Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 grudnia 2016

6 grudnia 2016, 12:32, salon sukien ślubnych

W poszukiwaniu idealnej sukni ślubnej pojechałam wraz z mamą do salonu, w którym dwadzieścia lat temu to ona kupowała swoją suknię. A faktem jest, że jej suknia była przepiękna. Choć Annie szła do ślubu będąc w ciąży, kompletnie nie było tego widać. Skrojona była idealnie.

Ja co prawda nie byłam w ciąży, ale miałam dosyć krągłą figurę, więc zależało mi, żeby sukienka dodatkowo tego nie podkreśliła. Ale jednocześnie nie mogła być zbyt prosta, chciałam czuć się księżniczką.

Mierzyłam suknia po sukni. Każda wyglądała bosko na szczupłych sylwetkach manekinów czy modelkach ze zdjęć, ale nie na niskiej, krągłej mnie.

Annie z ogromną przyjemnością oglądała i nosiła dla mnie suknie. Wiele modeli było podobnych jak wtedy, gdy ona kupowała swoją...

Na jednym z manekinów zobaczyłam istne dzieło sztuki. Powłóczysta, śnieżnobiała suknia z górą zdobioną koronką. Krótkie rękawy były z tiulu i elegancko opadały z ramion, całkowicie je odsłaniając. Wyobrażałam sobie, że może ładnie podkreślić mój duży biust. Z tyłu była wiązana, więc można było ładnie wymodelować sylwetkę. Zdawała mi się podobna do sukni mojej mamy, chociaż jej suknia miała jeszcze doszyty szal z tiulu, którym zakrywała brzuszek z małą mną.

Annie też była zachwycona.

– Identyczna... – pisnęła.

Poprosiłam o swój rozmiar i natychmiast pobiegłam do przymierzalni. Mama pomogła mi ją założyć.

Sukienka wyglądała dużo lepiej, niż na manekinie... Nawet lepiej, niż w mojej wyobraźni!

Ledwie ją założyłam, mogłam wyobrazić sobie, jak idę do ołtarza, jak wraz z Jamiem później wychodzę w niej z kościoła i jak tańczę w niej swój pierwszy taniec. Widziałam już, jak pozuję w niej do zdjęć w plenerze, jak pięknie układa się na wietrze...

Ekspedientka wsunęła w moje długie loki srebrny diadem i umocowała na nim długi na kilka metrów welon. Do pełnej wizji brakowało już tylko biżuterii i makijażu.

– Będzie pani przepiękną panną młodą – powiedziała, poprawiając welon. Jakby już znała moją decyzję.

– Muszę pójść do ślubu w tej sukni – szepnęłam. – Jak myślisz, mamo?

– Wyglądasz w niej dużo lepiej, niż ja – uśmiechnęła się. – I ten diadem i welon też są cudowne. Nawet się nie zastanawiaj. Zamawiamy tę suknię – mama odszukała wzrokiem ekspedientkę, podejmując decyzję za mnie.

Kobieta wzięła ode mnie wymiary, co oznaczało, że sukienka będzie leżała jeszcze lepiej, niż ta, którą miałam na sobie. Zamówiłam też posrebrzany diadem i długi, biały welon. Z butami na razie się wstrzymywałam, do przymiarki pożyczyłam parę szpilek z butiku i zamierzałam szukać białych czółenek o dokładnie tak samo wysokich obcasach.

Uwieczniłyśmy ten zakup razem z mamą postem na Instagramie.

@ashhenderson: Przygotowania uważam za rozpoczęte! Przy pomocy mojej ukochanej mamy @annhendersonoff wybrałam suknię, która pozwoli mi się poczuć tego dnia jak prawdziwa gwiazda. Nie mogę się doczekać, żeby ją wam pokazać.

Mama również wstawiła to zdjęcie, pisząc coś o tym, że sama nie wierzy, że już wydaje mnie za mąż. Skomentował to Jamie.

@jamielanham: Uwierz, Annie. Też w to nie wierzę, ani tym bardziej, że wydajesz ją za mąż za mnie.

@ashhenderson: @jamielanham też nie wiem, co mnie podkusiło wychodzić akurat za ciebie.

Uśmiechnęła się pod nosem z naszych przekomarzanek i schowała telefon.

– To jak? Następną suknię wybierasz z Mandy?

– Tak. Już znalazła kilka, które mogą mi się spodobać, ale ogarniemy to jutro. Buty do niej jakieś mam, dodatki zamawia Ami... To będzie coś cudownego – pisnęłam, oddając mamie kluczyki od auta.

– To świetnie. Wiesz, Ash... Myślę, że ten ślub to najlepsza decyzja, jaką mogliście podjąć. Jasne, jesteś młodziutka, być może się tego trochę boisz i masz do tego prawo, bo to w końcu decyzja na całe życie. Ale wierzę, że przy nikim nie byłoby ci tak dobrze, jak będzie ci przy nim.

Mama na mnie spojrzała. Ja akurat odczytywałam wiadomość od Jamiego.

Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Cię w tej sukni. Na pewno będziesz wyglądać jak księżniczka. Kocham Cię.

6 grudnia 2016, 14:13, studio nagraniowe

Chłopaki, patrzcie, kto nas zaszczycił!

Po raz pierwszy na nagraniu pojawiliśmy się wszyscy razem, ledwo wróciłam do domu, pojechaliśmy do studio. Prócz realizatora i jego pięknej żony kompozytorki był tam ich nowy pomocnik, Noah, na którego widok niebywale trudno było mi się skupić. Kyle i Jason byli już gotowi do nagrywania, a ja i Jamie zasadniczo dopiero weszliśmy, mocno trzymając za gryfy swoje gitary.

Aaliyah mocno uściskała nas oboje.

– Mogę wam w końcu osobiście pogratulować... Tak się cieszę, że bierzecie ślub...

Michael klepnął Jamiego po ramieniu.

– Ty się lepiej, młody, dobrze zastanów, w co się pakujesz. Ja się nie zastanowiłem i teraz mam, co mam – zażartował, a jego żona sprzedała mu kuksańca w żebra.

– Michael dobrze mówi – potwierdził Noah. – Kocham Lauren nad życie, ale jak coś odwali, to się zastanawiam, dlaczego spośród tylu kobiet na świecie, ja muszę żyć akurat z nią... Po czym przypomina mi się, że mamy razem troje dzieci i już nie mam wyjścia.

– Przekażę Laurie – obiecała Aaliyah, uśmiechając się z wyższością.

Kątem oka dostrzegłam, że Kyle spogląda na Jamiego z zazdrością. Tak niewiele brakło, a być może to jego nazwisko nosiłabym za jakiś czas. Jason coś do niego szeptał.

– A jak tam wasza mała... Amy, tak? Dlaczego jej nie wzięliście? Chętnie bym się nią zajęła...

– Annie uczy się roli babci – odpowiedziałam ze śmiechem. – Podrzuciliśmy jej Amy i Ninnie, przynajmniej ona i tata mają chwilę zajęcia.

– Ale mała jest przeurocza... Chwała Bogu, w ogóle nie jest podobna do matki. Ładnie rośnie, dobrze się rozwija, polubiła Ashley... Pomijając, że dużo się budzi w nocy – zauważył Jamie. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio naprawdę się wyspałem.

Aaliyah, Michael i Noah wybuchnęli śmiechem.

– Noah ma bliźniaki, ja i Ally trojaczki. Coś jeszcze? – zapytał Michael. – Lekko nie będzie, poczekajcie, aż podrośnie...

– I nie róbcie naszego błędu i poczekajcie z następnym maluszkiem – dokończyła Aaliyah.

– Następnego nie będzie – powiedziałam, patrząc na Jamiego. – Jak już, to za parę lat. Nie teraz.

– I bardzo dobrze. W porządku. Nuty macie na pulpitach, prześledźcie je sobie i nagramy, ile się da.

Kyle wprawdzie się do mnie nie odzywał, ale co trochę, niby przypadkiem, szukał okazji żeby mnie dotknąć. A to przełożyć palec na strunie, a to mnie delikatnie przesunąć, a to przez przypadek dotknąć... Jamie tylko patrzył na niego morderczym wzrokiem, aż w końcu objął mnie ramieniem i przysunął mój sprzęt bliżej siebie. Zdając sobie sprawę z bycia obserwowanym przez Kyle'a, co jakiś czas całował mnie w czoło. Jakby chciał mu przekazać, że jego czas już minął i lada moment będę już żoną Jamiego.

Już nie czułam takich samych motylków w brzuchu, gdy Jamie pomagał mi dobrze złapać akord czy odczytywał nuty. Ale za to patrząc na niego, widziałam ukochaną osobę. Nie swoje niespełnione marzenie, a chłopaka, którego kochałam nad życie i który miał niedługo zostać moim mężem.

Szybko ogarnęłam swoją partię i zaczęłam ćwiczyć z perkusistą. Jason był dosyć specyficzną istotą w naszym zespole. Cały czas trzymał się z dala od nas, ukryty za zestawem perkusyjnym, ale dało się z nim bardzo miło porozmawiać i przyjemnie się z nim ćwiczyło. Mimo, że graliśmy razem od paru ładnych lat, nawet o nim zbyt wiele nie wiedziałam. Z podziękowań, które pisał w bookletach dołączanych do albumów, wiedziałam tylko, że ma narzeczoną, ale nigdy nie przebąkiwał nic o ślubie. Wyglądało na to, że pomimo dużo krótszego stażu związku, to ja i Jamie będziemy pierwsi.

Nagraliśmy najpierw demówki, a potem dopiero zaczęliśmy próby zrobienia z tego całości. Pod koniec faktycznie zaczęliśmy do czegoś dochodzić i nawet ogarnęliśmy instrumental.

– Dobra. Kyle, z tobą umówię się osobno na wokal – zarządził Michael, zdejmując słuchawki. – Na dzisiaj jesteście wolni.

6 grudnia 2016, 19:01, sportowe Porsche Jamiego, fotel pasażera

Oprócz oczywistych korzyści, związek z Jamiem miał jeszcze jedną, mniej oczywistą zaletę. Nie dosyć, że dorobiłam się szofera, to jeszcze woził mi dupę pięknym, eleganckim autem.

– Ciekawe, jak Mandy radzi sobie z dziewczynkami – zagadnął Jamie. Jego siostra zajmowała się maluchami odkąd on wyszedł.

– Daje radę – stwierdziłam. – Amy pewnie większość tego czasu przespała, Ninnie potrafi zająć się sobą sama... Zresztą, nie było nas tylko chwilę.

– Mnie i owszem – przytaknął Jamie. – Ciebie nie było cały dzień... Nie wiedziałem, że można przez tyle czasu wybierać jedną sukienkę.

– Zabrałam mamę. Myślę, że to nieco wyjaśnia sytuację – zaśmiałam się.

Jamie odwzajemnił mój uśmiech.

– Tak, zdecydowanie. Ale mam nadzieję, że coś wybrałyście?

Chwilkę pomyślałam.

– W sumie nie. Założę sukienkę, w której już raz miałam okazję się pokazać – odpowiedziałam, tajemniczo się uśmiechając.

Jamie tylko na mnie popatrzył ze zdziwieniem. Nie doczekał się jednak wytłumaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro