12. Coś się stało?
- Drake? - zagadnęłam chłopaka, kiedy pojawił się pod drzwiami mojego domu i razem ruszyliśmy do szkoły. Wyszliśmy wcześniej, niż reszta.
- Hm? - uśmiechał się. Chyba miał dość dobry nastrój, co było nieco dziwne po wydarzeniach ostatniego dnia.
- Jak się czujesz? - zapytałam niepewnie.
- A jak mam się czuć? - wydał z siebie krótki, gardłowy dźwięk, który chyba miał brzmieć jak śmiech.
- No wiesz, Aaron rzucił szkołę, w dodatku nie powiedział ci o tym. Przyjaźnicie się, prawda?
- Czegoś o nim nie wiesz - wyznał, a ja zamieniłam się w słuch - Kiedyś był inny. Wpadł w złe towarzystwo, brał narkotyki i tym podobne. Twierdził, że się zmienił, ale to mogło mieć z tym coś wspólnego - zmarszczył brwi tak, jak zawsze, kiedy się nad czymś zastanawiał.
- Kiedy go poznałeś?
- Rok temu. Krótko po jego ostatniej przygodzie z narkotykami.
- Jakiej przygodzie? - zmartwiłam się.
- Nigdy nie chciał o tym mówić. Podobno przesadził na jednej imprezie. Tamtej nocy stracił bliskich i zmienił się nie do poznania. Przynajmniej tak mówią inni - kopnął kamień, leżący na chodniku.
- To straszne - pokręciłam głową.
- W każdym razie mówił mi, że z tym skończył - wzruszył ramionami - Ale takie rzeczy siedzą w człowieku do końca życia. Kto wie, co go natknęło, żeby rzucić budę.
Doszliśmy do szkoły i po wypakowaniu książek z szafek, udaliśmy się na matematykę. Zasiedliśmy w ławkach obok siebie. Zadzwonił dzwonek, a wtedy mój telefon zawibrował.
Stalker:
Hej, misiu, jak się dziś czujesz? ;*
Uśmiechnęłam się do siebie i natychmiast odpisałam.
Destiny:
Nie jest źle. A ty?
Stalker:
Zmieniasz się nie do poznania, Destiny... Jeszcze nigdy nie zapytałaś, jak się czuję :D
Destiny:
Może mam wyjątkowo dobry nastrój? Nie, czekaj, to by było bez sensu.
Stalker:
Coś się stało?
Destiny:
Nie ważne.
Stalker:
No powiedz...
Destiny:
Super, było napisać, że wszystko gra...
Stalker:
Okłamać mnie? Nie ze mną takie numery, skarbie.
Destiny:
To ty mnie okłamujesz, nie zdradzając mi imienia.
Stalker:
Wcale cię nie okłamuję. Tylko nie mówię całej prawdy.
Destiny:
Jak wolisz. Dla mnie jedno i to samo.
Po matematyce natknęłam się na korytarzu na resztę naszej paczki.
- Co teraz masz? - zwrócił się do mnie Matt.
- Mam angielski razem z tobą, geniuszu - prychnęłam.
- No tak, faktycznie - zaśmiał się krótko - Ej, Tracy! Ty też masz z nami angielski! - zauważył.
- Brawo, jestem z ciebie dumna - oznajmiła blondynka.
- A co ja mam? - Ashley zaczęła grzebać w plecaku, w poszukiwaniu planu zajęć.
- Jak wy do siebie pasujecie - westchnęła ze śmiechem Tracy.
Matt i Ashley spojrzeli po sobie, a potem na nas z uniesionymi brwiami. Mieli miny pod tytułem "coś cię bawi?", ale wszyscy doskonale wiedzieli, że myśleli o czym innym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro