Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C H A P T E R T W O

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

- Jak się tylko uwolnię to ci tak przywale...- syknęłaś do Aonug'a.

- Tak sobie gadaj...

- Dość!.- przerwał wam ojciec.- Jeszcze jedno słowo, a będziecie mieć szlaban. Ty na ślizgacza, a ty.- zwrócił się do chłopaka.- Na Ilu.

- No ale tato...- jęknęłaś.

- Koniec dyskusji.

Przewróciłaś oczami i spokojnie szłaś razem z bratem i ojcem.
Kątem oka widziałaś, jak Tsireya gdzieś znika w wodzie, a twoja matka szła za tobą.

- Jestem Jake Sully, prosimy o schronienie.- zaczął jakiś Na'vi, który był...podobny do ciebie.
Wszyscy byli podobni do ciebie.

- [T.I]...

- Zamknij się, Aonung.- warknęłaś.- To, że...

- Że ?.- zapytał.- Może wiedzą coś o twoim pochodzeniu ? I może cię w końcu zabiorą, bo chyba nie wytrzymam tutaj dłużej...

- Dość!.- krzyknęłaś i uderzyłaś głową w wargę swojego "brata". Syknął z bólu, po czym dotknął językiem wargę.

- Co ja przed chwilą mówiłem ?.

- On nigdy się nie uspokoi.- powiedziałaś.

- Bo nie jesteś moją siostrą.

Chciałaś coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie Ronal się wtrąciła. Zaczeła "rozmawiać" z mamą rodziny Sully, ale nie nazwałabyś tego rozmową.
I wtedy spojrzałaś w bok. W żółte, chłopieńce oczy. Nie mogłaś oderwać od niego wzroku, tak samo jak on.

- [T.I] ?.- zapytał Aonung.

- Ugh...co ?.- otrząsnęłaś się i spojrzałaś na brata, który uśmiechał się dziwnie w czyjąś stronę.
Tsireya wyszła z wody, a wszystkie oczy były zwrócone w jej stronę.

Czego się dziwić. Była jedną z piękniejszych Na'vi w wiosce.

- Rodzina Sully zostanie u nas.- krzyknął Tonowari.- Moje dzieci pomogą wam się odnaleźć. A wy dwoje.- zniżył głowę.- Uspokujcie się, albo wyrzucę was za rafę.

Uwolniłaś się z ucisku ojca i poszłaś do Tsireyi.

- Chyba będziesz musiała komuś pomóc.- wskazała dwojga chłopaków i dwie dziewczyny.

- Pomogę bardziej niż ten niedorobiony dzieciak.- mowa tutaj o Aonung'u.

- Spokojnie, najpierw pokażemy im dom oraz okolice, ty możesz na chwilę się urwać, ale proszę! Uwazaj na siebie!.

- Tsireya, nie takie rzeczy się robiło.- uśmiechnęłaś się.- Tylko kryj mnie przed ojcem.
Zawołałaś swojego ślizgacza i wskoczyłaś do wody, słysząc wołanie swojego imienia.

Zaśmiałaś się i popędziłaś do swojego miejsca. Jednak zwierzę się lekko zawahało.

I słusznie.

Twoje rany otworzyły się na nowo. Tym razem krew lała się trochę bardziej.

- Oh...zmiana planów.- mruknęłaś i płynęłaś w stronę Awa'atlu. Kątem oka widziałaś ogień, kolejny i kolejny.

- Co się dzieje ?.- zapytałaś samą siebie.- O nie...

Nigdy tak nie miałaś. Ogień pojawiał się tylko wtedy, kiedy byłaś za długo pod wodą. Nigdy, kiedy na powierzchni.
Musiałaś szybko wyjść z wody.

- O nie o nie o nie...- wskoczyłaś na mostek i zaczęłaś oddychać ciężej.- Spokojnie, to zaraz minie.

Zaczęło cię boleć serce. Zacisnęłaś mocno powieki, aby powstrzymać łzy z bólu.
Już miałaś kogoś zawołać, ale pomoc już stała nad tobą.
Te same żółte oczy, w których się zatraciłaś.

- Co się dzieje ?.- kucnął przy tobie.
Jednak ty zamknęłaś oczy.

Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał!
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro