12
- Co zrobiłeś Victorowi? - zapytałem patrząc na niego groźnie. Szatyn uśmiechnął się szeroko.
- Muszę Ci podziękować. Gdy był jeszcze pod Twoją opieką ciężko było Was dopaść, ale teraz, gdy praktycznie wystawiłeś go na otwarty plener.. Nasza praca jest ułatwiona.
- CO CHCECIE MU ZROBIĆ?! - warknąłem ukazując swoje czarne skrzydła. Anioł gwizdnął pod nosem.
- Nic szczególnego. Tylko oderwanie mu jego ślicznych skrzydełek od jego splugawionego ciała. - wzruszył ramionami wymachując w moją stronę złotym nożem.
- Ale to oznacza śmierć. - wyszeptałem do siebie przypatrując się niebezpiecznej broni w jego rękach. Jean widząc mój zaciekawiony wzrok podleciał blisko mnie trzepocząc przy tym skrzydłami. Natychmiast zamachnąłem się i uderzyłem go w twarz.
- Ty...
- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknąłem popadając w furię. - Gdzie jest Victor?!
- Nie wiem!!! - podniósł głos ocierając krew z kącika ust. - Już po Tobie ty pedofilski Demonie.
- Dawaj!
Moje oczy przybrały czerwoną barwę. Rzuciłem się na Anioła chcąc odebrać mu broń. Jednak ten zamachnął się raniąc mnie delikatnie po policzku. Zaśmiał się złowieszczo. Uniósł się wysoko nad ziemią. Zrobiłem to samo chcąc dorównać mu tempa. Będąc w powietrzu założyłem ręce na piersi i prychnąłem.
- Podobno Anioły to jedne z najpiękniejszych stworzeń na świecie, prawda? - zapytałem przekrzywiając głowę w prawo.
- Oczywiście! Wszędzie jesteśmy opisane jako bóstwa! - odpowiedział dumnie szatyn poprawiając swoje włosy.
- Po Tobie tego nie widać. To już nawet kamyk w piekle ma więcej seksapilu w porównaniu do Ciebie...
- Ty sukinsynu!
- Grzeszysz, grzeszysz... - zaśmiałem się podlatując do niego. W mgnieniu oka dotknąłem jego skrzydeł swoimi. Syknął głośno i zaczął szybciej trzepotać. Spojrzał na krew, która zbrudziła jego śnieżnobiałe pióra.
- Co ty zrobiłeś?! Nie masz żadnej broni! - jęknął patrząc na spływający, czerwony płyn.
- Ale mam skrzydła. - zachichotałem głaszcząc moje piórka przy ramieniu. - Mnie nie ranią, ale wszystkich innych wręcz przeciwnie. Każdy dotyk sprawia nie miłosierny ból. - uśmiechnąłem się. - Więc albo mi powiesz, gdzie ostatnio widzieliście Nikiforova albo źle to się dla Ciebie skończy...
- Ostatnio widział go Anioł Yurio. Ja nie mam pojęcia, gdzie on jest!
- Kłamiesz! - krzyknąłem rzucając się ponownie w jego stronę. Złapałem go za szyję mocno naciskając na jego jabłko Adama. - Mów! JUŻ!
- Nie mam poję...
- YURI! - pod wpływem chwili puściłem Anioła spoglądając w kierunku, z którego usłyszałem głos. Ten znajomy, melodyjny głos..
- Victor... - szepnąłem cicho. Srebrnowłosy pojawił się przede mną zasłaniając mnie przed Jeanem.
- Zostaw go mieszańcu. - warknął. Przełknął ślinę widząc złoty nóż w jego dłoniach. - Wracaj do tej Rady i powiedz, że nie chcę walczyć. Sam odejdę.
- O czym ty mówisz? - zdziwiony chwyciłem go za rękę odwracając w swoją stronę. - Dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego?
- Yuri chciałbym Ci to wyjaśnić, ale.. AŁĆ!!!!!!!! - jęknął opadając w moje ramiona.
- Teraz mogę przekazać Radzie Twoją prośbę. - zaśmiał się szatyn machając nożem z krwią chłopaka. Zacisnąłem z wściekłości zęby. Anioł wbił we mnie swój wzrok. - Jeszcze się policzymy Katsuki.
- Sukinsyn... - warknąłem cicho podtrzymując bezwładne ciało niebieskookiego. Jego lewe skrzydło mocno krwawiło. Rana była głęboka przez co mogłem zobaczyć jego wnętrze. Nienawidzę takich widoków... Ohydne...
Siedziałem na łóżku w pokoju, który przypisałem dla Victora. Opatrzyłem jego lewe skrzydło, które było częściowo zabandażowane. Dlaczego wszyscy zawsze czepiają się skrzydeł? To nie jest jedyny najwrażliwszy punkt, by kogoś zabić. Równie dobrze można wbić sztylet w serce i po sprawie. Na co się męczyć ze skrzydłami?
Na twarzy Victora malował się spokój. To tylko pozory. Wiem, że w głębi duszy jesteś rozdarty.. Wybacz, że wpakowałem Ciebie w to wszystko. Wiem, że to moja wina, ale moja duma nigdy się do tego nie przyzna...
Na szyi miał przewieszony naszyjnik z pierścionkiem, który tak bardzo chciał zatrzymać. Mówił, że to na pamiątkę... Ale tak naprawdę chciałeś mieć coś po osobie, którą pokochałeś, prawda? Może i nie jestem zbytnio kumaty, ale rozumiem Twoje uczucia. Wybacz mi za wszystko, Victor. Gdybym mógł dałbym Ci szansę, ale widzisz jakie są kłopoty...
Nie chcę narażać Twojego życia.
- Yu-Yu...
- Ci.. Nic nie mów. - westchnąłem głaszcząc go po włosach. - Nie myśl sobie, że Ci wybaczę! To co zrobiłeś było lekkomyślne! Nie myśl sobie również, że po tym wszystkim pozwolę Ci wrócić jak gdyby nigdy nic!
- Prze...
- Nie wysilaj się. - przejechałem sobie dłonią po twarzy. Co się ze mną dzieje? Dlaczego czują gorąco na policzkach. - Jednak... Pozwolę Ci tu mieszkać. Obawiam się o Ciebie..?
- Martwisz się o mnie? - Nikiforov poderwał się szybko i tak samo szybko opadł na poduszkę.
- DEBILU! LEŻEĆ I SIĘ NIE RUSZAĆ! - warknąłem uderzając go ręką w udo. Syknął cicho i uśmiechnął się lekko.
- Kocham Cię...
- Zamknij się. - jęknąłem i ruszyłem w stronę wyjścia. - Mina przyniesie Ci jedzenie. Jak Ci się polepszy przyjdź do biura.
Wyszedłem i trzasnąłem drzwiami. Oparłem się o nie i zasłaniając dłonią usta zjechałem po nich na podłogę. Co się ze mną dzieje?!
Yuri ogarnij się!
Odpędź wszystkie myśli i wracaj do sprawy zabicia Twojego kuzyna!
Wdech wydech...
Jestem normalny, nic mi nie jest...
Ta.. jasne...
NIE GADAJ ZE SOBĄ DEBILU!
Potrząsnąłem głową i wybudzając się z transu ruszyłem w kierunku swojego biura. To się NIE MOŻE dziać. Nie teraz...!
***
Hey!
A takie gówno se wyszło na wierzch ;-;
OKEY! BĘDZIE KOPIUJ WKLEJ ALE WALIĆ XD (TO SAMO POD KSIĄŻKAMI ;P)
Wesołego Jajka! Nie! Staph Chwilke! Coś oryginalnego wymyśle...
Myśli...
Z okazji Wielkanocy,
By Victor przyszedł z jajkiem w nocy,
Yuri przyjedzie na króliku,
I będzie krzyczał wio Katsudoniku!,
Za to nasza blondyneczka,
Wlewa wodę do kubeczka,
Ledwo przeszła do Altina,
Już mu chlustem w łeb i zaklina,
Chris z Phichitem szukają kurczaka,
Który z selfiestickiem lata,
A gdy koszyka nikt nie pilnuje,
Makkachin babeczki podjaduje,
Cóż poradzić na naszej rodzinki zabawy,
Po prostu szczęścia, zdrowia i by Śmingus był udany!
A ŻEM WYMYŚLIŁA XD duma mnie rozpiera xD
Nie no, dziękuję wam za wszystko <3
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro