaczynasz?
Shawn:
Nieeeee
Shawn:
WCALE
Pisaliśmy do późnej nocy. W końcu oczy same mi się zamykały, a ja nie zdołałam oprzeć się głębokiej potrzebie natychmiastowego zapadnięcia w sen. Po kilku minutach obudził mnie dźwięk wiadomości.
Shawn:
Destiny, śpisz?
Destiny:
Juz niw daje radu ide spac donranoc
Shawn:
Chyba faktycznie jesteś strasznie śpiąca. Śpij dobrze, dobranoc, misiu ;*
Ostatnią wiadomość przeczytałam dopiero rano, kiedy to obudziły mnie promienie słoneczne, przedostające się przez niezasłonięte okna. Zegar na ekranie mojego telefonu wskazywał godzinę ósmą dwadzieścia sześć. W pierwszej chwili trochę się przeraziłam, jednak powróciłam do świata żywych i uświadomiłam sobie, że była sobota i wcale nie musiałam iść tego dnia do szkoły.
Na ekranie komórki pojawiło się powiadomienie o przychodzącej wiadomości. Przyszła od Shawna. Natychmiast ją przeczytałam.
Shawn:
Dzień dobry, słońce <3
Skąd wiedział, że obudziłam się akurat o tej porze? Nie miałam ochoty w to wnikać.
Destiny:
Cześć, Shawn ;*
Shawn:
Wyspałaś się?
Destiny:
A jak myślisz?
Shawn:
Rozumiem, że nie.
Destiny:
Dokładnie. Czuję się jak wrak człowieka.
Shawn:
Śpij dalej.
Destiny:
Nie dam rady.
Shawn:
Za chwilę będę.
Destiny:
Co?
Shawn:
Może przy mnie uda ci się zasnąć :)
Destiny:
Shawn, nie trzeba, naprawdę.
Shawn:
Za późno. Odpalam samochód, malutka. Szykuj się na moje przybycie, księżniczko B)
Destiny:
Ja pierdole, Shawn...
Shawn:
Wiem, że za mną tęsknisz, skarbie.
Shawn:
I nie próbuj zaprzeczać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro