20. Zawrzyjmy umowę.
Shawn:
Dzień dobry, złotko ;*
Destiny:
Cześć :)
Shawn:
Wiesz co dzisiaj jest?
Destiny:
Poniedziałek?
Shawn:
I...?
Destiny:
Dzień jak każdy inny...
Shawn:
Jak tak możesz?
Destiny:
No widzisz, ja mogę wszystko B)
Destiny:
A tak serio, o co chodzi?
Shawn:
Piszemy już ze sobą trzy tygodnie.
Destiny:
No tak, faktycznie... Strasznie wolno ten czas leci. Mam wrażenie, jakbym znała cię całą wieczność.
Shawn:
Wieczność jest nasza B)
Destiny:
Chyba twoja.
Destiny:
I moja.
Destiny:
Nie nasza ok?
Shawn:
Wciąż zgrywasz niedostępną, skarbie ;*
Destiny:
Trzeba mieć jakiś sens życia.
Shawn:
To twój sens życia? Ja?
Destiny:
Nie, bekę z ciebie cisnę.
Shawn:
Przynajmniej do czegoś ci się przydaję :)
Destiny:
No widzisz, czyli też masz sens w życiu.
Shawn:
Ty jesteś moim sensem <3
Destiny:
Słodko :)
Shawn:
No ja wiem, jestem taki słodki ;P
Destiny:
Lepiej spadaj na śniadanko i do szkoły.
Shawn:
Śniadanko już zjadłem.
Destiny:
Umyj ząbki.
Shawn:
Umyłem :D
Destiny:
No to ja już nie wiem... Idź spać... Czy coś...
Shawn:
Spanie jest dla cieniasów. Ja już jestem duży.
Destiny:
No to mi przykro, śmigaj do łóżka.
Shawn:
To brzmi dwuznacznie :)))
Destiny:
Po prostu idź spać...
Shawn:
Nie będziesz mi rozkazywać!
Destiny:
Właśnie, że będę.
Shawn:
Nie jesteś moją matką!
Destiny:
Może jestem :))
Shawn:
Ej co my odwalamy?
Destiny:
Też się zastanawiam xD
Shawn:
Ale na serio, wypadałoby iść do szkoły.
Destiny:
Znowu będę bała się na ciebie spojrzeć :)
Shawn:
Nie bój się. Jestem przy tobie.
Destiny:
O tym mówię, debilu.
Shawn:
No tak, faktycznie... Nie bój się, jesteś już za duża, żeby się bać <3
Przemierzałam samotnie szkolny korytarz. Wiedziałam, że za chwilę, jak codzień, on będzie stał w tym samym miejscu. Nasze spojrzenia się spotkają, będzie niezręcznie. Ale kiedy po raz kolejny ujrzałam jego sylwetkę, spotkałam się z głębokim zaskoczeniem. Otóż, kiedy zmierzyłam go wzrokiem, ze zdumieniem stwierdziłam, że uśmiechał się. Uśmiechał się do mnie. Nigdy nie widziałm go w takim stanie. Zawsze chodził przygnębiony, smutny. Jego oczy nigdy tak nie świeciły, nigdy też nie widziałam tych śnieżnobiałych, prostych zębów. Niepewnie odpowiedziałam tym samym gestem i ruszyłam dalej przed siebie szkolnym korytarzem.
Destiny:
Co to za miła odmiana?
Shawn:
Chciałem, żeby było inaczej.
Destiny:
Udało się. I wiesz co? Czuję się pewniej, kiedy się do mnie uśmiechasz.
Shawn:
Możemy zawrzeć umowę?
Destiny:
No?
Shawn:
Uśmiech za uśmiech.
Destiny:
Kusząca propozycja. Na czym to ma polegać?
Shawn:
Nigdy więcej ponurych min i niezręcznych sytuacji. A jeżeli będziesz smutna, ja się do ciebie uśmiechnę.
Destiny:
Okey, w takim razie ja też się do ciebie uśmiechnę.
Shawn:
W takim razie zawieramy umowę.
Destiny:
Nie do zerwania.
Shawn:
Podpisz się.
Destiny:
Co?
Shawn:
Jak pod każdą umową.
Shawn:
Shawn Mendes.
Destiny:
Destiny Steven.
Shawn:
Uśmiechasz się?
Destiny:
Tak, do ściany :)
Shawn:
Ja też :)
Hey, miśki ❤ Liczę na miłe komentarze z waszej strony :) To naprawdę motywuje <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro