Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Jak ci mija wieczór?

Gapiłam się jak głupia na świstek papieru z ciągiem liczb. Aaron był naprawdę atrakcyjnym chłopakiem, a to, że wręczył mi swój numer telefonu, było po prostu wygrywem roku. Przypomniałam sobie to, co opowiadał mi o nim Drake. Że miał różne przygody z narkotykami, ale podobno z tym skończył. Mój przyjaciel twierdził, że nie do końca pozbył się nałogu, ale miałam to gdzieś. Chwyciłam telefon i wpisałam numer Aarona, po czym kliknęłam przycisk zapisz w kontaktach. Zdecydowałam się napisać.

Destiny:
Hej, tu Destiny.

Odpisał niemalże po chwili.

Aaron:
Warto było czekać tyke czasu ;)

Destiny:
Przepraszam, zgubiłam tę kartkę.

Właściwie minęłam się z prawdą, bo po prostu bałam się napisać ze względu na opowieści Drake'a.

Aaron:
Spotkamy się w weekend?

Destiny:
Raz się żyje.

Aaron:
Może w piątek?

Destiny:
Mi pasuje.

Aaron:
Super, będę czekał na ciebie o siódmej.

Tak więc, w piątek o osiemnastej pięćdziesiąt byłam już gotowa na spotkanie z Aaronem. Założyłam czarne rurki i jednolitą koszulę w kolorze zgniłej zieleni.

Minutę przed czasem wyszłam przed dom, gdzie zobaczyłam już samochód Aarona. Otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce pasażera, witając się śmiałym "cześć". Z jego ust usłyszałam to samo.

Uśmiechał się szeroko, ukazując proste zęby. Miał na sobie te same czarne rurki podziurawione na kolanach i skórzaną kurtkę, spod której widać było koszulkę Nirvany.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy ruszył z podjazdu.

- Niedaleko. Zobaczysz - rzekł tajemniczo, rzucając mi ukradkowe spojrzenie.

Wywróciłam oczami i zapadłam się w fotel, obserwując skąpany w świetle zniżającego się słońca asfalt, który znikał pod kołami samochodu Aarona.

Piętnaście minut później byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu, a moim oczom ukazał się budynek ze ścianami pełnymi neonów i kolorowych świateł. Z wnętrza dochodziła głośna muzyka. Przed wejściem kłębiły się tłumy ludzi. Przepychali się w obie strony.

- Mam nadzieję, że lubisz takie klimaty - Aaron oparł się o maskę samochodu.

- Może być - wzruszyłam ramionami. Starałam się zgrywać niedostępną, chociaż dałam się zaprosić na... Randkę? A Aaron był interesującym chłopakiem.

- Nie podoba ci się? - zmarszczył brwi - możemy pojechać gdzieś indziej.

- Nie, podoba mi się. Chodźmy - ruszyłam w stronę wejścia, nie czekając na chłopaka.

Dogonił mnie i razem dołączyliśmy do tłumu, zmierzającemu ku wejściu do klubu. Po chwili znaleźliśmy się w dużym, ciemnym pomieszczeniu. Wszędzie błyskały kolorowe światła, a muzyka była tak głośna, że wrzaski ludzi były ledwie słyszalne. Tłum popchnął nas na parkiet. Widziałam, jak Aaron porusza ustami. Nie słyszałam, co mówił, ale wyciągnął do mnie rękę i pociągnął wgłąb parkietu. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Był w tym całkiem niezły. Uśmiechał się do mnie, a ja do niego.

W pewnym momencie ktoś za mną potknął się i upadł prosto na moje plecy, przewracając mnie przy tym do przodu. Upadłam prosto w objęcia Aarona. Złapał mnie i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Ewidentnie coś między nami iskrzyło.

Stalker:
Hej, skarbie, co tam?

Stalker:
Jak ci mija wieczór?

Stalker:
Destiny, odezwij się...

Stalker:
No ejjj

Stalker:
Ładnie proszę :((

Stalker:
Obraziłaś się?

Stalker:
Dobranoc :(

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro