Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

S E C O N D ~ B O N U S

Drugi rozdział specjalny: "A więc to czas, aby stworzyć nowe wspomnienia"

N A R R A C J A      T R Z E C I O O S O B O W A

Tamtego dnia serce biło mu jak szalone.

Ostatni raz tak się stresował, kiedy to Skylor praktycznie łamała mu wszystkie kości w obu rękach, przy czym wydzierając się wniebogłosy, wypowiadając mało cenzuralne słowa w stronę wszystkiego i wszystkich. Ale kiedy tylko usłyszeli pierwszy płacz ich malutkiej Amber i kiedy ją zobaczyli, to wszystkie bóle zostały nagle zrekompensowane.

Nie pewnie chwycił za klamkę i przekręcił ją, otwierając tym drzwi, a następnie wchodząc do pomieszczenia. Tam zobaczył, jak na białym łóżku szpitalnym leży jego młodsza siostrzyczka.

Żywa i w pełni przytomna.

Poczuł jak w oczach pojawiają mu się łzy szczęścia, które za nic nie mógł wypuścić. Nie teraz i nie przy niej.

Tak bardzo za nią tęsknił. Przez te trzy lata brakowało mu jej jak nigdy, potrzebował jej. A teraz siedziała naprzeciwko niego, jeszcze chudsza niż przed tymi wszystkimi zdarzeniami, wpatrując się w niego niepewnym wzrokiem, w ogóle nie rozpoznając w nim swojego brata.

Tyle czasu pragnął porozmawiać z nią, chociaż ten ostatni raz, przytulić ją i powiedzieć jej, jaka jest dla niego ważna, że ją kocha, a teraz kiedy dostał w końcu taką szansę, a nawet jeszcze więcej, bo ona funkcjonowała normalnie i teraz wszystko wskazywało na to, że nic nie zagraża jej życiu i zdrowiu, nie wiedział co powiedzieć.

Nie wiedział jak się zachować i co robić.

Nie chciał jej wystraszyć ani zniechęcić do siebie i innych.

Pierwszy raz był w takiej sytuacji i to nie było dla niego ani trochę łatwe.

Odchrząknął delikatnie, po czym skierował się w stronę krzesełka przy jej łóżku i usiadł na nim.

– Hej, jak się czujesz? – zapytał, tak naprawdę nie wiedząc, od czego zacząć.

– Może trochę zdezorientowana i osłabiona, ale oprócz tego to dobrze – odpowiedziała mu uprzejmie, a między nimi nastała krępująca cisza.

– Czyli... Nic nie pamiętasz, prawda? – zapytał brązowowłosy, mając głupią i złudną nadzieję, że jednak powie, że jest inaczej.

– Przykro mi – szepnęła cicho i odwróciła głowę w stronę okna.

– Nie szkodzi – i znowu między nimi nastała cisza. Kai zawzięcie myślał, jaki temat podjąć do rozmowy – A może chcesz, żebym poopowiadał ci o naszym życiu?

Mistrzyni Wody odwróciła z powrotem głowę w jego stronę, spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się mile, co wzbudziło w starszym chłopaku ten sam gest.

I pomyśleć, że już myślał, że będzie mógł oglądać jej uśmiech tylko w snach bądź na zdjęciach.

– To byłoby miłe.

I tu Mistrz Ognia zaczął opowiadać dziewczynie ich historię. Powiedział trochę o sobie – oczywiście nie szczędząc sobie pochlebstw na temat swojej osoby, co wywoływało śmiech u jego siostry – o ich przyjaciołach, rodzicach, o Amber i Sky, Wu i Misako, o tym, że są ninja i mieszkają na lewitującej wyspie w nawiedzonej świątyni sensei'a Yang'a i że kiedyś mieszkali na latającym statku. Opowiedział jej też ich historię do dnia wyprzedzającego pierwszą wizytę Wu u nich w sklepie i o jej porwaniu.

Reszta – od kiedy zostali ninja aż do dnia dzisiejszego – to była historia na inny raz.

Kai chciał po prostu mile spędzić czas ze swoją siostrą, co niewątpliwie wyszło mu. Udało mu się odgonić smutne myśli i wywołać uśmiech na jej twarzy. Mistrz Ognia co chwile przypominał sobie różne zabawne sytuacje z ich dzieciństwa i opowiadał jej o nich, śmiejąc się razem do rozpuku.

Nie potrafił ukryć rozbawienia też, wtedy kiedy powiedział jej, że są ninja. Jej mina przypominała jego lata temu, kiedy Wu powiedział mu o ninjach i że ma zostać jednym z nich. A kiedy na dowód, że jest Mistrzem Ognia, wytworzył w dłoni niewielki płomyk, jej mina przypominała mu jeden z momentów, kiedy on uczył ją matematyki, bo za nic jej nie rozumiała.

Kai właśnie tego potrzebował. Chwil ze swoją siostrą.

~♡~

W końcu nastał ten wyczekiwany dzień.

Minęło dwa tygodnie od wyjścia Nyi ze szpitala, które dziewczyna zresztą spędziła w Ignacii z rodzicami. Dzisiaj miała wrócić do nich do klasztoru, co wywoływało radość u domowników. A szczególnie w jednym z nich.

Kai od samego rana chodził bardzo podekscytowany. Nawet o dziwo wstał najwcześniej z nich wszystkich – a Mistrz Ognia znany był z tego, że jest wiecznym śpiochem bez umiaru – i bez dłuższego zwlekania się.

I na dodatek zaraz po ogarnięciu się zaczął sam z własnej woli sprzątać – co też było dziwnym zjawiskiem, bo czerwony ninja nienawidził tej czynności – klasztor i pokój swojej siostry, uważając, aby przypadkiem nie zacząć szperać w jej prywatnych rzeczach.

Jednak to praktycznie od razu postawiło na nogi cały klasztor.

Mistrz Ognia nie mógł być bardziej podekscytowany i zadowolony. Niestety przez ostatnie tygodnie, podczas których Nya mieszkała u rodziców, nie był w stanie za bardzo ich odwiedzić, bo mieli ostatnio małe urwanie głowy z wezwaniami na akcje, a na domiar złego Amber rozchorowała się.

Więc dzisiaj będzie pierwszy raz, kiedy się z nią spotka od akcji w szpitalu z tą toną fanów, dziennikarzy i paparazzi, którzy czekali na nich przed budynkiem w dzień, kiedy Nya dostała wypis do domu. Wciąż nie wiedział jakim cudem oni się o tym dowiedzieli. Przecież nikomu nie mówili o tym oprócz najbliższym.

Zane krzątał się w kuchni ze swoją dziewczyną, robiąc już obiad dla wszystkich, Wu z Misako siedzieli w bibliotece, szukając czegoś w książkach, Cole siedział spokojnie na kanapie, zapewne teraz pisząc ze swoją różowowłosą dziewczyną, a Skylor natomiast chodziła po całym klasztorze w tę i z powrotem z ich malutką córeczką za ręce, która za nich nie chciała siedzieć, tylko chodzić.

Kai najdyskretniej jak tylko potrafił, ruszył w stronę drzwi, zabierając po drodze kurtkę i ubierając buty.

– Ej, a ty gdzie się wybierasz? – na jego drodze stanął Jay, a za nim pojawił się Lloyd, przez co ta dwójka skutecznie uniemożliwiała jakąkolwiek ucieczkę czerwonemu ninjy.

– Ja lecę po Nyę, tak jak się umawialiśmy – chłopak chciał ich wyminąć, aby uniknąć kolejną zbędną kłótnię na ten temat, ale spotkał się z protestem.

Oczywiście już wczoraj zaraz po tym, jak Kai dostał SMS'a od mamy, że nie będą w stanie przywieść Nyę na miejsce, bo samochód im się niefortunnie zepsuł i że do jutra nie dadzą rady go naprawić, wybuchła sprzeczka między Kai'em, Jay'em, a Lloyd'em o to, kto ma udać się po Mistrzynię Wody. Każdy z nich chciał, żeby to był on, a więc kłócili się o to i sypali argumentami, aż do momentu, kiedy przyszła zirytowana Sky, chcąc zakończyć ich denną kłótnię, bo zaraz obudzą małą Amber, a nie po to ona się tyle męczyła, aby chwila spokoju teraz poszła w las.

W ten sposób spór został nierozstrzygnięty.

– Nie ma mowy! – krzyknął oburzony Jay – To ja po nią pojadę!

– Nie, bo ja! – dołączył się Lloyd.

I znowu rozpoczęła się kłótnia.

W pewnym momencie przyszła Mistrzyni Bursztynu ze swoją córką, która zawzięcie łaziła za obydwie ręce.

– Patrz Ambi, kretyni się kłócą. Normalnie gorzej niż dzieci – westchnęła Skylor, ale nikt nie usłyszał jej ani jej komentarza.

– Aaaaaaa!!! – pisnęła głośno dziesięciomiesięczna dziewczynka, której najwyraźniej nie spodobało się to, że jest tak głośno między jej wujkami a tatusiem. Natychmiast trójka mężczyzn ucichła, a wszystkie pary oczu skupiły się na zadowolonej z siebie brązowowłosej, która następnie uroczo zachichotała, widząc, że udało jej się uciszyć ninja i skupić na sobie całą uwagę.

– Brawo, mała – zaśmiał się Cole, który postanowił przyjść do nich zobaczyć, co się dzieje. Pogłaskał dużą dłonią Amber po głowie, a następnie w chwili, kiedy Kai, Jay i Lloyd stali, rozmawiając z Sky, Mistrz Ziemi włożył buty i ubrał kurtkę, ruszając w stronę drzwi.

– A ty gdzie się wybierasz? – zapytał Kai, krzyżując ręce na piersi.

– Stwierdziłem, że skoro wy nie możecie dojść do porozumienia, kto ma polecieć po Nyę, to ja to zrobię. Teraz bywajcie, bo nie chcę, żeby nasza siostra czekała za długo! – po tych słowach Cole wyszedł na zewnątrz, zatrzaskując za sobą drzwi i pozostawiając w holu zdezorientowanych ninja.

– Chodź Amberka – Skylor wzięła na ręce dziewczynkę – Pójdziemy do kuchni zobaczyć, co dobrego zrobili P.I.X.A.L. i Zane. Może coś ci dadzą? – mała na słowa mamy uśmiechnęła się, pokazując dwa dolne ząbki i zaklaskała w malutkie dłonie.

Pogodzeni z prawdą Kai, Jay i Lloyd postanowili pójść do salonu i tam poczekać na przybycie dwójki. Akurat wtedy Wu i Misako wrócili z ich domowej biblioteki, zawzięcie o czymś rozmawiając.

– O co chodzi? – zapytał Lloyd, widząc przejęte miny wujka i mamy. Oni tylko zaprzestali rozmowę i spojrzeli na nich obojętnie. Wiedzieli, że będą musieli im o tym powiedzieć, a tym wcześniej, tym lepiej.

– Chodzi o pamięć Nyi, synu – zaczęła Misako, podczas gdy Wu poszedł zawołać Sky, Zane i P.I.X.AL., bo wszyscy powinni o tym wiedzieć.

– Jakiś czas temu rozmawiałem z Cyrus'em – powiedział Wu, zwracając na siebie całą uwagę – Rozmawialiśmy znowu o tym laserze, który uderzył Nyę. Nasz przyjaciel stwierdził, że bardzo możliwe jest, że skoro Nya obudziła się bez swoich wspomnień, to nie jest w stanie normalnie bez żadnej pomocy odzyskać swojej pamięci tak, jak przechodzi to człowiek ze zwykłą amnezją – po słowach syna Pierwszego Mistrza Spinjitzu, zapanowała cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Ta informacja zdołowała ich wszystkich.

– Czyli ona może już nigdy nie odzyskać swoich wspomnień? – zapytał z niedowierzaniem i z nutką żalu Kai.

– Nie – zaprzeczył szybko i krótko Wu – Istnieje pewien sposób, który może się udać...

– Jaki!? – zerwał się tym razem Jay.

– Potrzebny nam jest Kwiat Wiecznej Pamięci, ale... – tym razem przerwała mu Misako.

– Niestety to jest bardzo rzadki kwiat i rośnie w miejscu, gdzie nie jest łatwo się dostać. Dlatego postanowiliśmy z Wu, że jutro z rana wyruszymy, aby go znaleźć.

– Na pewno? Jesteście pewni? – chciał się upewnić zmartwiony Lloyd – Może potrzebujecie pomocy jednego z nas?

– Nonsens – zaprzeczył od razu Wu – To, że mamy już swoje lata nie znaczy, że sobie nie poradzimy.

– Ale... – Mistrz Energii chciał jeszcze coś dopowiedzieć, ale przerwał mu odgłos kroków i skrzypnięcie drzwi.

Po chwili w salonie pojawił się Cole w towarzystwie Mistrzyni Wody, witając się z wszystkimi z uśmiechem.

Jay już chciał wstać, podejść do dziewczyny, porozmawiać z nią i jak na gentlemana przystało zanieść jej torbę do pokoju, ale Misako była szybsza i bliżej niej.

– Chodź, skarbie – starsza kobieta delikatnie położyła swoją dłoń na plecach Mistrzyni Wody i zaczęła ją prowadzić w stronę schodów – Zaprowadzę cię do twojego pokoju...

Nya bez słowa sprzeciwu ruszyła z mamą Wybrańca, uśmiechając się życzliwie do kobiety i rozpoczynając rozmowę.

Te dwie dziewczyny od samego początku zawsze miały dosyć dobrą relację ze sobą. W końcu były kiedyś jedynymi przedstawicielkami płci pięknej w klasztorze, a kto bardziej cię zrozumie w tym całym chaosie testosteronu jak nie druga kobieta?

Jay stał tylko w delikatnym zdziwieniu, że to siwowłosa była szybsza od niego, a nie Kai albo Lloyd.

– Ej, stary – po chwili Mistrz Błyskawic zwrócił się do zielonego ninjy – Twoja mama ukradła mi dziewczynę... – mruknął z wyrzutem Jay.

Reszta dnia minęła drużynie ninja w spokoju. Później, kiedy Nya wróciła do nich z pokoju, zostawiając tam swoją torbę, postanowili pooglądać filmy. Po dość głośnym decydowaniu, co oglądnąć przyjaciele zdecydowali się i rozpoczęli seans. Jednak i to nie trwało zbyt długo, ponieważ zaczęły się ciche rozmowy między niektórymi. Koniec końców skończyło się na bitwie na poduszki – a niektóre z nich zostały nawet przyniesione z góry – i gonieniu się po całej świątyni. W końcu cała ósemka – Wu postanowił się przygotować do jutrzejszej podróży, a natomiast Misako zdeklarowała się, że może zająć się małą Amber – leżała na ziemi, ciężko dysząc z głupiutkimi, szerokimi uśmieszkami wymalowanymi na twarzach i śmiejąc się.

Następnego dnia tak jak Syn Pierwszego Mistrza Spinjitzu i jego przyjaciółka zadeklarowali, wyruszyli w podróż, aby odnaleźć Kwiat Wiecznej Pamięci.

~♡~

Dziewczyna wzmocniła uścisk wokół jego talii, czując, jak chłopak przed nią przyspiesza lot swojego smoka, przygotowując się do wykonania kolejnej sztuczki.

Wiedziała, że gdyby jej brat zobaczył to, co oni wyprawiają na tym smoku, to na pewno już dawno padłby na zawał albo wydzierał się wniebogłosy, chcąc, aby jego siostra natychmiast zeszła z tej bestii i natychmiast ukatrupić jeźdźce smoka, ale to była ostatnia rzecz, która ich interesowała. Mimo że nie miała swoich wspomnień, to zdążyła się już przekonać, że mimo że ona już nie należy do małych dziewczynek to i tak jej brat wciąż należał do typu braci nadopiekuńczych. No i wcale się nie myliła.

– Woohoooo! – krzyknął Mistrz Błyskawic, a za nim dziewczyna pisnęła z ekscytacji, później śmiejąc się.

Nya poczuła jak na jej policzki wkrada się delikatny rumieniec, czując, jak blisko niej znajduje się Jay i zdając sobie sprawę, że ich ciała nie dzieli żadna odległość. Teoretycznie wiedziała, że kasztanowłosy jest jej chłopakiem, ale to było dla niej wciąż dziwne. Po cichu dziękowała mu tylko za to, że nie jest ani trochę nachalny, dzięki czemu nie ma między nimi niezręcznej i napiętej atmosfery.

Czuła się w jego towarzystwie luźno i dobrze.

Nawet bardzo dobrze.

Uważała nawet, że Jay jest niezwykle uroczym i czarującym chłopakiem o niezwykłym poczuciu humoru.

Jay natomiast chyba nie mógł być szczęśliwszy.

Jego ukochana w końcu się wybudziła i była prawie tą samą osobą co wcześniej.
Laser nie wywarł żadnego skutku w jej sposobie bycia. Mógł znów spędzać z nią czas, śmiać się...

W końcu ta dwójka wylądowała, a Mistrz Błyskawic zniknął swojego smoka.

– To tutaj? – zdziwiła się dziewczyna, na co jej towarzysz tylko się zaśmiał. Spodziewała się raczej ogromnego budynku, a nie niczego oprócz samego piachu – Na tym pustkowiu?

– Poczekaj chwile – Jay podszedł do wielkiego szkieletu, a następnie przycisną znak Samurai'a X na jednej z kości, po czym czaszka niegdyś żywego stworzenia otworzyła się, ukazując podziemny tunel – Zdziwiona? – zapytał z uśmiechem, widząc niedowierzającą minę ukochanej.

– I powiedziałeś, że kto zbudował tę jaskinię?

– Ty – powiedział, wpatrując się w nią z miłością – No to wchodzimy, nie? Panie przodem – szarmancko się ukłonił przed Mistrzynią Wody, przepuszczając ją.

Kiedy dwójka ninja znalazła się na dole, im oczom ukazał się wielki, zakurzony komputer, kilka pojazdów, a przede wszystkim wielki statek, czyli ich Perła Przeznaczenia, do której Nya od samego początku chciała się udać, po tym, jak się dowiedziała, co się stało ze starą łajbą. Jay widząc Perłę, momentalnie posmutniał. Od razu przypomniał sobie wszystkie smutne i ostatnie chwile spędzone na niej, te tak bardzo pogrążone w rozpaczy i przerażeniu oraz szoku. Nie bez powodu nigdy nie chciał wziąć się za naprawę statku ani już kiedykolwiek do niej wrócić. To nie były miłe wspomnienia, mimo że tak naprawdę z Perłą wiązały się chyba z milion innych i radośniejszych chwil.

On po prostu wiedział, że to nie byłoby dla niego łatwe.

Nya widząc nagłe przygnębienie chłopaka, momentalnie się przejęła. Nie lubiła go widzieć smutnego. Zdecydowanie wolała, kiedy uśmiechał się i śmiał szczerze tak jak dotąd, kiedy pojawiła się u nich w klasztorze. Był optymistą, a takie negatywne emocje w ogóle do niego nie pasowały.

– Coś się stało?

Jay momentalnie odwrócił się w stronę dziewczyny i wymusił uśmiech.

Ale ten uśmiech nie spodobał się jego dziewczynie. Od razu wyczuła, że był sztuczny.

– Nic takiego. Po prostu przypomniały mi się niezbyt miłe chwile związane z tym statkiem – tak jak zadecydowali z Kai'em w dzień, kiedy Mistrzyni Wody się wybudziła, nic na razie nie powiedzieli jej o tym jak straciła pamięć i od czego to wszystko się zaczęło. Możliwe, że to trochę przedłużali, ale wydawało im się to strasznie trudne, żeby zebrać się w sobie i opowiedzieć jej trudną prawdę.

Bali się, że może ją źle przyjąć. W końcu nie na co dzień dowiaduje się, że ma się wyjęte z życia całe trzy lata, które większość natomiast było się pod kontrolą jakiegoś szalonego naukowca.

Nya rozejrzała się dookoła, podchodząc i przyglądając się teoretycznie jej rzeczom, które teraz wydawały się jej zupełnie obce. Hełm, zbroja, mech, komputer, różne pojazdy... To kiedyś należało do niej i wciąż w większości było jej własnością. Jednak nic jej to nie mówiło.

– Ja chyba wolałabym, żeby te wszystkie rzeczy, o których mi opowiadaliście, wywoływały we mnie nawet te smutne wspomnienia, a nie nic, tylko zwykłą pustkę – westchnęła Nya, a Jay od razu pożałował tego, co powiedział. Nie chciał widzieć swojej drugiej połówki medalionu w takim stanie.

– Nie mam żadnych wspomnień. Nie wiem kim jestem i to mnie przeraża – wyznała otwarcie dziewczyna, wpatrując się swoimi morskimi oczami w jego ciemnoniebieskie.

– A więc to czas, aby stworzyć nowe wspomnienia – Mistrz Błyskawic delikatnie objął swoimi dłońmi jej drobną i wysłał jej pocieszający uśmiech, który ona po prostu nie potrafiła nie odwzajemnić – To co? Bierzmy się za odbudowę naszej Perły?

Nya przytaknęła i od razu wzięli się do roboty.

**********************

Wow, myślałam, że nigdy nie uda mi się skończyć tego rozdziału. Brak weny to przykra sprawa, no niestety.

Ogólnie jakby coś to zmieniłam już moje nominacje na książkę z ogłoszeniami, o której ostatnio mówiłam, więc jak chcecie, to możecie zajrzeć na "Nonsens".

To tyle, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro